Gdy na początku lipca Warholm pobił rekord świata po 29 latach, nikt nie przypuszczał, że w Tokio może ten wynik zdemolować. Norewg od początku biegu rzucił wszystkie siły i już po kilku pierwszych płotkach miał ogromną przewagę nad rywalami. Jedynie Rai Benjamin był w stanie nawiązać z nim rywalizację. I wydawało się, że może Warholma dogonić. Ale Norweg wycisnął z siebie jeszcze więcej sił! Gdy wpadł na metę, wszyscy zaniemówili i łapali się za głowy. Zegar pokazał czas 45,94 sekundy i niemal wszyscy byli pewni, że to błąd. Ale nie, Warholm naprawdę to zrobił!
Po wyścigu nawet sam Warholm był w szoku, że udało mu się przebiec 400 metrów w tak nieprawdopodobnym czasie! - Nie mogę uwierzyć, że ten czas jest aż tak szybki! Zawsze byłem pytany o idealny bieg. Mówiłem, że taki nie istnieje, ale ten dzisiejszy był najbliższy temu - powiedział Norweg po biegu.
- Idąc na start mówiłem sobie, żebym pamiętał o całej pracy, którą wykonałem przez igrzyskami. To był jedyny medal, którego brakowało w mojej kolekcji. Nie potrafię nawet opisać, jak to jest dla mnie ważne - dodał Warholm.
Karsten Warholm to halowy rekordzista Europy na 400 metrów i 400 metrów przez płotki. Swoje najlepsze rezultaty osiągał w dwóch ostatnich sezonach, kiedy zostawał mistrzem świata wśród płotkarzy w Doha i halowym mistrzem Europy na 400 metrów w Glasgow. A od wtorku jest także mistrzem olimpijskim z Tokio.