Społeczeństwo

Matura 2024: rzeź humanistów i zwykła nikczemność. Biada CKE! Zraniliście uczniów

Maturzyści odbierają wyniki matur Maturzyści odbierają wyniki matur Tomasz Pietrzyk / Agencja Wyborcza.pl
Co piąty maturzysta przystępujący do egzaminu z polskiego na poziomie rozszerzonym został zdyskwalifikowany i uzyskał zerowy wynik. Dostać zero to nie jest drobnostka, to unicestwienie. Spotkało to w tym roku aż 10 tys. osób.

Matura 2024 przejdzie do historii jako ta, podczas której dokonano rzezi humanistów. Aż 19 proc. osób przystępujących z własnej woli do egzaminu z polskiego na poziomie rozszerzonym zostało zdyskwalifikowanych i uzyskało wynik zerowy. Mnóstwo maturzystów poczuło się dzisiaj jak pęknięte lustro. Teraz będą musieli się jakoś poskładać do kupy. Trzeba im w tym pomóc.

Matura. Rzezie się zdarzały, ale nie z polskiego

Egzaminatorzy zerowali rozprawki, jakby byli na polowaniu i strzelali do kaczek. Sam Marcin Smolik, dyrektor CKE, nie krył zdziwienia, jakby dopiero dzisiaj się o tym dowiedział. Jakby nie miał świadomości, iż nigdy jeszcze nie zdyskwalifikowano aż tylu zdających. Dostać zero to nie jest drobnostka, to jest egzaminacyjne unicestwienie. Z języka polskiego spotkało to w tym roku aż 10 tys. osób.

Rzezie na maturze już się zdarzały, choć nigdy z języka ojczystego. Dokładnie dziesięć lat temu nieomal jedna trzecia maturzystów nie zdała obowiązkowego egzaminu z matematyki na poziomie podstawowym. Wtedy konsekwencje były inne, nieprzekroczenie progu 30 proc. z egzaminu obowiązkowego oznaczało i nadal oznacza niezdanie matury. Jeśli porażka dotyczy tylko jednego przedmiotu, można przystąpić w sierpniu do poprawki. Jeśli nie zda się dwóch lub więcej obowiązkowych egzaminów, maturę można poprawiać dopiero za rok.

Tegoroczna porażka humanistów ma zupełnie inny charakter. Zero z przedmiotu dodatkowego, który zdaje się tylko na poziomie rozszerzonym, nie unieważnia całej matury. Ale absolwenci będą legitymowali się świadectwem maturalnym, a zero uniemożliwi im podjęcie studiów na kierunkach humanistycznych. Trudno wyobrazić sobie studenta polonistyki, który z wiedzy i umiejętności potrzebnych do studiowania danej dyscypliny osiągnął poziom zerowy. Uczelnia, która przyjmowałaby takich zerowych kandydatów, tylko by się ośmieszyła. Zapewne znajdą się jakieś „szkoły wyższe”, które chętnie przyjmą każdego, jednak będą to wyjątki. Uniwersytet Jagielloński raczej takich osób nie przygarnie.

Ze zdawalności zrobiliśmy w Polsce religię

Maturę rozszerzoną z polskiego zdają nie tylko przyszli filolodzy, lecz także kandydaci do studiowania wielu innych kierunków, choćby prawa czy socjologii. To uczelnia decyduje, często każda inaczej, jakie przedmioty bierze pod uwagę w rekrutacji. Bardzo często stawia się na maturę rozszerzoną z polskiego. Nie bez powodu przedmiot ten wybiera średnio aż co piąty maturzysta. W tym roku przystąpiło do niego prawie 50 tys. absolwentów (na ok. 250 tys. wszystkich tegorocznych maturzystów). Polski jest na czwartym miejscu wśród najchętniej wybieranych – po języku angielskim, matematyce i geografii.

Nikt jednak nie wiedział, w co się pakuje, przystępując w tym roku do matury rozszerzonej z polskiego. Na egzaminie z żadnego przedmiotu nie urządzono maturzystom takiej rzezi. Na rozszerzonej matematyce, tradycyjnie budzącej największy postrach, zero uzyskał co dziesiąty zdający. W porównaniu z katastrofą na polskim porażka umysłów ścisłych jest znikoma (dwukrotnie mniejsza).

Od wielu lat CKE robi wszystko, aby opinia publiczna interesowała się wyłącznie poziomem zdawalności (ile osób zdało maturę, a ile nie) oraz średnimi wynikami. W 2024 r. możemy być spokojni, gdyż formalnie maturę zdało, choć często z zerem z przedmiotu rozszerzonego, aż 84,1 proc. Prawo do poprawki w sierpniu otrzymało 10,4 proc. Definitywnie zaś nie zdało matury tylko 5,5 proc. Jakie są szczegółowe wyniki, ile jest zer, ile setek (maksymalna liczba proc.) – pomijamy. Skupiamy uwagę na zdawalności i przeciętności i w tym upatrujemy sukcesu każdego rocznika. Ze zdawalności zrobiliśmy w Polsce wręcz religię, a średnim wynikom oddajemy cześć niczym Panu Bogu.

Zachowujemy się jak bohaterowie anegdoty, których cieszy informacja, iż średnio pan i jego pies mają po trzy nogi. Więc jak pan straci w wypadku jedną bądź nawet obie, średnia wciąż będzie wysoka. Na tegorocznej maturze aż co piąta osoba, która zdawała język polski rozszerzony, wyszła z egzaminu przetrącona duchowo, wręcz pozbawiona obydwu nóg. Zdała maturę, ale została wytrącona z równowagi, jaką daje wiara w siebie. Czy to sukces zdać egzamin, ale czuć się kompletnie zdruzgotanym?

CKE każe nam patrzeć nie na wyniki zerowe, nie na nastolatków rozjechanych przez system, lecz na średnią, a ta jest przyzwoita. Średni wynik z polskiego na poziomie rozszerzonym wynosi 42 proc. Jak nie spojrzymy, ile było zer, nie ma powodów do paniki.

Matura. Jak zerowali egzaminatorzy

Jednym z najbardziej deprymujących zjawisk naszych czasów jest łatwość, z jaką dyskwalifikuje się innych ludzi. Tego uczy nas internet, iż każdy może stać się zerem w cudzych oczach. Zerowanie człowieka to coś zupełnie innego niż surowa ocena jego umiejętności. Właśnie autorzy komentarzy w internecie często nie dokonują surowej krytyki tego czy innego tekstu, która zapewne autorowi się należy, natomiast z wielką łatwością zerują tekst, zaś jego twórcę unicestwiają obelgami. Internet nas przyzwyczaja, że zerowanie człowieka to nic takiego, norma, coś, czego prędzej czy później doświadczy każdy autor. Wyzerowano więc 10 tys. wypracowań maturalnych – i co z tego?

Przemiana, która zaszła w społeczeństwie, w żadnym wypadku nie może obejmować edukacji. Szkoła powinna być całkowicie wolna od zerowania ludzi. Wyniki pokazały, że w edukacji przekroczono granicę, której nie wolno było nigdy przekraczać. Lekką ręką zdyskwalifikowano aż 10 tys. młodych ludzi tylko dlatego, że nie spełnili wymogów, jakie z palca wyssali sobie twórcy arkusza maturalnego. Cóż takiego napisali młodzi humaniści, że potraktowano ich wypowiedzi jak odpadki i bezceremonialnie wyrzucono na śmietnik?

Prawo do postawienia zera mają tylko ci egzaminatorzy, którzy dostali do oceny pustą kartkę. Pozostali powinni się wstydzić, że pomylili salę egzaminacyjną z internetowym forum. Podstawą oceny – nie mówię tu o zadaniach matematycznych, lecz tekście o tematyce literackiej – jest życzliwa wyrozumiałość wobec pisaniny nastolatka, któremu kazano się zmierzyć z arcydziełami literatury. Bez tego egzaminator nie zrozumie wypowiedzi maturzysty, nawet gdy jest pełna wartościowych opinii.

Dając zero za wypracowanie, egzaminatorzy wystawili autorów na pośmiewisko. Dzisiaj tysiące maturzystów musi się tłumaczyć przed sobą, przed rówieśnikami, przed rodzicami i nauczycielami, dlaczego osiągnęli NIC. Jednak do odpowiedzialności za niski wynik można się poczuwać tylko wtedy, gdy osiągnęło się rezultat większy niż zero. Za totalne wyzerowanie człowieka, za rozbicie lustra jego duszy, za potraktowanie go jak internetowego autora, którego tak łatwo wystawia się na pośmiewisko, powinni wytłumaczyć się egzaminatorzy oraz instytucja, która ich powołała.

Biada CKE! Zraniliście uczniów

Ocena zero za tekst nastolatka jest wielkim kłamstwem. Jest też potworną obelgą. Nie zwracaliśmy na to uwagi w poprzednich latach, gdyż takie kłamliwe oceny zdarzały się rzadko. Być może sądziliśmy, że ten 1 proc. zer za wypracowanie to są właśnie puste kartki. W tym roku nikt nie uwierzy, że 10 tys. osób nie napisało nic. Ewidentnie egzaminatorzy wykazali się brakiem zrozumienia dla wytworów młodzieńczego ducha i potraktowali je jak śmieci. Nie wierzę, że wszystkie te prace zasługiwały na aż tak druzgoczącą ocenę. Nie chcę okazywać antypatii egzaminatorom, być może tylko bezrefleksyjnie zastosowali w praktyce idiotyczne zasady oceniania, jakie narzuciła im CKE. Trzeba to zbadać i wyjaśnić.

Coraz częściej słyszę, iż nauczyciele, którzy lubią swoich uczniów i potrafią zasmakować w ich tekstach, a nawet zachwycać się nimi mimo pewnych błędów, wycofują się ze sprawdzania arkuszy maturalnych. W CKE zasiedli ludzie, którzy wymyślili system polegający na tropieniu niedostatków. Nie wiem, jakie własne braki rekompensuje sobie dyrektor tej instytucji oraz inni decydenci, że urządzili z matury polowanie na błędy, znajdują rozkosz w rozbieraniu tekstów na cząsteczki i wykazywaniu, że są wadliwe. Przyznanie zera za tekst, który zawiera treść humanistyczną, a nie obliczenia lotu w kosmos, świadczy o tym, iż system oceniania matury z polskiego jest w totalnym rozkładzie.

Jałowe jest ocenianie, które prowadzi do zademonstrowania przez egzaminatora odrazy do pracy maturzysty. A tym właśnie jest zero: rezygnacją z dociekania, co w wypowiedzi zdającego zasługuje na pochwałę. Totalnie negatywnie może oceniać tylko zgraja zgorzkniałych typów, którzy bywają zbyt pewni siebie, natomiast życzliwi eksperci tak długo czytają, aż coś wartościowego znajdą. Nauczyciel powinien mieć świadomość, że rozumienie drugiego człowieka wisi na nitce Ariadny; trzeba się nieźle namęczyć, aby przebrnąć przez labirynt słów i dotrzeć do jakiegoś sensu.

W 2024 r. egzaminatorzy poszli na skróty i okłamali maturzystów, twierdząc, że w ich pracach nie ma nic wartościowego. Biada CKE, że zorganizowała tak bezmyślne i okrutne ocenianie. Zraniliście uczniów, skąpiąc im pochwał, na które na pewno zasłużyli. 10 tys. zer to pedagogiczne przestępstwo, edukacyjny bandytyzm, zwykła nikczemność. Nie wierzę w te banialuki, że młodzież, szczególnie decydująca się na zdawanie egzaminu z polskiego na poziomie rozszerzonym, humanistycznie uzdolniona, nie umie pisać. Trzeba zatrzymać ten proceder dyskwalifikowania maturzystów za rzekomo kardynalne błędy. Zostawcie ich w spokoju albo nie zobaczycie już w tym kraju żadnego zdolnego człowieka, bo wszyscy uciekną studiować i pracować tam, gdzie ludzi się nie zeruje.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Seks bez zobowiązań: tylko dla dorosłych. Czy skłonność do „znajomości na raz” będzie rosnąć?

Do Polek i Polaków dociera, że można chodzić ze sobą do łóżka bez zobowiązań, bez stresu, dla chwili przyjemności. Zdaniem specjalistów takie podejście bywa niezwykle korzystne. Pod warunkiem że jest autentyczne (i pod kilkoma innymi).

Joanna Cieśla
19.07.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną