Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Grzegorz Osiecki,Tomasz Żółciak
|
aktualizacja

Kluczowy tydzień dla PiS. Na horyzoncie drakońskie kary. PKW zdecyduje ws. rozliczenia kampanii

185
Podziel się:

Najpewniej w tym tygodniu - a najdalej do 15 lipca - poznamy decyzję Państwowej Komisji Wyborczej w sprawie rozliczenia sprawozdań komitetów wyborczych za ostatnie wybory parlamentarne. Wszyscy czekają na to, co PKW postanowi w sprawie komitetu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości.

Kluczowy tydzień dla PiS. Na horyzoncie drakońskie kary. PKW zdecyduje ws. rozliczenia kampanii
W 2018 r. PiS "przeorało" kodeks wyborczy - mówi dr Anna Frydrych-Depka (Agencja Wyborcza.pl, Sławomir Kamiński)

To z list komitetu wyborczego PiS startowali politycy Suwerennej Polski, którzy - zdaniem obecnej ekipy rządzącej i prokuratury - wspomagali się w kampanii środkami z Funduszu Sprawiedliwości, mającego służyć m.in. pomocy ofiarom przestępstw.

Co postanowi PKW - tego nie wiadomo. Nawet jeśli stwierdzi, że nieprawidłowości były, to i tak największym problemem będzie powiązanie ich z odpowiednimi paragrafami Kodeksu wyborczego.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Jak wyglądają kulisy branży stacji paliwowych? - Adam Sikorski w Biznes Klasie

Politycy koalicji rządzącej utrzymują, że PKW może jako "podkładki" użyć art. 132 § 5, który stanowi, że "komitetom wyborczym nie wolno przyjmować korzyści majątkowych o charakterze niepieniężnym" (z pewnymi wyjątkami, jak np. nieodpłatne rozpowszechnianie plakatów i ulotek wyborczych przez osoby fizyczne).

Ale równie dobrze PKW może nie dopatrzeć się takich prawnych linków i w związku z tym oznajmi, że mimo wszystkich zgłaszanych wątpliwości, na gruncie obowiązujących przepisów zmuszona jest przyjąć sprawozdanie komitetu PiS.

W wywiadzie dla money.pl specjalistka od prawa wyborczego dr Anna Frydrych-Depka z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu (cała rozmowa poniżej) mówi, że gdyby bazować na tym, jak PKW do tej pory podchodziła do przepisów, to nie ma podstaw do odrzucenia sprawozdania.

Z drugiej strony, jak podkreśla nasza rozmówczyni, w trakcie kampanii wyborczej sama PKW przestrzegała przed nadużywaniem pełnionych stanowisk, strasząc możliwymi konsekwencjami.

Nie bez znaczenia jest fakt, że po zmianach wprowadzonych kilka lat temu przez PiS w Państwowej Komisji Wyborczej 7 na 9 członków to nominaci klubów sejmowych (dwaj pozostali członkowie to sędziowie NSA i TK), a wśród nich 5 to wskazani przez obecną koalicję.

Teoretycznie już samo to uprawdopodabnia hipotezę, że PKW odrzuci sprawozdanie PiS. Tyle że równie dobrze ci sami członkowie PKW mogą chcieć udowodnić swoją niezależność i zdecydować inaczej niż to, co jest zapewne od nich oczekiwane przez sejmową większość.

PKW oraz obsługujące ją Krajowe Biuro Wyborcze nie udzielają informacji odnośnie do zbliżającej się decyzji w sprawie sprawozdań komitetów. Z naszych wcześniejszych informacji wynikało, że jednym z rozważanych terminów posiedzenia PKW był czwartek i piątek. Jeśli decyzja PKW będzie dla jakiegoś komitetu negatywna, ten może się odwołać do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego.

Poniżej wywiad z dr Anną Frydrych-Depką specjalistką od prawa wyborczego, z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu:

Grzegorz Osiecki, Tomasz Żółciak: W tym tygodniu PKW ma podjąć decyzję w sprawie rozliczenia kampanii. Wszystkich oczywiście najbardziej interesuje to, czy odrzuci sprawozdanie komitetu PiS, głównie za to, że startujący z niego politycy Suwerennej Polski wspomagali się pieniędzmi z Funduszu Sprawiedliwości. Jakiego werdyktu się pani spodziewa?

Anna Frydrych-Depka: Podstawowe pytanie brzmi, czy jest podstawa prawna do odrzucenia sprawozdania, co skutkowałoby pomniejszeniem zarówno dotacji podmiotowej wypłacanej po wyborach, jak i corocznej subwencji partyjnej. To także skutkowałoby koniecznością zwrotu na rzecz Skarbu Państwa środków wykorzystanych w kampanii niezgodnie z przepisami. Tak więc kary same w sobie są drakońskie. Czy jednak istnieje podstawa do tego, by odrzucić to sprawozdanie? To bardzo skomplikowane pytanie.

Dlaczego ono jest takie skomplikowane? Chodzi o kształt prawa?

Gdybym chciała bazować tylko na tym, jak do tej pory Państwowa Komisja Wyborcza (PKW) i generalnie organy wyborcze podchodziły do tych przepisów, to można byłoby stwierdzić, że nie, nic takiego się nie wydarzy - sprawozdanie nie zostanie odrzucone, ponieważ nie ma ku temu podstaw.

Skąd taki wniosek?

W 2018 roku Prawo i Sprawiedliwość, bardzo mocno zreformowało - żeby nie powiedzieć "przeorało" - Kodeks wyborczy. Przede wszystkim wypchnęli bardzo wiele rzeczy w odniesieniu do kwestii dotyczących finansowania.

Jest taki sławny art. 106 Kodeksu wyborczego, który mówi, że "agitację wyborczą może prowadzić każdy komitet wyborczy i każdy wyborca". Nie trzeba do tego pisemnej zgody pełnomocnika wyborczego, co oznacza, że każdy wyborca ma prawo prowadzić kampanię, jeżeli mu się zachce, a komitetowi wyborczemu niewiele za to można uczynić, nawet jeśli by wyborca wydawał miliony złotych na ich rzecz. Kolejna sprawa to rozszerzenie katalogu korzyści majątkowych o charakterze niepieniężnym, które może przyjąć komitet wyborczy.

Mówimy np. o rozklejaniu u kogoś, kto się zawodowo tym nie zajmuje, na przykład banerów wyborczych. Albo że każdy może nieodpłatnie rozlepiać plakaty, pomagać przy kampanii wyborczej.

Do 2018 r. funkcjonowały dwa wyjątki. Osoby fizyczne mogły nieodpłatnie rozpowszechniać plakaty i ulotki oraz pomagać w pracach budowlanych. W ramach zmian z 2018 r. dodano jeszcze wykorzystanie przedmiotów i urządzeń, w tym pojazdów mechanicznych, udostępnianych nieodpłatnie przez osoby fizyczne. Jeśli osoba fizyczna prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą, to tak naprawdę jest osobą fizyczną. Pytanie, czy może udostępnić komitetowi wyborczemu pojazd, który wykorzystuje w ramach swojej działalności. Choćby ktoś, kto prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą polegającą na wynajmie aut.

W zmianach tych zadekretowano także, że można nieodpłatnie udostępniać miejsca do ekspozycji materiałów wyborczych przez osoby fizyczne nieprowadzące działalności gospodarczej w zakresie reklamy. I znowu, jak osoba fizyczna prowadzi działalność gospodarczą w innym zakresie, to już może udostępniać.

Czyli osoby, które posiadają olbrzymie powierzchnie reklamowe na budynkach, mogą to robić. I znane są już przypadki, zwłaszcza z kampanii samorządowej, kiedy wykorzystywano ten przepis, żeby tak działać. Jak zwykle więc diabeł tkwi w szczegółach, a prawo w tej sprawie kuleje.

Z rozliczaniem kampanii wyborczej jest trochę jak z budżetem państwa. Od lat mamy dyskusję, ile środków przechodzi przez budżet, a ile poza nim i kontrolą parlamentu. Tu mówimy o rozliczaniu przez PKW sprawozdań komitetów wyborczych, ale ze świadomością, że mnóstwo pieniędzy wydawanych jest bokiem i są nierozliczalne.

W Kodeksie mamy prymat komitetu wyborczego jako podmiotu, który nigdzie indziej nie ma swojego odpowiednika. I ten podmiot powinien być odpowiedzialny za prowadzenie kampanii na rzecz swoich kandydatów. Tyle że tę zasadę w 2018 roku "rozmontowano" tą zmianą art. 106 Kodeksu wyborczego, choć także wcześniej kandydaci robili coś bokami - drukowali własne plakaty czy wykorzystywali pełnione funkcje dla zbudowania przewagi nad konkurencją. Jak zmieniono art. 106, to zniknął również art. 499, gdzie przewidziana była kara grzywny za pozyskiwanie środków poza komitetem.

W PKW słyszeliśmy, że przed 2018 rokiem bywało tak, że pełnomocnicy poszczególnych komitetów skarżyli własnych posłów czy kandydatów prowadzących kampanię poza limitami wyborczymi - właśnie z tego powodu, żeby to tych pełnomocników nie dotknęła odpowiedzialność za te działania.

A to dlatego, że pełnomocnik finansowy komitetu wyborczego nawet osobistym majątkiem może odpowiadać za nadużycia w ramach gospodarki finansowej komitetu w oparciu o przepis z art. 130 Kodeksu wyborczego to on ponosi odpowiedzialność za zobowiązania majątkowe komitetu wyborczego. W przypadku komitetów partyjnych, gdy majątek pełnomocnika nie wystarcza, odpowiedzialność przerzucana jest na partię jako osobę prawną. Pełnomocnicy finansowi odpowiadają też m.in. za przekazanie nadwyżki, umieszczenie stosownych rejestrów na stronie internetowej komitetu i wiele innych.

Tylko że niestety do sprawnego działania i pozyskania niezbędnych informacji, zwłaszcza o działaniach poszczególnych kandydatów z reguły brakuje im instrumentów, bo komitet wyborczy jest jednak strukturą w jakiejś mierze oderwaną od partii politycznej czy nawet sztabu wyborczego.

I to może uchronić PiS przed odpowiedzialnością?

Nie może to pozostać niezauważone przez PKW, choć z drugiej strony np. Marcin Skubiszewski w ramach Obserwatorium Wyborczego świetnie rozpisał, dlaczego on uważa, że wszystkie te działania, które miały miejsce w kampanii, a nawet przed kampanią parlamentarną, powinny zostać uznane za przyjęcie korzyści majątkowych o charakterze środków niepieniężnych. On tam nawet dokonał wyliczeń, ile co kosztowało. Na kanwie tego ja również się zastanawiam, czy zostanie to przez PKW uznane za przyjęcie takich korzyści.

Rozumiemy, że nawiązuje pani do art. 132 § 5 Kodeksu wyborczego, o którym mówią politycy koalicji rządzącej, że tu PKW może znaleźć podkładkę prawną do rozliczenia PiS? Artykuł ten właśnie zabrania komitetom wyborczym przyjmowania korzyści majątkowych.

Art. 144 Kodeksu wylicza przesłanki dla odrzucenia sprawozdania finansowego komitetu. Jeśli komisja uzna, że komitet przyjął korzyści majątkowe o charakterze niepieniężnym, które były niedozwolone, to musi odrzucić sprawozdanie. Więc sprawa nie opiera się na tym, czy oni odrzucą, czy nie, tylko bardziej na tym, czy jeśli idziemy w stronę interpretacji art. 132 § 5, to czy PKW uzna, że komitet wyborczy Prawa i Sprawiedliwości przyjął takie korzyści.

Patrząc na wspomniany art. 144, pierwszą przesłanką do odrzucenia sprawozdania jest pozyskanie lub wydatkowanie środków komitetu wyborczego z naruszeniem przepisów w art. 129. Już to może być ciężkie do uchwycenia, bo tak naprawdę chodzi o to, czy pieniądze zostały wpłacone na konto komitetu wyborczego w prawidłowy sposób i z niego zostały wypłacone. Natomiast jeżeli pieniądze szły gdzieś bokiem, nie przez oficjalne konto komitetu, przepis ten nawet nie ma zastosowania.

Nie. I do tej pory tak to było traktowane. Chodzi tutaj tylko i wyłącznie o przepływy przez konto komitetu. Zdarzały się przypadki, że komuś coś się pomyliło, pieniądze wpłynęły nie z tego źródła i trzeba było odrzucić sprawozdanie. W 2018 r. PKW odrzuciła sprawozdanie finansowe partii Nowoczesna za 2017 r., uznając, że pozyskała ona niezgodnie z prawem kwotę poniżej 5 tys. zł. Ale, o ile wiem, nie zdarzyło się nigdy, by stwierdzono coś podobnego, jeśli z budżetu państwa prowadzono jakieś działania na rzecz niby polityki publicznej, a tak naprawdę na agitację wyborczą.

Czy w takim razie wspomaganie się przez ziobrystów w kampanii środkami z Funduszu Sprawiedliwości da się zakwalifikować do kategorii "niedozwolone korzyści majątkowe o charakterze niepieniężnym"?

To jest decyzja Państwowej Komisji Wyborczej. I to jest coś, nad czym intensywnie się zastanawiam od momentu, gdy weszliśmy w tę całą historię pt. "niech PKW odrzuci to sprawozdanie". Raz mi się wydaje, że PKW może się odważyć odrzucić sprawozdanie PiS, innym razem na odwrót. Do tego czytałam panów artykuł o tym, że są jakieś polityczne naciski na PKW, co się w ogóle w głowie nie mieści.

PKW jeszcze w trakcie kampanii wyborczej przestrzegała przed nadużywaniem pełnionych stanowisk, wskazując, czym to grozi - z odrzuceniem sprawozdania włącznie. Pytanie więc, czy teraz członkowie PKW pójdą konsekwentnie tą linią, czy skończy się do tej pory na tzw. pogrożeniu palcem.

Czyli to będzie kwestia wyinterpretowania czegoś z przepisów, o których mówiliśmy?

Jeśli PKW literalnie podejdzie do przepisów, skupi się na tym, co jest przyjęciem korzyści przez komitet i uznają, że nie było tu świadomej zgody pełnomocnika finansowego komitetu wyborczego PiS, to w moim przekonaniu nie będzie podstawy do tego, by uznać, że przyjęcie takich korzyści miało miejsce. I to mimo że wszyscy, w tym PKW, musieli widzieć, jak to wyglądało w praktyce. Moje wahania dotyczą jednak faktu, że to jest PKW w innym składzie - złożona z prawników, a nie tylko i wyłącznie z sędziów.

A przede wszystkim nominatów klubów sejmowych.

Bardziej nawet patrzę na to z takiego punktu widzenia, że oni naprawdę nie mają dobrej decyzji do podjęcia.

Niektórzy nasi rozmówcy spodziewają się scenariusza, że PKW - nawet gdyby chciała odrzucić sprawozdanie PiS - to może się nie odważyć, ale żeby z drugiej strony nie popaść w tę drugą skrajność i powiedzieć, że wszystko było super, to pójdzie taką drogą środka - czyli przyjmie sprawozdanie, wskaże na uchybienia i jednocześnie zaapeluje o zmiany w prawie.

Tylko na jakiej podstawie oni wykażą te uchybienia? Bo jeżeli będą próbowali iść w ten scenariusz, że były prowadzone jakieś działania na rzecz komitetu o charakterze agitacji wyborczej, które mogły spowodować polepszenie sytuacji tego komitetu i również były przeliczane na jakieś korzyści o charakterze majątkowym, to od razu pada proste pytanie: "Dlaczego więc tego nie odrzucono w oparciu o 132 § 5?". To nie jest tylko tak, że PKW sobie wskazuje, że było uchybienie. Ona musi jeszcze znaleźć dla tego uchybienia podstawę w przepisach. Mimo to trudno wyrokować, co zrobią członkowie PKW.

Rozmawiałam krótko na ten temat z moim przełożonym, z prof. Andrzejem Sokalą, który zajmuje się administracją wyborczą dłużej niż ja. Pytam go: "jak myślisz, co oni zrobią w tej sytuacji?", a on mi odpowiedział bardzo prosto: "gdyby to była ta stara PKW, to bym wiedział, co zrobią. Przy tej PKW nie wiem". I rzeczywiście, patrząc wyłącznie na przepisy, za najbardziej prawdopodobny uznaję scenariusz, że przyjmą sprawozdanie komitetu PiS.

Tylko czy przy tej skali wątpliwości, ale i namacalnych dowodów, że Fundusz Sprawiedliwości był poniekąd funduszem wyborczym, nie będzie to kompromitacja PKW i wysłanie klasie politycznej sygnału, że wszystkie chwyty dozwolone?

Nie, to będzie sygnał, że ta PKW jest taka jak zawsze. Że ona nic nie zrobi.

Nieprawidłowości kampanijne przybierają różne formy - a to drukowanie plakatów ponad limit, a to kampanijne eventy pod płaszczykiem eventów rządowych. PKW może mieć spory problem z przełożeniem tego na wartości pieniężne dla danego komitetu.

Ale do tej pory PKW, analizując finansowanie kampanii, starała się być zawsze bardzo precyzyjna. Jak spojrzymy na jej wyjaśnienia dla komitetów wyborczych dotyczące finansowania, to wynika z nich, że wprawdzie partia polityczna może korzystać ze swoich budynków czy biur na potrzeby komitetu, ale już materiały eksploatacyjne do drukarki, tusz, papier - to wszystko musi zakupić ze środków komitetu wyborczego. Tak samo opłacić rachunki za prąd.

To wszystko - te pikniki 800 plus, wydarzenia z udziałem wojska - miało miejsce i jest to przecież jakoś policzalne. Przy okazji było to promowanie tylko i wyłącznie jednej opcji politycznej i jej kandydatów. Mówię więc o ewidentnych przykładach.

Nasze obserwacje z minionej kampanii, ale nie tylko, pokazują, że tam jest dużo takich odcieni szarości. Mamy na przykład premiera, który też jeździł intensywnie w teren i do pewnego momentu jechał tam jako szef rządu, a potem przesiadał się do autobusu wyborczego i stawał się wiceprezesem partii, a potem znowu wchodził w rolę premiera. I ciężko momentami było to odróżnić w którym momencie jesteśmy.

Zasadniczo Kodeks wyborczy w żadnym miejscu wprost nie wskazuje na zjawisko nadużywania zasobów publicznych. I zakładam, że linia PKW będzie taka, że jeśli chcemy walczyć z problemem nadużywania zasobów publicznych, to musimy go potraktować generalnie, a nie odnosić tylko do kampanii wyborczej.

W porządku, nie można się z tym nie zgodzić, ale to, co wydarzyło się w kampanii wyborczej, musi sprawić, że wstawimy jakieś bezpieczniki. Nawet nie mówię o drakońskich, niewdrażalnych przepisach, ale na pewno kwestie nadużywania zasobów publicznych wymagają bardzo dużej autorefleksji po stronie naszych polityków.

Ale jak patrzymy z jednej strony na kodeks wyborczy, napisany tak, że trudno kogoś na takich nadużyciach złapać, a z drugiej strony na to, że w PKW rozliczaniem partii politycznych i kampanii zajmuje się zespół złożony z zaledwie kilku osób, to trudno nie odnieść wrażenia, że poza jakimiś oczywistymi przypadkami jak pomyłka w sprawie kont, co zdarzyło się PSL czy Nowoczesnej, politycy ustawili ten system, żeby te odcienie szarości trudno było złapać.

Te odcienie szarości będą pojawiać się zawsze. Natomiast ten system powstawał pod koniec lat 90. i wówczas był jednym z bardziej restrykcyjnych. Tyle, że jego podstawą była zasada, że tylko komitet wyborczy może prowadzić kampanię. Za jej złamanie były kary, będące wielokrotnością wartości nadużyć. Ale potem to zostało rozwodnione, m.in. przez dopuszczenie, że wyborcy mogą prowadzić kampanię wyborczą i komitet już nie jest jedynym za nią odpowiedzialnym.

I co z tego, że urzędnicy z zespołu Kontroli Finansowania Partii Politycznych i Kampanii Wyborczych KBW dwoją się i troją, żeby wykazywać, że to sito nadal nie jest takie bardzo dziurawe. Wybory samorządowe pokazują, że najlepszym stróżem może być tu kontrkandydat, bo to on zgłasza nieprawidłowości, co niekiedy doprowadza do odrzucania sprawozdań.

Ale na poziomie centralnym też mamy taki ping pong. Na zasadzie: wy chcecie nas ciągać za działania rządu, że braliśmy udział w jakichś eventach rządowych, no to zwracamy uwagę, że nasi rywale z koalicji pokazywali się z czekami na imprezach wojewódzkich, organizowanych przez marszałków z ich ugrupowań, albo na własnych przez samorządowców. W Warszawie była kampania informacyjna pt. dokonania prezydenta Trzaskowskiego.

Nadużywać można zarówno środków centralnych, jak i środków lokalnych. To jest oczywista oczywistość. I rzeczywiście ten, kto ma do nich dostęp, niestety bardzo często ulega pokusie. Czasami w sposób nawet nieuświadomiony.

Fundacja Odpowiedzialna Polityka w trakcie wyborów parlamentarnych pytała o wydatkowanie środków mogące mieć znamiona nadużywania zasobów samorządowców, jak i rząd. Większość odpowiedzi przyszła po głosowaniu.

Choć moim zdaniem te działania przynoszą czasami odwrotny skutek. Nie pomogło prezydentowi Szczurkowi, że na autobusach w Gdyni pojawił się jego wizerunek, a prezydent Zdanowska musiała wycofać się z kampanii w miejskich spółkach na skutek oburzenia wyborców.

My musimy jeszcze pamiętać o jednej kwestii, że PKW czy komisarz wyborczy mogą reagować tylko w trakcie oficjalnej kampanii wyborczej. Wszystko, co "idzie bokiem" na prekampanię jest już kompletnie nie do uchwycenia.

Była dyskusja, czy na bazie tego, co wiemy dziś, nie powinniśmy wrócić do rozliczenia kampanii PiSu z 2019 r. KBW szybko ten temat przecięła, komunikując, że kodeks nie daje takiej możliwości. Czy to jest ok?

Kodeks faktycznie takiej opcji nie przewiduje, zapewne ze względu na optykę wyborczą. Wybory mają swój cykl, który musi się w odpowiednim momencie domknąć. Partie polityczne są podmiotami, które powinny mieć bardzo dużą sprawczość. I taki miecz wiszący nad nimi, że w każdym momencie można wyciągnąć sprawę sprzed 10 czy 15 lat, byłby chyba nieadekwatny.

To, co się działo w 2019 czy w 2023 r. dotyczy nie tylko wpływu na kampanię wyborczą i nierówności szans dla komitetów wyborczych, ale w moim przekonaniu, bardzo często jest to po prostu niewłaściwe gospodarowanie środkami publicznymi. Czyli Kodeks karny powinien mieć zastosowanie, tak samo jak odpowiedzialność za naruszenie dyscypliny finansów publicznych. To pole dla prokuratury i NIK.

Czego mamy się spodziewać w tym tygodniu?

Nie mam zdecydowanej odpowiedzi na to pytanie. Uważam jednak, że niezależnie od decyzji, obrady PKW w tej sprawie, jak i w pozostałych, powinny być jawne, może transmitowane.

Taka transparentność działania Komisji mogłaby też dla niej być tarczą. Ja nie mam stuprocentowej pewności, ale mam przeczucie, że sprawozdanie PiS nie zostanie odrzucone. A transmisja, czy nawet udostępnienie potem protokołu, pokazałoby z jakimi dylematami członkowie Komisji się mierzyli, bo - o czym warto pamiętać - na szali mamy również zaufanie do najwyższego organu wyborczego.

A gdyby zapadła decyzja o odrzuceniu sprawozdania, to o utracie potencjalnie jakich środków mówimy w przypadku PiS?

To jest do 75 proc. dotacji podmiotowej i subwencji, czyli minimum jedna czwarta zostaje dla komitetu czy partii.

Rozumiemy, że z tej całej historii powinniśmy co najmniej wynieść mocny postulat zmiany prawa, żeby je dopasować do rzeczywistości, np. uregulować prekampanię?

My już jesteśmy w kampanii prezydenckiej. Oczywiście można próbować uregulować prekampanię, ale przede wszystkim stawiałabym na jak najszybsze przemyślenie na nowo i uregulowanie sposobu kontrolowania finansowania kampanii wyborczej w jej trakcie. Potrzebna jest bieżąca kontrola. Dobry przykład to słowackie transparentne konta podmiotów wyborczych, gdzie każdy obywatel może sprawdzić na bieżąco przepływy finansowe podmiotów politycznych.

Bardzo mocno powinniśmy zastanowić się nad kwestiami nadużywania zasobów publicznych w kampanii wyborczej. Aczkolwiek ja tu nie jestem zwolenniczką jakichś drastycznych regulacji prawnych.

Trzeba byłoby popracować nad standardami i budować nacisk od strony wyborców na rządzących, że to niedopuszczalne, bo to jest kradzież naszych pieniędzy, a z drugiej strony mam nadzieję, na autorefleksję i samoograniczenie polityków. Uważam też, że wzmocnione powinny zostać organy wyborcze tak, by mogły realnie prowadzić kontrolę w trakcie kampanii wyborczej.

Możemy nawet pomyśleć o wyspecjalizowanej jednostce przy Najwyższej Izbie Kontroli, która przejmie obowiązki dotyczące kontroli finansowania kampanii. To prawdopodobnie pozwoliłoby nam odejść od tego języka, że PKW jest czyjaś, albo że są naciski na jej członków.

Podstawą zaufania do uczciwych wyborów jest również Państwowa Komisja Wyborcza, która cieszy się niezależnością, autorytetem i jest rzeczywiście bezstronna. A jak nie będzie zajmowała się finansami partii politycznych i finansowaniem kampanii wyborczej, to pewnie będzie jej z tym łatwiej.

Rozmawiali Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(185)
Nikita
2 tyg. temu
A jak się mają miliardy pomocy od dojczow na kampanię pobratymca hehehehehe
Uśmiechnij si...
2 tyg. temu
Chcą z Polski zrobić land jedna partia poddana swemu panu ludzie robiący tylko dla swego pana z Niemiec zero retoryki politycznej wszystko sprzedać . Ludzie obudźcie się .
Wierszowka
2 tyg. temu
Alescie sie naPiSali !
Max
2 tyg. temu
taki strateg ,a przegrał. Mając rządowąTV ze 20 kanałów , radio, gazety ,stanowiska w sp sk państwa , ogromne pieniądze i to jeszcze ze mógl grać nieuczciwie w e grę....i przegrał.
Anna
2 tyg. temu
Kaczynski . ze tez ciebie jakie chorobsko nie moze paskudne dopasc. Jedyne co po sobie zostawisz to zniszczenia. tak cie normalni ludzie zapamietaja.
...
Następna strona