51-tysięczna MHPArena w Stuttgarcie. To tutaj w piątek o 18 odbędzie się hitowe starcie ćwierćfinałowe Euro 2024 pomiędzy Niemcami i Hiszpanią. "To będzie mecz stulecia" - piszą o tym spotkaniu zagraniczne media. Szczególnie w kontekście niemieckich kibic�w, którzy są gotowi zapłacić potężne kwoty, by tylko zobaczyć ten spektakl na żywo z trybun.
"Dosłownie każdy chce tam być" - czytamy w niemieckim "Bildzie", który informuje, że jeszcze w poniedziałek ceny biletów trzeciej kategorii wahały się od 700 do 800 euro. To kilkukrotna przebitka. I takie wejściówki rozchodzą się momentalnie, ale są też inne - lepsze i dużo droższe.
"Sprzedający żąda 5899 euro za każdy bilet na środku trybuny w trzecim rzędzie. I wygląda na to, że ma w ofercie trzy bilety" - czytamy w niemieckim dzienniku. "Nie jest to odosobniony przypadek, bo inny sprzedawca żąda niewiarygodnej kwoty 11,8 tys. euro za dwa bilety trzy rzędy wyżej. A jeszcze inny chce 3,9 tys. za wejściówkę VIP. Szaleństwo" - podkreśla "Bild".
UEFA już wiele miesięcy temu informowała, że bilety na Euro będzie można odsprzedawać w nominalnych cenach za pomocą dedykowanej platformy. Tyle teoria, bo w praktyce w internecie można znaleźć wiele stron i ogłoszeń także w mediach społecznościowych, gdzie zakupić można bilety z tzw. drugiej ręki.
O ile kupujący zazwyczaj mają uczciwe zamiary, o tyle sprzedający niekoniecznie, bo zdarzają się internetowi oszuści, którzy widzą w tym szanse na szybki i nielegalny zarobek.
"Bilety zakupione od nieupoważnionych osób trzecich, stron internetowych lub agencji, a także w mediach społecznościowych lub od naganiaczy mogą zostać anulowane przez UEFA w dowolnym momencie, co grozi odmową wstępu na stadion lub wyrzuceniem ze stadionu" - ostrzega UEFA.
Mimo to chętnych - jak widać - nie brakuje. Sami podczas fazy grupowej spotkaliśmy wiele osób, które podczas meczów Polaków na Euro pod stadionem próbowało sprzedać lub kupić wejściówki. Teraz - o czym informuje "Bild" - chętnych na zakup jest jednak zdecydowanie więcej niż sprzedających, a ceny biletów wymknęły się spod kontroli.
To nawet można zrozumieć, bo w piątek w Stuttgarcie zmierzą się dwie najbardziej utytułowane drużyny w historii mistrzostw Europy. Dla Niemców, którzy są gospodarzem tegorocznego turnieju, ten mecz ma jeszcze jeden dodatkowy podtekst, bo na zwycięstwo z Hiszpani� w meczu o stawkę czekają od 36 lat. Od fazy grupowej Euro 1988, gdy wówczas jeszcze jako reprezentanci RFN wygrali z Hiszpanami 2:0 na stadionie Olimpijskim w Berlinie. Julian Nagelsmann, ówczesny selekcjoner reprezentacji Niemiec, miał wówczas niespełna roczek.