Wstrz�saj�ce kulisy kompromitacji W�och�w. "Paranoja. Trucizna z ka�dej strony"

"Paranoja, krety i trucizna z ka�dej strony" - tak portal "The Athletic" opisuje kulisy fatalnego wyst�pu reprezentacji W�och na Euro 2024, skupiaj�c si� na zachowaniu i dzia�aniach jej selekcjonera Luciano Spallettiego. Kolejny raz okaza�o si�, �e "syndrom obl�onej twierdzy" nie mo�e przynie�� niczego dobrego. - Spalletti sprawia� wra�enie cz�owieka, kt�ry wierzy�, �e wszyscy chc� go dopa��. Lew otoczony przez wycelowanych w niego my�liwych poluj�cych na grubego zwierza" - pisze "The Athletic".

Reprezentacja W�och nie obroni mistrzostwa Europy wywalczonego przed rokiem. Ale dla Włochów to tak naprawdę najmniejszy problem, bo ich kadra wypadła w Niemczech wręcz fatalnie. O ile do wygranego i kontrolowanego przez niemal 90 minut meczu z Albanią (2:1) trudno się przyczepić, to później było tylko gorzej. Zespół Luciano Spallettiego miał problem z wyjściem z połowy w starciu z Hiszpanią (0:1), a następnie uratował się przed odpadnięciem już w fazie grupowej, strzelając w 98. minucie gola na 1:1 w meczu z Chorwacją. 

Zobacz wideo Co dalej z Lewandowskim? "To brzmi jak kiepski żart"

W 1/8 finału jednak dla słabiutkich Włochów litości nie miała Szwajcaria, która triumfowała 2:0 i wyeliminowała obrońców tytułu. Luciano Spalletti wprowadził dla piłkarzy bardzo restrykcyjne zasady, ale na boisku brakowało nie tylko tej żelaznej włoskiej dyscypliny. Nic więc dziwnego, że 65-latek błyskawicznie znalazł się w ogniu krytyki.

"Paranoja, krety i trucizna z każdej strony". "The Athletic" rozlicza Luciano Spallettiego

Portal "The Athletic" obszernie opisał zachowanie selekcjonera Włochów. Były trener mistrzowskiego Napoli w trakcie pobytu we włoskiej bazie na Euro w Iserlohn uparcie szukał "kreta", który wynosił informacje o drużynie do włoskich mediów. "W szatni jest Julian Assange. Lepszy byłby napastnik, ale cóż..." - pisał ironicznie dziennikarz "Corriere della Sera" Massimo Gramellini.

"Spal" zachowywał się na turnieju bardzo nerwowo. Gdy Włosi cudem awansowali do 1/8 finału po bramce Mattii Zaccagniego w 98. minucie meczu z Chorwacją (1:1), włoski selekcjoner starł się z kilkoma dziennikarzami na konferencji prasowej. Zdenerwował się, gdy jeden z nich uważał, że Włosi zagrali "zbyt ostrożnie". Irytował się, gdy inny zaczął rozważania, czy porażka Włochów byłaby w tym meczu niezasłużona. - Mieliśmy trzy czy cztery świetne okazje na gola! - grzmiał.

"Jego sierść była już najeżona, gdy zajął miejsce przed resztą mediów. Jego kurtka Armaniego nie spoczywała już na jego ramionach tak, jak powinna. Sprawiał wrażenie człowieka, który wierzył, że wszyscy chcą go dopaść. Lew otoczony przez wycelowanych w niego myśliwych polujących na grubego zwierza" - opisuje "The Athletic".

Co ciekawe, na początku turnieju Spalletti taki nie był. Przed meczem z Albanią mówił o "radosnych, zaraźliwych i fantastycznych emocjach", po dwóch tygodniach z kolei, że "poczuł, że ze wszystkich stron leci ta trucizna i wstrzyknął sobie tę truciznę". Na jednego z dziennikarzy wściekł się też, że miał informacj�, że dogadał się z zawodnikami na zmianę systemu gry. Znowu wrócił do tematu "kreta". "Nie udawaj, że to twoja inwencja" - oskarżał. Następnego ranka dzwonił do niego z przeprosinami.

Spalletti nie jest najłatwiejszą osobą w kontaktach z dziennikarzami, a potrafił także podejmować niepopularne decyzje w swoich zespołach (odsunięcie Tottiego w Romie, zabranie opaski kapitana Icardiemu w Interze). Porównany do spokojnego w każdych okolicznościach Carlo Ancelottiego uznawany jest za jego kompletne przeciwieństwo. Tym razem zafiksował się na temat "kreta" w szatni reprezentacji Włoch.

To był inny "Spal". Dziennikarze wytykają brak konsekwencji, Capello drwi

Dziennikarze "The Athletic" zauważają, że to nie był ten Luciano Spalletti, który odnosił sukcesy we włoskiej piłce. A po jego klęsce ujawnili się ci, którzy na Euro nie zostali powołani, jak Matteo Politano. "Teraz będziesz musiał znaleźć innego kozła ofiarnego" - to z kolei komentarz brata Ciro Immobile. Zauważa się jednak, że żaden z tych piłkarzy, jak Giacomo Bonaventura, Riccardo Orsolini, Manuel Locatelli czy zawieszony Sandro Tonali raczej zbawcami kadry by się nie okazali.

Sam Spalletti przyznaje: "Próbowałem trochę odmłodzić skład. Biorąc pod uwagę, że zostaję, w przyszłości zrobię to jeszcze bardziej". Włoska federacja nie planuje zmiany na stanowisku selekcjonera, nawet w obliczu pojawieniu się na rynku Massimiliano Allegriego. "Nie do pomyślenia jest rozwiązywanie problemów w trudnych czasach poprzez porzucenie projektu, o którym od początku mówiliśmy, że będzie trzyletni" - twierdzi jej szef Gabriele Gravina. On nie zwolnił także Roberto Manciniego, gdy jego drużyna po kompromitacji z Macedonią Północną w barażach nie awansowała na mistrzostwa świata w Katarze.

Spalletti już po odpadnięciu przyznawał, że mogło zabraknąć mu czasu od sierpnia 2023 na odpowiednie poukładanie zespołu, by dobrze wypaść już na Euro 2024. Jest w tym podobieństwo do reprezentacji Polski i Michała Probierza. Faktem jest jednak, że Spalletti na kolejnych zgrupowaniach szukał i testował wiele różnych rozwiązań. Przykładowo - rewelacyjny stoper Bologni Riccardo Calafiori zagrał w kadrze dopiero w czerwcu i był podstawowym obrońcą Italii na turnieju. Włosi mieli też trzecią najmłodszą wyjściową jedenastkę na Euro.

Ich selekcjonerowi zarzuca się, że w niektórych pomysłach brakowało mu konsekwencji, jak choćby w przypadku duetu obrońców z Torino Buongiorno - Bellanova. Ten pierwszy dobrze zadebiutował w kadrze, drugi został wzięty, by przeciwstawić się szybkością hiszpańskim skrzydłowym. A jednak obaj nie zagrali i na prawej obronie wkręcany przez Nico Williamsa był Giovanni Di Lorenzo.

- Spalletti przecenił wybranych przez siebie zawodników – krytykował Fabio Capello w Sky Italia. - Miał własne pomysły i chciał grać w określonym stylu. Ale właśnie tak dobre i dynamiczne one się okazały - ironizował.

"Spalletti bawił się drużyną, jakby była trójkolorową kostką Rubika" - to z kolei słowa dziennikarzy "The Athletic", które opisywały, że w składzie reprezentacji Włoch brakowało stabilizacji. Zmieniał nawet to, co funkcjonowało we wcześniejszych meczach, wytrącał zespół z odpowiedniego rytmu. Gdy Mattia Zaccagni uratował zespół przeciwko Chorwacji, w kolejnym meczu (1/8 finału) ze Szwajcarią od pierwszej minuty grał Stephan El Shaarawy, dla którego był to pierwszy występ na Euro. To samo dotyczyło w sumie aż czterech piłkarzy podstawowej jedenastki na starcie z Helwetami (oprócz El Shaarawy'ego byli to Gianluca Mancini, Bryan Cristante i Nicolo Fagioli).

To miało się przełożyć na niepewność u włoskich piłkarzy. W kluczowych meczach z Chorwacją i Szwajcarią wychodzili oni z szatni po przerwie bardzo nerwowi. Spalletti widział w tym jednak jedynie "brak osobowości".

Czy Spalletti w reprezentacji Włoch to właściwy człowiek na odpowiednim miejscu? Włoska piłka ma więcej problemów

Znak zapytania pojawia się również, jeśli chodzi o dopasowanie filozofii gry Luciano Spallettiego do stylu reprezentacji Włoch. "Squadra Azzurra" przez lata kojarzyła się z kontratakiem, podczas gdy Spalletti przekonuje swoje drużyny do grania płynnej, progresywnej, ofensywnej piłki nożnej. Sam zresztą mówił, że nie chce być oceniany tylko z wyników, ale również gry zespołu, dodając, że nie umie ustawiać swojej drużyny na obronę i kontrataki.

Poza kwestiami już omawianymi, które w dużej mierze dotyczą pracy i zachowania Spallettiego, Włosi widzą jeszcze jeden czynnik, który nie pomaga ich reprezentacji. Chodzi o liczbę obcokrajowców w Serie A, która ma wynosić aż 67 proc. W ten sposób na Euro nie pojechał ani jeden zawodnik wielkiego AC Milan, który jest oparty w zdecydowanej większości na zawodnikach z zagranicy.

Włosi wierzą jednak, że ten problem uda się rozwiązać, ale też mają na uwadze, aby nie przytłaczać za bardzo młodych piłkarzy wyróżniających się w kadrze, bo to zgubiło niejeden talent, jak El Shaarawy, Balotelli, Zaniolo czy nawet Chiesa.

"Włoska piłka nożna musi się liczyć z wieloma problemami zarówno na boisku, jak i poza nim, a dziury, które należy załatać, nie są spowodowane tylko i wyłącznie przez pieprzyki" - podsumowuje "The Athletic".

Wi�cej o: