9 lipca 2024 roku Daniel Obajtek stawił się w końcu przed komisją śledczą. Jego zeznania będą bardzo istotne - komisja śledcza dysponuje dokumentami, które każą zadać poważne pytania o związki Orlenu z Piotrem Wawrzykiem oraz aferą wizową.
Przypomnijmy. Pod koniec sierpnia 2022 roku były wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk wydał notatkę decyzyjną dotyczącą uruchomienia ścieżki priorytetowej, jeżeli chodzi o wnioski wizowe pracowników, którzy mieli pracować przy budowie kompleksu Olefiny III. Olefiny to sztandarowa inwestycja koncernu w Płocku – w skład kompleksu (zakończenie budowy zaplanowano na rok 2027), który ma zajmować ponad 100 hektarów, będą wchodzić instalacje produkcyjne, elektrociepłownia oraz cała sieć energetyczna.
„Zgłaszano nawet dwumiesięczne dzieci”
Jak poinformował we wtorek przewodniczący komisji śledczej Michał Szczerba, 7 lipca 2022 roku w siedzibie MSZ odbyło się spotkanie z przedstawicielami Orlenu. Dyskutowano o tym, w jaki sposób skutecznie zatrudniać cudzoziemców, którzy będą pracować przy realizacji giganta. – 28 lipca sformułowano prośbę o wsparcie w zakresie zapewnienia dostępu do procedury wizowej w dziale konsularnym Ambasady RP w Baku – poinformował Szczerba.
To jednak nie wszystko. Jak poinformował na przesłuchaniu Michał Szczerba, dzięki decyzji Piotra Wawrzyka wykonawca inwestycji Orlenu zyskał w nieuprawnionych sposób dostęp do polskiego systemu e-konsulat. Pięciu pracowników inwestora dostało loginy i hasła umożliwiające wpisywanie nowych nazwisk do systemu „w trybie ekstraordynaryjnym”. Było wśród nich dwóch obcokrajowców, choć e-konsulat, to przecież system wewnętrzny polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Zdaniem Szczerby pracownicy inwestora dostali w ten sposób możliwość wprowadzania i modyfikowania danych „bez limitu”.
Czym to skutkowało? Zdaniem komisji w ten sposób do Polski mogło zostać sprowadzonych nielegalnie nawet kilkanaście tysięcy osób, a do grup potencjalnych pracowników dodawano osoby w ogóle niezwiązane z inwestycją. Migranci mieli nie mieć pojęcia, że jadą do Płocka, w ogóle nie pojawiali się na miejscu, a niektórzy, którzy do Płocka dotarli, szybko rezygnowali. Jak poinformował Michał Szczerba, wśród osób dopisywanych do list były nawet dzieci, również dwumiesięczne. – Pojawiały się nawet osoby niepiśmienne, które dysponowały tylko imieniem – mówił przewodniczący.
„Małpa w cyrku”
Jak informowaliśmy, Daniel Obajtek odmówił stawienia się przed komisją śledczą. Choć byłego prezesa Orlenu przez ostatni tydzień szukały służby, wezwania zostały wysłane na kilka jego adresów, a od informacji o posiedzeniu huczały ogólnopolskie media, dzisiejszy lider podkarpackiej listy PiS do europarlamentu utrzymuje, że wezwanie nie zostało mu skutecznie dostarczone. Zamiast tego opublikował oświadczenie, w którym nazwał komisję „cyrkiem” i zarzucił, że przewodniczący Szczerba robi sobie za jej pomocą kampanię do europarlamentu.
Bez względu na to, Obajtek może mieć poważny problem. W odróżnieniu od komisji ds. Pegasusa (o czym wielokrotnie pisaliśmy i opowiadaliśmy w podcaście KOMISJA ŚLEDCZA), komisja śledcza ds. afery wizowej dysponuje rozległym materiałem dowodowym. Już na pierwszych posiedzeniach komisji przegłosowano wnioski o wystąpienie o dokumenty do MSZ czy instytucji nadzorujących program Polish Business Harbour. Notatka przygotowana przez Wawrzyka po spotkaniu z ludźmi Orlenu jest wśród zgromadzonych materiałów i może stanowić materiał dowodowy.
W tej sytuacji Obajtek jest tym z zeznających przed komisjami śledczymi, który znajduje się w najgorszej sytuacji. O ile bowiem materiał dowodowy przeciwko Jackowi Sasinowi, Mateuszowi Morawieckiemu czy Mariuszowi Kamińskiemu (w przypadku wyborów kopertowych) to głównie zeznania świadków, o tyle w przypadku afery wizowej istnieją notatki, zapiski, maile i dokumenty, z których może skorzystać komisja (a w ślad za nią prokuratura). Tak zresztą będzie i pewnie w przypadku byłego wiceministra Lecha Kołakowskiego, który naciskał na polskie placówki dyplomatyczne w temacie ściągania do Polski obcokrajowców.
Obajtek nie ma też wsparcia. Zeznający w środę przed komisją ds. afery wizowej były premier Mateusz Morawiecki przyznał, że nie miał wiedzy na temat tego, jak sprowadzono pracowników do inwestycji Olefiny III i o wszystko „trzeba pytać pana Daniela Obajtka”.
To nie koniec problemów byłego prezesa
Obajtek ma jeszcze jeden problem. Sztandarowa inwestycja Orlenu – jak udowadniają media – była nie tylko furtką dla afery wizowej, ale też obozem pracy, nad którym mało kto panował. „Gazeta Wyborcza” oraz TVN przeprowadziły wspólne śledztwo ws. warunków, w których żyją i pracują cudzoziemcy zatrudnieni na budowie. A te urągały prawu i wszelkim normom – na terenie projektu pracowano na czarno, wlepiano kary za chorowanie, odraczano wypłaty, a mieszkania pracowników miały być skrajnie przepełnione. Kontenerowe miasteczko pod Płockiem odwiedziła Państwowa Inspekcja Pracy (choć ta akurat przy obecnych uprawnieniach może niewiele, inspektorzy wręczyli inwestorowi niskiej wysokości mandaty). Po publikacjach z początku maja, Orlen zerwał jednak współpracę z agencją rekrutacyjną, która odpowiadała za nabór pracowników.
W tym samym czasie, Obajtek kpi ze służb porządkowych i liczy, że mandat europosła da mu immunitet oraz bezkarność. Niby pojawia się na imprezach organizowanych w południowej Polsce, ale najpewniej przyjeżdża na nie w ostatniej chwili i zza granicy. Poszukują go policja, prokuratura oraz CBA (jest m.in. wezwany na 3 czerwca do prokuratury w Warszawie, ale nie podejmuje zawiadomień). A jest gdzie go szukać, jak wielokrotnie informowały media, w samej Polsce Obajtek jest właścicielem kilkudziesięciu nieruchomości.