24 godziny w Le Mans. Doba �cigania, 40 minut snu

W �rod� i czwartek kwalifikacje do ?24 godziny w Le Mans? z Jakubem Giermaziakiem, pierwszym Polakiem w prawie 100-letniej historii wy�cigu legendy. Start w sobot� o 15. Transmisja w Eurosporcie.

Giermaziak ma klawe życie. W wyścigach rozbił już m.in. lamborghini gallardo, ale taką ma pracę, że wciąż dają mu się wyszaleć pięknymi autami. Jeździł w Porsche SuperCup (w zeszłym sezonie był drugi), teraz pojedzie ferrari 458 italia gt2. Wystartuje w wyścigu, o którym marzył i o który starał się od kilku lat. I do którego przygotowywał się co najmniej od roku.

Oznaczało to dla niego przeskoczenie ze stada sprinterów do stada długodystansowców. W Porsche SuperCup wyścigi trwają pół godziny. W Le Mans 25-letni Polak będzie za kierownicą około 12 godzin, zmieniany przez partnerów: Saudyjczyka Abdulaziza Turki Al Faisala i Amerykanina Michaela Avenattiego. Jako główny pilot będzie jechał pierwszy i zakończy wyścig po 24 godzinach. To oznacza masę logistycznych komplikacji, znanych specjalistom od długodystansowych wyścigów, i całkiem nowych dla takich jak Giermaziak, którzy w nich uczestniczą rzadko. Polak trzykrotnie startował w podobnym wyścigu w Daytonie (ostatnio w styczniu w Porsche GT3, był siódmy w swojej klasie), więc już wie, że do przejechania przez auta jego kategorii jest pewnie ponad 4500 km. - Kiedy będzie koniec mojej zmiany, muszę zjechać, wysiąść, pomóc koledze wpiąć się w kabinie, zjeść, napić się, porozmawiać z inżynierem i położyć się spać. Nauczyłem się zasypiać w kilka minut. Ratuje mnie nawet 10 minut drzemki, ale śpię zwykle pół godziny, 40 minut i sprawdzam, co się dzieje, czy nie jestem potrzebny - mówi Giermaziak.

 

W czasie, gdy kierowca śpi, po 13-kilometrowym torze (część to przystosowana do wyścigów szosa) krąży ponad 50 samochodów, z których najmocniejsze mają ponad 1000 KM. Na torze jest huk, jak w hamowni silników odrzutowych. Najgorszy czas szychty - według różnych kierowców - to noc, poranek i ostatnie godziny, gdy trzeba gnać na 110 proc. - Mógłbym jechać całą noc [przepisy tego zabraniają - red.]. Uwielbiam to. Brzask jest najgorszy, nikt go nie chce mieć na swojej zmianie, ale ktoś musi - mówi Giermaziak.

 

Takich jak on przekwalifikowanych sprinterów będzie w Le Mans więcej. W fabrycznym prototypie porsche 919 pojedzie Mark Webber, niedawna gwiazda F1, gdzie ścigają się przez maksymalnie dwie godziny, w rebellionie r-one Nick Heidfeld, były partner Roberta Kubicy w BMW, są też Japończycy, którzy robili wypadkowy zamęt w F1 - Kazuki Nakajima i Kamui Kobayashi.

Samochody też są długodystansowe. Podzespoły bardziej wytrzymałe, hamulce mocniejsze, zawieszenie trwalsze. Najszybsi - w kategorii hybrydowych prototypów - w 24 godziny przejeżdżali ponad 5400 km. Na początku jeździ się oszczędnie, bo zrobienie rekordowego okrążenia nie zrekompensuje naprawy po ewentualnej kraksie, stłuczce czy awarii.

 

Giermaziak pojedzie ferrari 458 italia gt2, które zadebiutowały w wyścigach w 2011 roku. Samochód Polaka nie jest nówką sztuką, ale jego wiek trudno określić, bo po wielu przebudowach właściwie 90 procent samochodu jest inne, niż gdy wyjeżdżał z fabryki. Jest piękne oraz, co najważniejsze, silnik ma niemal pośrodku, przez co środek ciężkości pojazdu jest znacznie przed tylną osią i ferrari jest wyważone jak betonowa trylinka. Nie tak jak porsche 911, którego silnik w kuprze powodował notoryczną podsterowność. Jest też szybsze niż porsche na dystansie okrążenia, choć pewnie nie na prostej - z powodu docisku, czyli takich ustawień aerodynamicznych, aby na łukach można było jechać szybciej.

- Dlaczego ferrari? Zawsze chciałem nim wystartować. No, i chciałem udowodnić, że potrafię jeździć nie tylko w porsche. To rodzaj higieny kierowcy, mierzyć się w różnych pojazdach - mówi Polak.

Polak będzie klasyfikowany w kategorii Le Mans Grand Tourisme Amateur, czyli zespołów prywatnych. Najwyższa z czterech kategorii - Le Mans Prototype 1 - to pojazdy kosmiczne, prędkością na prostej przewyższające F1. W 1988 roku na odcinku Mulsanne Roger Dorchy jechał 405 km na godz. Teraz tego rekordu pobić się nie da, pobudowano szykany, ale i tak pojazdy rozpędzają się prawie do 400 km na godz. Mają lepsze hamulce i są o prawie 400 kg lżejsze, więc to, na co Giermaziak musi uważać, dzieje się za nim. - Są o 40 sekund na okrążeniu szybsze. Patrzysz w boczne lusterko, jest 200 m za tobą, dojeżdżasz do zakrętu, a on jest obok - mówi Giermaziak.

Największą tragedię w historii sport�w motorowych spowodowała właśnie różnica w hamowaniu, i to właśnie w 24 Le Mans. W 1955 roku jaguar Mike'a Hawthorna z rewolucyjnymi hamulcami tarczowymi zahamował ostro i mercedes 300 slr z hamulcami bębnowymi Pierre'a Levegha odbił się od tylnego koła wozu rywala, wybił w powietrze i zabił 83 osoby, plus jego samego. Levegh był wcześniej jednym z dwóch straceńców, którzy próbowali przejechać 24 Le Mans solo. Był blisko. Samochód się zepsuł po 23 godzinach jazdy, gdy prowadził o cztery okrążenia nad najlepszym rywalem.

 

- Pierwszy start nie jest po zwycięstwo, lecz po doświadczenie - uważa Giermaziak. O główną wygraną będą walczyć audi r-18 e-tron quattro, toyota ts040 hybrid, być może porsche 919 hybrid, wszystkie z elektrycznym doładowaniem. Audi od swojego debiutu w 1999 roku wygrał 13 z 16 wyścigów w Le Mans. Niemiecki zespół jest faworytem, ale Toyota w zeszłym roku była najszybsza w całym sezonie wyścigów długodystansowych, wygrywając pięciokrotnie w ośmiu startach.

 

Transmisje w Eurosporcie: kwalifikacje w środę o godz 22, czwartek o 19 i 22. Treningi w sobotę o 8.45. O 15 start.

 

źródło: Okazje.info

Wi�cej o: