Robert Kubica w sobotę wreszcie może świętować. Załoga zespołu Prema Orlen Team zajęła drugie miejsce w klasie LMP2 legendarnego wyścigu 24 Le Mans. To pierwsze w historii podium polskiego kierowcy w 90-letniej historii rywalizacji.
- Dużo rzeczy nie widzieliście. Od 14 godzin mieliśmy najpierw problemy ze sprzęgłem, potem z przegrzewającym się silnikiem. Dopóki jeździliśmy w nocy, to nie było problemów, ale rano jak przychodził dzień i temperatura szła do góry, to było gorzej, a ostatnie trzy godziny, to była walka o przetrwanie. W pewnym momencie byliśmy pewni na 80 proc., że nie będziemy w stanie dojechać. W połowie prostej bez gazu, przez praktycznie dwie godziny jeździłem na marginesie patrząc na temperaturę wody, żeby nie przegrzać silnika i udało się - mówi po wyścigu Robert Kubica w rozmowie z Cezarym Gutowskim z "Przegl�du Sportowego"
Ostatecznie zwycięska Jota przejechała 369 okrążeń, a zespół Prema Orlena Team stracił do zwycięzcy 2:21:920. - Le Mans daje ci to, na co zasłużyłeś, nie ma tak, że zwycięstwo było w zasięgu. Wynik na pewno jest lepszy niż styl, w jakim go zrobiliśmy. Przed wyścigiem drugie miejsce bralibyśmy w ciemno. Wygrało auto, które było zdecydowanie szybsze od nas, ale mogliśmy z nimi walczyć - dodawał Robert Kubica.
Rok temu Robert Kubica przeżył na torze Le Mans sytuację nieprawdopodobną: jego zespół prowadził na ostatnim okrążeniu legendarnego 24-godzinnego wyścigu, ale samochód zatrzymał się na dwie i pół minuty przed metą. Tym razem dramatu zespołu Polaka nie było, choć 36-letni kierowca zauważa, że jego drużyna potrzebuje zmian, jeśli chce się liczyć.
- Jest jednak dużo rzeczy, nad którymi musimy pracować. Pewne rzeczy muszą się zmienić, to jest szósty miesiąc naszej pracy i pewne rzeczy pozostają takie same. A to się musi zmienić jeśli chcemy walczyć na najwyższym poziomie - podkreślił Robert Kubica w rozmowie z Gutowskim.