Jerzy Dudek jest legendą polskiej piłki nożnej. Z reprezentacj� Polski, w której zaliczył 60 występów, zagrał na mistrzostwach świata w 2002 r. Trzy lata później osiągnął największy sukces klubowy, jakim był triumf w Lidze Mistrz�w z Liverpoolem po dramatycznym finale w Stambule, gdzie zaprezentował legendarny "Dudek Dance". To jedne z najpiękniejszych momentów jego życia, lecz było także wiele tych bardzo trudnych.
O tych drugich 50-latek opowiedział w rozmowie z Żurnalistą. Tam wrócił m.in. do wypadku sprzed lat, który mógł się zakończyć dla niego tragicznie. - W wieku dwóch lat miałem taki incydent, że oparzyłem się kawą (w okolicach ręki - red.). Siedziałem u ciotki na kolanach i wylałem tę gorącą kawę na siebie. Wylądowałem w szpitalu w Rybniku. Z opowieści wiem, że lekarz nie dawał mi szans na przeżycie, jedną nogą byłem po drugiej stronie - wyjawił.
Dudek doznał oparzenia trzeciego stopnia i wydawało się, że będzie miał problemy z poruszaniem ręką. - Zastanawiałem się nad tym, jak osiągnąłem sukces w piłce nożnej, mając taki dyskomfort. Tylko ciężka i systematyczna praca doprowadziła do tego, że nie miałem żadnych problemów ruchowych. Ale dyskomfort psychiczny jest. Mogę powiedzieć, że to mnie ukształtowano - stwierdził.
W rozmowie były bramkarz wskazał, czego wstydził się w młodości. - Chyba wstydziłem się tego, że nie pochodzę z jakiegoś zamożnego domu - odparł. Jednocześnie opisując swoje dzieciństwo, użył słowa "beztroskość", więc pewnie ma też sporo pozytywnych wspomnień z tego okresu.
Wiele dobrego spotkało Jerzego Dudka także na piłkarskich boiskach. Zapisał się na kartach historii reprezentacji Polski i Liverpoolu, ale także Feyenoordu (tam zdobył mistrzostwo i Superpuchar Holandii) czy Realu Madryt (mistrzostwo i Superpuchar Hiszpanii oraz Puchar Króla). Ostatni profesjonalny mecz rozegrał w 2013 r.