Mecz Francji z Portugali� nie przyniósł zbyt wielu emocji. "Przez 120 minut w meczu Portugalia - Francja nie było ani jednej bramki. O tym, z kim zagra Hiszpania w półfinale Euro 2024, musiała zdecydować seria rzutów karnych. Niemal wszyscy perfekcyjnie strzelali, z wyjątkiem Joao Feliksa, który trafił w słupek. To więc oznacza, że Francja zagra we wtorek o awans do finału mistrzostw Europy, nie strzelając do tej pory ani jednego gola z gry" - pisał Aleksander Bernard ze Sport.pl.
Przypomnijmy, że w piątkowym meczu sędzią technicznym był Szymon Marciniak. Jak się okazuje, Polak miał pokrzyżować nieco plany reprezentacji Francji przed konkursem rzutów karnych. Chodziło o jedną z awizowanych zmian.
- Chciałem, by Olivier Giroud wszedł na boisko i wykonał jeden z rzutów karnych. Sędzia jednak nie zarejestrował tej zmiany dość wcześnie, byśmy zdążyli ją przeprowadzić - podkreślił po meczu Didier Deschamps.
Ostatecznie zmiana nie doszła do skutku, ale też jej brak nie wpłynął na końcowy rezultat spotkania. Francuzi wykorzystali wszystkie pięć karnych i pokonali Portugalię. W półfinale zagrają z Hiszpanami, a mecz zaplanowano na wtorek 9 lipca.
A co dalej z Szymonem Marciniakiem? Polak nie został wyznaczony do sędziowania pierwszego półfinału i w mediach spekuluje się, że może poprowadzić drugi półfinał bądź finał. Gdyby poprowadził decydujący mecz w Berlinie, z pewnością przeszedłby do historii. - Jeszcze nigdy żaden sędzia nie prowadził czterech takich finałów: mistrzostw świata, Ligi Mistrzów, klubowych mistrzostw świata i mistrzostw Europy. Oczywiście już teraz jest jednym z najwybitniejszych sędziów w historii światowej piłki nożnej, ale po czwartym takim finale nikt nie mógłby się z nim równać - mówił niedawno ekspert i były sędzia Rafał Rostkowski.