Robert Kubica ma za sobą kapitalny sezon. Zakończył go tytułem w długodystansowych mistrzostwach świata WEC (World Endurance Championship) w kategorii LMP2. W tym roku nie ma szansy na obronę trofeum - kategorię wycofano. Mimo wszystko Polak pozostał w padoku i dołączył do AF Corse, ekipy należącej do Ferrari. Obecnie ściga się w Hypercarach i ma za sobą już dwie rundy. W Katarze jego zespół zajął czwartą, a na Imoli ósmą lokatę. To dość spore rozczarowanie, ale władze Ferrari mocno wierzą w projekt i chwalą Polaka. Jeden z działaczy zdobył się na dość wymowne porównanie.
Tuż przed rundą na torze we W�oszech doszło do spotkania menedżera Ferrari w WEC Giuliano Salviego z mediami. W trakcie rozmowy został zapytany o jednego z kierowców ekipy AF Corse. Rzecz jasna, mowa o Robercie Kubicy. Działacz podkreślił, że ceni sobie doświadczenie Polaka. Okazuje się, że jest on kluczową postacią w zespole, nie tylko jeśli chodzi o wyniki sportowe.
- Ach, Robert! To świetny gość! Znam go od 20 lat. Poza profesjonalnymi kontaktami jesteśmy też przyjaciółmi. (...) To nie tylko kierowca, ale ktoś więcej - podkreślał Salvi, cytowany przez parcfer.me.
Na tym jednak nie zakończył. Nawiązał też do przeszłości Kubicy. W 2011 roku Polak wziął udział w rajdzie Ronde di Andora, który skończył się dla niego tragicznie. Jego samochód uderzył w barierę, która przebiła pojazd i uszkodziła prawą rękę i nogę kierowcy. Lekarze nie dawali mu wielkich nadziei na powrót do rywalizacji, ale Kubica się nie poddał. W 2019 roku ponownie zasiadł za sterami bolidu F1, ale po roku stracił miejsce. Mimo to wciąż spełnia się jako kierowca, teraz w WEC.
I właśnie jego tragedia sprawia, że jeszcze bardziej imponujące jest to, co obecnie robi za kółkiem. Tak właśnie uważa Salvi. Porównał go nawet do wielkich legend sportu.
- Wszyscy znamy jego historię, karierę i wiemy, co osiągnął. Gdy myślę o wielkich sportowcach, jest tam Roger Federer, jest Kobe Bryant, a jeśli spojrzy się na historię Roberta, na to, co mu się stało, na sam fakt doprowadzenia do powrotu do F1, to nie pozostaje nic innego niż powiedzieć chapeau bas - podkreślał.
Teraz przed Polakiem i jego kolegami z zespołu sześciogodzinny wyścig na torze Spa-Francorchamps w Belgii. Odbędzie się 11 maja. W tym sezonie organizatorzy zaplanowali aż osiem rund. W każdej z nich powinien wystąpić nasz rodak. W teamie towarzyszą mu Robert Schwartzman i Yifey Ye.