Inter Miami coraz śmielej poczyna sobie na rynku transferowym. Po zakontraktowaniu Leo Messiego, do klubu doszli także jego koledzy z gry w FC Barcelonie Sergio Busquets i Jordi Alba. Władze zespołu z MLS szykowały się także do wzmocnienia ataku. Partnerem genialnego Argentyńczyka miał zostać Luis Suarez, z którym doskonale się rozumiał w stolicy Katalonii. Według ESPN te plany spełzły na niczym.
Według stacji Urugwajczyk zostanie w brazylijskim klubie co najmniej do końca tego roku kalendarzowego. - Ta wiadomość kończy, przynajmniej w tym okienku transferowym, "meksykańską operą mydlaną" - napisano. Według informacji ESPN Suarezowi osobiście bardzo zależało na transferze. Ekipie Gremio obiecywano nawet 10 mln euro, ale klub był nieugięty. Negocjował twardo i postawił na tym, że nie odda Suareza do końca 2023 roku.
36-latek w Porto Alegre długo na razie nie zabawił. Do klubu przyszedł w styczniu tego roku z rodzimego Nacionalu Montevideo. Zdążył jednak rozegrać 30 mecz�w, w których strzelił 13 goli i miał dziewięć asyst, mimo że wciąż mierzy się z problemami z kolanem. Formalnie kontrakt Urugwajczyka obowiązuje do 2024 roku.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
W ostatniej kolejce brazylijskiej Serie A drużyna Suareza grała przeciwko Atletico Mineiro, a jego samego zabrakło nawet w meczowej kadrze, więc wydawało się, że coś jest na rzeczy. Inter Miami musi jednak obejść się bez niego. Według dziennika "Sport" klub szykuje jeszcze jeden wielki transfer. Ma być pozyskania innej byłej gwiazdy LaLiga - Sergio Ramosa. Tu takich problemów nie będzie, bo Hiszpan po wygaśnięciu kontraktu z PSG od lipca pozostaje bez klubu.