Mecz gospodarzy turnieju z Duńczykami był pełen dramaturgii i wielkich emocji. Niemcy pokonali przeciwników 2:0, mimo iż przegrywali już 0:1. Pomógł im jednak VAR, który najpierw wykrył minimalnego spalonego i anulował gola, a potem jeszcze zainterweniował w sprawie zagrania ręką przez Joachima Andersena (który zdobył tę odwołaną bramkę), co zaowocowało rzutem karnym dla gospodarzy, wykorzystanym przez Kaia Havertza.
Wcześniej mieliśmy też ponad 20-minutową przerwę w spotkaniu spowodowaną warunkami atmosferycznymi. Sytuację rodem jak ze skok�w narciarskich wywołała burza z potężną ulewą, która nawiedziła Dortmund w sobotni wieczór. Jej efektem był m.in. przeciekający dach Signal Iduna Park, z którego woda lała się wręcz niczym wodospad prosto na trybuny. To nie był jednak jedyny incydent związany z dachem podczas sobotniego spotkania.
W pewnym momencie na stadionie musiała interweniować niemiecka policja. Wszystko przez jednego z fanów, który postanowił... wspiąć się na dach dortmundzkiego obiektu. Jak relacjonuje dortmundzka policja - tajemniczy, zamaskowany kibic przystąpił do działań jeszcze w trakcie spotkania. Sprawnie wspiął się na konstrukcję podtrzymującą dach i kierował się w kierunku jednego z narożników Signal Iduna Park.
Do akcji szybko przystąpiła policja. Namowy ze strony funkcjonariuszy, by człowiek ten zszedł na dół, nie skutkowały, a jako że nikt z policjantów nie planował raczej wspiąć się po niego, zaczęto grozić użyciem broni palnej, jeżeli "alpinista" natychmiast nie zejdzie. Ten argument ostatecznie przekonał kibica, który oddał się ostatecznie w ręce policji i został zatrzymany. Jego motywacje pozostają nieznane.