Robert Kubica przygotowuje się do najważniejszego startu w wyścigach długodystansowych w 2022 roku, czyli 24h Le Mans, który odbędzie się w dniach 11-12 czerwca. Polak ma nadzieję na dużo lepszy rezultat, niż w zeszłym roku, kiedy ścigał się w barwach belgijskiego zespołu WRT. Wtedy samochód nagle się zatrzymał i nie dojechał do mety z powodu awarii czujnika przepustnicy. - Oddałbym to mistrzostwo w LMP2 za zwycięstwo w Le Mans. Byłby to jeden z historycznych momentów nie tylko dla mnie, ale i polskiego motorsportu - mówił Kubica w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Lamborghini poinformowało w oficjalnym komunikacie, że przystąpi od 2024 roku do wyścigów długodystansowych i będzie produkował prototypy LMDh. Włoska marka zamierza rywalizować nie tylko w serii WEC, ale też w amerykańskiej serii IMSA. - Ten krok w kierunku najwyższej klasy wyścigów samochodów oznacza ważny kamień milowy dla całej firmy. Będziemy mierzyć się z najlepszymi zespołami na najbardziej wymagających poligonach doświadczalnych - powiedział Stephan Winkelmann, prezes Lamborghini.
Portal motorsport.com informuje, że Lamborghini rozmawia z kilkoma zespołami pod kątem współpracy przy przygotowaniu hypercara, a jednym z nich jest Prema Orlen Team, w którym od tego sezonu występuje Robert Kubica. To mogłoby zatem oznaczać, że Polak mógłby zostać liderem projektu Lamborghini w WEC. Wcześniej media spekulowały, że Prema mogłaby nawiązać współpracę z Ferrari w WEC, ale te informacje nie zostały potwierdzone.
Za nami dwie rundy tego sezonu w wyścigach długodystansowych WEC. Prema Racing z Robertem Kubicą w składzie zajęła czwarte miejsce w wyścigu 1000 mil Sebring. Nieco gorzej było podczas 6h Spa-Francorchamps, gdzie Prema dojechała na siódmej pozycji po wypadku Louisa Deletraza. - To był niełatwy wyścig, to będzie najlepsze podsumowanie. Trudno nawet szukać pozytywów - mówił Kubica tuż po zakończeniu rywalizacji.