Leo Messi, Luis Suarez czy mistrz Europy Federico Bernardeschi - to tylko niektóre z gwiazd obecnie występujących w MLS. Być może niebawem do tej listy będzie można dopisać kolejne wielkie nazwiska, albowiem pojawia się klub mający mocarstwowe plany.
W przyszłym roku do amerykańskiej ligi dołączy zespół z San Diego. I może obrać podobną strategię, co Inter Miami, czyli sprowadzić do siebie kilku uznanych zawodników, którzy od razu wzbudziliby ogromne zainteresowanie. Niedawno informowano, że do Kalifornii mógłby trafić Sergio Ramos, aktualnie grający w Sevilli. A teraz spekuluje się o kolejnym hitowym transferze.
Według informacji The Athletic do San Diego może trafić Kevin De Bruyne. Przedstawiciele klubu mieli już skontaktować się z otoczeniem piłkarza, który jest skłonny osiedlić się w Stanach Zjednoczonych. Choć na razie planuje pozostać w Manchesterze City i wypełnić obowiązujący do końca czerwca 2025 r. kontrakt. Dopiero wtedy mógłby przenieść się do MLS i zagrać u boku Ramosa w nowopowstałej drużynie.
32-letni Belg od dawna jest fundamentalną postacią angielskiego klubu. W kończącym się sezonie City przez wiele miesięcy musiało radzić sobie bez niego, gdyż pauzował z powodu kontuzji. Ale po powrocie do zdrowia spisywał się rewelacyjnie, w 23 meczach zdobył sześć bramek i zanotował 17 asyst. Bez niego znacznie trudniej byłoby sięgnąć po czwarte z rzędu mistrzostwo Anglii. Jego odejście na pewno byłoby odczuwalne.
De Bruyne będzie miał jeszcze okazję dołożyć do tytułu mistrzowskiego Puchar Anglii. W zaplanowanym na 25 maja finale Manchester City zmierzy się z Manchesterem United.