Maj� ponad miliard ludzi, a prawie nikt nie chce by� pi�karzem. Beznadzieja

Micha� Kiedrowski
Do 2050 roku chc� zosta� pi�karskim mistrzem �wiata. Na razie odpadaj� w mistrzostwach kontynentu, bez zdobytego gola w trzech meczach. Wielki skok naprz�d, kt�rego chce w pi�ce no�nej prezydent Chin, prawdopodobnie nigdy si� nie nast�pi.

Prezydent Chin Xi Jinping wielki plan gonienia piłkarskiego świata ogłosił dekadę temu. Jak na razie efektów nie ma żadnych. W trwającym obecnie w Katarze Pucharze Azji Chińczycy pożegnali się z turniejem już w rundzie grupowej, w której nie strzelili nawet gola. To kolejna z szeregu klęsk, jakie spotkały ich na międzynarodowej arenie. Niemal równo dwa lata temu pożegnali się z marzeniami o awansie na mundial po porażce z 96. w rankingu FIFA Wietnamem 1:3. Wszystkie piłkarskie inwestycje: nowoczesne akademie piłkarskie, zatrudnianie znanych zagranicznych trenerów, pachnące nowością stadiony i miliony płacone za piłkarzy - wszystko jak krew w piach. Żadnych efektów. Jest nawet jeszcze gorzej niż przed ogłoszeniem przez Xi Jinpinga wielkiego planu gonienia Zachodu. 

Zobacz wideo

I zdaniem tych, którzy naprawdę dobrze znają Chiny i chińską kulturę, nie ma na razie żadnych szans, by drugi pod względem populacji kraj świata stał się piłkarską potęgą. A powodów do tego jest kilka. Przedstawił je pokrótce Lecheng Zhao z nowojorskiego Uniwersytetu Fordham w swoim artykule zamieszczonym w naukowym portalu Atlantis Press. 

Po co boiska, skoro nie ma piłkarzy

Pierwszy powód, dla którego Chiny mają problem z rozwojem swojej pi�ki no�nej, jest najbardziej prozaiczny ze wszystkich. Brakuje boisk. Wynika to z tego, że ziemia w Chinach jest bardzo cenna. Szczególnie ta rolnicza. 7 procent gruntów w Chinach jest uprawianych, by wyżywić 22 procent populacji świata. W miastach ziemia jest równie cenna. Marnowanie ponad 7,1 tys. metrów kwadratowych na pełnowymiarowe boisko piłkarskie w miejscach, gdzie można postawić bloki, szkoły czy centra handlowe jest nie do pomyślenia. Owszem rząd postawił na wielki projekt budowy infrastruktury do uprawiania piłki nożnej, ale place do gry niekoniecznie powstają tam, gdzie byłby najbardziej przydatne. 

Ale po co boiska, skoro nie ma piłkarzy? Może to się wydać dziwne. Przecież Chiny mają 1,4 miliarda ludzi. Tyle tylko, że bardzo skromna liczba z nich uprawia piłkę nożną. Według danych FIFA w Państwie Środka jest 700 tys. zarejestrowanych piłkarzy. W Polsce przy znacznie skromniejszej liczbie ludności mamy 450 tys. W jeszcze mniejszej Holandii ponad milion. Sam chiński związek piłki nożnej podaje, że ma w swoich strukturach szokująco niską liczbę piłkarzy - zaledwie 8 tysięcy.

Polityka jednego dziecka utopiła piłkarskie Chiny

Problem z liczbą piłkarzy w Chinach jest prostym następstwem polityki populacyjnej komunistycznych władz. Przez lata obowiązywało prawo, które pozwalało parom na posiadanie tylko jednego dziecka. W związku z tym większość rodziców planując karierę swoich dzieci, stawia przede wszystkim na edukację. Od najmłodszych lat dzieci obciążone są nauką w stopniu, który jest nie do pomyślenia w Europie. W dodatku rodzice nie chcą, żeby ich dzieci były rozpraszane przez zajęcia sportowe. Szczególnie te, które niosą za sobą ryzyko kontuzji.  

- Chińczycy mają wielki problem: nikt nie pozwoli dzieciom na grę w piłkę kosztem edukacji. W kraju najważniejszy jest egzamin dojrzałości, który nosi nazwę gaokao. Chińczycy są przygotowani do niego od najmłodszych lat i dopóki kraj będzie utrzymywał restrykcyjne podejście do niego, to w kwestii piłki nożnej nic się tu nie zmieni. Tu naprawdę nie brakuje talentów. Dzieciaki do pewnego wieku rozwijają się znakomicie, ale później nagle znikają - mówi Cameron Wilson, specjalista od tamtejszego futbolu, który przez wiele lat mieszkał i pracował w Szanghaju. 

To cytat z artykułu Konrada Fersztera, który głębiej się zajął społecznymi przyczynami nieudanej piłkarskiej reformy w Chinach. Również tym artykule cytuje Larsa Isecke, niemieckiego trenera, który do niedawna był szefem szkolenia trenerów w chińskim związku piłkarskim.

- Chiński system edukacji nie zapewnia wystarczającej swobody w wychowaniu fizycznym. Lekcje w szkołach trwają do późnego popołudnia. Duża ilość prac domowych sprawia, że dzieci nie mają czasu na sport. One często nawet nie mają pojęcia, że mogą zostać zawodowcami. Treningi najczęściej odbywają się w weekendy, ale to zdecydowanie za mało. 

Rodzice w Chinach bardziej niż w Europie decydują o przyszłości dziecka

Ten problem omawia w tym samym tonie wspomniany wcześniej Lecheng Zhao. Zwraca on szczególną uwagę na to, że w Chinach - inaczej niż w Europie - rodzice mają znacznie większy wpływ na wybory swojego dziecka. A kariera piłkarska uznawana jest za o wiele mniej prestiżową niż dokonania w innych dziedzinach życia.  

Chętnych na ryzykowanie kariery piłkarskiej kosztem edukacji jest jeszcze mniej po reformie zawodowej ligi, którą zaordynowały komunistyczne władze. W jej rezultacie z finansowania klubów wycofały się najbogatsze firmy. 11 klubów z pierwszej i drugiej ligi zbankrutowało, a piłkarze ten kryzys mocno odczuli w swoich portfelach. Chaos, który zapanował w chińskiej piłce nożnej po reformie w 2020 r., na pewno też nie zachęcał też rodziców, by wybierali dla swoich pociech karierę piłkarza.  

W dodatku według prognoz demograficznych dzietność w Chinach raczej będzie spadać niż wzrastać. Wychowani w kulturze jedynaków Chińczycy albo nie chcą mieć dzieci, albo - tak jak ich rodzice - mają jedno dziecko. Dzietność w Chinach wynosi obecnie 1,3 dziecka na kobietę, czyli jest odrobinę mniejsza niż w Polsce. Tu można otworzyć nawias i skonstatować, że antynatalistyczna polityka polskich władz od 1989 r. do 2015 r. będzie miała głębokie konsekwencje również dla polskich marzeń o piłkarskich szczytach. 

Wielkie plany Xi Jinpinga sobie, a codzienna praktyka sobie

Wracając do Chin, dodatkowym hamulcem dla rozwoju piłki nożnej w tym kraju jest fakt, że wybór piłki nożnej jako ścieżki kariery powoduje nie tylko zamknięcie innych możliwości, ale jeszcze wymaga wysokich nakładów finansowych. Dlatego kariera piłkarska to przede wszystkim wybór dla chińskiej klasy średniej, a nie ludowej, tak jak to jest w Europie. 

Lecheng Zhao dodaje, że za stosunkowo skromną liczbą młodych piłkarzy w Chinach, stoją nie tylko wybory rodziców, ale także działania władz szkolnych. Przy szkołach i uczelniach powstały nowe boiska, ale dyrektorzy szkół traktują zajęcia sportowe jak piąte koło u wozu. Dla nich też najważniejsze jest, jakie wyniki na egzaminach osiągają ich uczniowie, a nie jakie rezultaty osiągają na boisku. Stąd lekcje wychowania fizycznego są spychane na margines albo w ogóle odwoływane, gdy trzeba nadgonić materiał z innych przedmiotów. Wielu dyrektorów zakazuje nawet uprawiania piłki nożnej na terenie szkoły z obawy na kontuzje, które mogą odnieść uczniowie.  

Jak widać z tego Xi Jinping może snuć wielkie plany, ale praktyka życia codziennego wygląda zupełnie inaczej. 

Wi�cej o: