Giro d'Italia wkracza w decydującą fazę. W środę 22 maja odbył się 17., górski etap z Selva di Val Gardena do Passo del Brocon (159 km). Tam doszło do zaskakującej sytuacji, na którą w wymowny sposób zareagował Rafał Majka.
W pewnym momencie zespół DSM-Firmenich PostNL starał się przejąć kontrolę nad peletonem oraz ucieczką i utrzymywał dystans pomiędzy obiema grupami na poziomie mniej więcej minuty. Atak przypuścili Kevin Vermaerke i Romain Bardet, drugi z nich celował w zwycięstwo etapowe i liczył na awans w klasyfikacji generalnej. Na około 60 km przed metą był liderem, ale doszło do nieoczekiwanego zwrotu akcji.
Po wykonaniu ciężkiej pracy zespół DSM-Firmenich PostNL opadł z sił i nie był w stanie dłużej realizować swojej taktyki. "Vermaerke i Bardet dołączyli do peletonu, ku wielkiemu zmieszaniu i konsternacji Rafała Majki" - przekazał portal cyclinguptodate.com. - No dalej chłopaki, myślałem, że będziecie nas ciągnąć do ostatniego kilometra - w taki sposób rozdrażniony Polak podsumował to, co zrobili Amerykanin i Francuz.
Majka skupiał się na tym, aby jak najlepszy wynik osiągnął Tadej Pogacar, lider jego zespołu UAE Team Emirates. Słoweniec wyczekał rywali i pod sam koniec ruszył w pogoń za prowadzącym Georgiem Steinhauserem (EF Education-EasyPost). I choć ostatecznie stracił do niego minutę 24 sekundy, to i tak umocnił się na pierwszym miejscu w klasyfikacji generalnej. Majka dojechał do mety jako 10., do zwycięzcy stracił minutę i 55 sekund.
Polak w całym wyścigu spisuje się bardzo dobrze i zajmuje wysokie, 16. miejsce w klasyfikacji generalnej. Wśród kolarzy UAE Team Emirates ustępuje wyłącznie Pogacarowi i będzie pomagał mu podczas czterech ostatnich etapów, które wyłonią triumfatora zmagań. Najbliższy odbędzie się w czwartek 23 maja, wtedy zawodnicy pokonają liczącą 178 km trasę z Fiera di Primiero do Paduy.