Nadzieja po Holandii, stypa po Austrii i akceptowalne zakończenie z Francją. Tak opisać można drogę reprezentacji Polski podczas Euro 2024. Wyjść z niezwykle trudnej grupy D się nie udało, cienie przykryły ostatecznie blaski, ale pierwszy prawdziwy etap odbudowy tej kadry po koszmarnym 2023 roku, dał podstawy, by myśleć, że Michał Probierz może stworzyć zespół, z którego jeszcze będziemy zadowoleni.
Pracy z pewnością nie zabraknie, bo do poprawy nadal jest wiele, na czele z grą w defensywie. O ile w ataku nasza reprezentacja potrafiła zagrać z polotem i kreować sobie dobre sytuacje strzeleckie, tak nasza obrona to był właściwie nieustanny pożar. Czasem większy, czasem mniejszy, ale ogólnie nie sposób było się nie stresować, gdy rywale nadciągali w kierunku naszego pola karnego. Nie bez przyczyny zawodnikiem jedynego meczu niezakończonego dla Polski porażką (1:1 z Francją) został bramkarz Łukasz Skorupski. Bez niego skończylibyśmy turniej z zerowym dorobkiem punktowym jako jedyna drużyna na całych mistrzostwach.
Właśnie grze przede wszystkim obronnej przyjrzeli się w programie na kanale na YouTube Roman Kołtoń, Patryk Brytan oraz Tomasz Hajto. Pod uwagę wzięli w szczególności starcia z Holandi� oraz Francj�. W trakcie analizy tego pierwszego, były defensor reprezentacji Polski bardzo ostro skrytykował postawę jednego z naszych zawodników. Powiedział wręcz, że jego zachowanie było najgłupszym, co dało się wtedy zrobić.
Chodzi o Przemysława Frankowskiego. Dla gracza Lens ten turniej ogólnie był bardzo rozczarowujący. Portal SofaScore umieścił go nawet w najgorszej jedenastce fazy grupowej. Teraz swoje trzy grosze do krytyki prawego wahadłowego dorzucił Tomasz Hajto.
- Idziemy niby do pressingu, ale nie potrafimy piłki odebrać. I to było kilka razy w meczu z Holandi�. Stoi Frankowski bardzo wąsko w pierwszej fazie pressingu, idzie długie podanie do lewego skrzydłowego, za którego Frankowski jest odpowiedzialny i musi do niego doskoczyć. Wiecie, co on robi? Największy błąd, jaki jest. Zamiast podbiec sprintem do tego pomocnika, żeby nie pozwolić mu przyjąć, to on biegnie kilka metrów, zatrzymuje się i pozwala mu przyjąć. On przyjmuje, rozpędza się i wjeżdża już we Frankowskiego rozpędzony. To jest najgłupsze, co można zrobić - ocenił były reprezentant Polski.
Powiedział także, że gdyby Frankowski odpowiednio doskoczył w takiej sytuacji, to jego rywal miałby znacznie utrudnione zadanie i prawdopodobnie musiałby wycofać piłkę. Zdaniem Hajty to powtarzający się problem w obronie naszej kadry odkąd tylko coraz gorzej zaczął grać Kamil Glik. Widać to bardzo dobrze po grze głową. - Czy ty widziałeś, żeby ktokolwiek z naszych obrońców zgrał po dośrodkowaniu piłkę głową albo klatką piersiową do bramkarza? Nie, bo my mamy z tym ogromne problemy - podsumował Hajto.