Sławomir Peszko w piątek był gościem Mateusza Borka w programie "Przesłuchanie" na Kanale Sportowym. W jego trakcie poruszono wiele wątków. Były reprezentant Polski opowiedział m.in. o swojej karierze czy pracy trenera Wieczystej Kraków. W pewnym momencie rozmowa zeszła na temat freak-fightów. Peszko jest w końcu twarzą federacji Clout MMA, a od dawna w mediach przewijają się plotki o zbliżającej się walce z dwukrotnym mistrzem świata w skokach narciarskich Piotrem �y��.
Pod koniec marca, zaraz po sezonie Pucharu Świata w skokach narciarskich, "Super Express" informował, że do takiego starcia może dojść 8 czerwca na gali Clout MMA 5. Skoczek sugerował zaś, że trener Thomas Thurbichler wyraził na to zgodę, podobnie jak prezes PZN Adam Małysz. - Czy jest szansa, że 8 czerwca w katowickim Spodku dojdzie do walki Sławomir Peszko - Piotr Żyła? - zapytał wprost Borek. - Nie wiem. Realnie jest, ale na ile procent, tego ja sam nie wiem. Cały czas trwają perturbacje mejlowe. Ja wyraziłem chęć, dostałem zgodę w klubie. Mi ten termin pasuje, bo jestem po sezonie - wyjaśnił Peszko.
Piłkarz ujawnił też, że Żyła nie był jedynym proponowanym mu potencjalnym przeciwnikiem. - Był Robert Karaś, był Quebonafide, także ciekawe osoby. Z każdym z trzech, którykolwiek by to nie był, chciałem walczyć. Może w końcu zawalczę, ale federacja musi więcej zrobić z umową, mocniej podziałać. Chodzi głównie o sprawy wizerunkowe. Piotrek nie zakończył kariery i chce nadal skakać, więc PZN wyznaczył wiele wytycznych odnośnie jego wizerunku - dodał.
Peszko rozpoczął już nawet treningi do walki. Żalił się jednak, że tego typu aktywność jest źle odbierana. - Ludzie mi zarzucają: "Jak ty możesz walczyć w Clout? Jakim ty chcesz być trenerem?". A co mi jedna walka, czy dwie zmienią? Czy ja od tego będę lepszym, czy gorszym trenerem? Jaki to ma wpływ na moją karierę trenerską? - pytał.