W tekście umieszczono linki reklamowe naszego partnera
Spis treści
JBL Tour One M2. Konstrukcja, jakość wykonania, elementy sterujące
JBL Tour One M2 to słuchawki wokółuszne z regulowanym pałąkiem, zaś zdecydowana większość konstrukcji to plastik. Z metalu wykonano jedynie zawiasy i taśmy odpowiedzialne za zmianę wysokości pałąka. I to się akurat chwali. W testowanej edycji czarnej słuchawki wyglądają zatem trochę bezbarwnie i na mniej nowoczesne, niż są w rzeczywistości, a przynajmniej za jakie nakazuje je uważać wysoka cena. Tour One M2 zajmują bowiem obecnie w ofercie firmy JBL pozycję flagowego modelu bezprzewodowych słuchawek nausznych z ANC.
Lekko staromodny jest też pomysł na dużą liczbę dodatkowych przycisków rozlokowanych na nausznikach, zwłaszcza pomimo obecności dotykowego panelu sterującego znajdującego się na zewnętrznej części prawego.
Oceniając jednak samą jakość konstrukcji JBL Tour One M2, trudno mieć jakieś poważniejsze zastrzeżenia. Nic tu nie trzeszczy, nie skrzypi i nie pyka podczas zakładania lub noszenia. Regulacja pałąka działa płynnie oraz w wystarczająco dużym zakresie. Zatem, realna jakość zastosowanych materiałów jest więc lepsza, niż sugerować to może pierwsze wrażenie.
Na prawym nauszniku pojawił się suwak włącznika, który służy jednocześnie do aktywacji funkcji parowania słuchawek (obsługują tryb multipoint). Znajdziemy tu także przyciski regulacji głośności (teoretycznie zwykle średnio potrzebne w wypadku obecności panelu dotykowego w słuchawkach nausznych) oraz gniazdo minijack 2,5 milimetra (szkoda, że nie bardziej popularne minijack 3,5 milimetra) umożliwiające w razie potrzeby przewodowe połączenie słuchawek.
Na lewym nauszniku producent umieścił z kolei gniazdo ładowania USB typu C oraz przycisk przełączający tryby pracy techniki ANC.
Jak na mobilne słuchawki Bluetooth przystało, JBL Tour One M2 mają składaną konstrukcję oraz obracane o 90 stopni nauszniki, co sprawia, że są sprzętem wygodnym w transporcie, zarówno kiedy są noszone na karku, jak i w plecaku.
Nauszniki wyściełają miękkie, wygodne pady pokryte imitacją skóry. Dobrze dopasowują się one do głowy, jednak... w cieplejsze dni zamknięta konstrukcja i sztuczna skóra mogą nieco dać się we znaki. Producent nie dołącza zaś tym razem w zestawie dodatkowych padów welurowych.
Pomijając brak tych ostatnich nikt nie powinien jednak narzekać na fabryczny zestaw JBL Tour One M2. Otrzymujemy zgrabne, sztywne etui transportowe z kieszonką na dołączane akcesoria — przewód audio (minijack 2,5 mm — minijack 3,5 mm), przewód USB oraz przejściówkę do samolotu.
JBL Tour One M2 — specyfikacja techniczna
Słuchawki mają konstrukcję zamkniętą, wykorzystują 40 milimetrowe przetworniki dynamiczne oraz cztery mikrofony. Impedancja słuchawek w trybie pasywnym to 32 omy, a więc optymalna dla układów wyjściowych wszelakich urządzeń mobilnych. Producent deklaruje pasmo przenoszenia w trybie bezprzewodowym od 20-22 000 Hz, a podczas przewodowej pracy pasywnej od 20 — 40 000 Hz. Tour One M2 obsługują komunikację Bluetooth 5.3, za to nieco rozczarowuje w tak drogim sprzęcie brak obsługi kodeków HD. Mamy wyłącznie obowiązkowe minimum, czyli zestaw SBC i AAC (oba 44,1 kHz, 16 bitów). Masa słuchawek wynosi 278 gramów, a wbudowany w nie akumulator o pojemności 920 mAh wystarczyć ma na 50 godzin pracy bez techniki ANC i 30 godzin po jej włączeniu. Tour One M2 obsługują połączenie multipoint, ale... korzystając z iPhone'a oraz smartfonu z Androidem zauważyłem, iż widziane były one wyłącznie w aplikacji sterującej sprzętu podłączanego w ostatniej kolejności.
Wróć do spisu treściJBL Tour One M2 — wygoda obsługi, aplikacja sterująca
Wspomniałem już, że słuchawki wygodnie leżą na głowie, miękka poduszka pałąka nie uwiera, a regulacja wysokości pałąka działa płynnie i możliwa jest nawet jedną ręką. Jedynie w ciepły dzień mogą wydawać się nieco zbyt gorące. W czasie testu nie zauważyłem problemów z zasięgiem, stabilnością połączenia, ani z przerywaniem odtwarzania muzyki.
Sterowanie, to kontrowersyjny aspekt konstrukcji JBL Tour One M2. Ich konstruktorzy wykorzystali bowiem dla panelu dotykowego tylko podstawowe gesty dotknięcia (pojedyncze, podwójne, potrójne) oraz przytrzymania (aktywacja asystenta). Działają one zatem tak samo, jak miniaturowe panele słuchawek dokanałowych. Stąd zapewne na nausznikach pojawiły się owe przyciski do regulacji głośności, parowania oraz trybu pracy techniki ANC. Do położenia tych ostatnich trzeba się chwilę przyzwyczaić, ale potem jest już z górki. Natomiast cały czas trzeba uważać na panel dotykowy, gdyż jest on czuły i łatwo go przypadkiem musnąć, co oznacza zapauzowanie lub ewentualnie włączenie odtwarzania muzyki.
Do sterowania parametrami pracy słuchawek wykorzystujemy bezpłatną aplikację JBL Headphones, która dostępna jest zarówno na smartfony z Androidem, jak i z systemem iOS. W obu wypadkach mamy tę samą funkcjonalność, która okazuje się naprawdę bogata. Główny minus programu to brak polskojęzycznej wersji interfejsu. Nie ma też polskiej wersji komunikatów głosowych wypowiadanych w słuchawkach podczas zmiany ustawień.
Za to funkcjonalność aplikacji jest, chciałoby się rzec... aż za duża. Wiele z nazw funkcji, na pierwszy rzut nie przywołuje też intuicyjnie ich zastosowania. Tu oczywiście najlepszym lekarstwem jest ponownie chwila poeksperymentowania i przyzwyczajenia.
W aplikacji możemy: kontrolować tryb pracy techniki ANC (6 poziomów efektywności oraz automatyczny wybór poziomu, regulowany tryb świadomości i tryb aktywacji ustawienia świadomości po rozpoczęciu mówienia), przeprowadzić test słuchu (Personi-Fi, co pozwoli wyznaczyć optymalne ustawienia dźwięku dla wieku i skompensowania ewentualnych ubytków, choć w moim wypadku finalny efekt nie był lepszy), ustawić na sztywno korekcję balansu dźwięku (przy jednostronnym niedosłuchu), skorzystać z predefiniowanych ustawień korektora oraz dodać własne, włączyć wykrywanie zdjęcia słuchawek z uszu, funkcję ich automatycznego wyłączania po zadanym czasie bezczynności, ograniczyć natężenie dźwięku do 85 dB (funkcja przydatna, gdy pożyczamy słuchawki dziecku), aktywować tryb wirtualnego uprzestrzenniania dźwięku (mało przekonujące, poza oglądaniem filmów), a nawet zaprogramować sobie chwilę ciszy (na przykład w pociągu czy podczas lotu samolotem), czyli okres, w którym nie będziemy słuchali muzyki, ale aktywna będzie zwiększająca komfort funkcja ANC. Po zadanym czasie słuchawki mogą nas nawet obudzić sygnałem dźwiękowym, jeśli mamy tendencję do spania w drodze. Nie przegapimy wówczas właściwej stacji.
W aplikacji nie zabrakło także możliwości programowania panelu dotykowego, przy czym... są one bardzo skromne. Możemy jedynie wyłączyć panel dotykowy lub pozostawić włączoną domyślną kombinację gestów, czyli: pojedyncze dotknięcie — odtwarzanie/pauza, podwójne — następny utwór, potrójne — poprzedni, przytrzymanie — aktywacja głosowego asystenta. Odbieranie i kończenie połączenia wykonujemy podwójnym dotknięciem, a jego odrzucenie dłuższym przytrzymaniem palca na panelu.
Wróć do spisu treściJBL Tour One M2. Jakość dźwięku, rozmów, praca techniki ANC
Pamiętając typową brzmieniową manierę tańszych słuchawek JBL, czyli... więcej basu, wycofanie środka i wyraźne tony wysokie (taki kontur, lub inaczej mówiąc potocznie V-ka) pierwsze takty płynące z przetworników JBL Tour One M2 mile mnie zaskoczyły. Oczywiście, producent nie odszedł tu zupełnie od swojej muzycznej filozofii i nawet przy płaskim ustawieniu korektora mamy lekko uwypuklony dół i wyższe zakresy, ale całość brzmi kulturalnie, bez opasłego, przytłaczającego resztę zakresów basu, z dobrze zarysowanymi wokalami i szanującą nasze uszy górą pasma. Jest naprawdę dobrze.
Przyglądając się zmierzonej charakterystyce przenoszenia widać, że słuchawki rzeczywiście nieco stawiają na bas oraz wyższą średnicę i soprany, jednak są też przyzwoicie liniowe w zakresie tonów średnich.
Na wykresie poniżej możecie także zobaczyć jak zmienia się charakterystyka po włączeniu techniki ANC. Subiektywnie, brzmienie w tym momencie zdaje się nieznacznie silniej stawiać na dół i górę pasma, a wokale sprawiają wrażenie lekko bardziej schowanych w przekazie w porównaniu do pracy słuchawek bez ANC, jednak jestem pewien, że większość mobilnych użytkowników uzna tę zmianę za korzystną.
Predefiniowane ustawienia charakterystyki
W aplikacji JBL Headphones znajdziemy ich pięć — JAZZ, VOCAL, BASS, CLUB i STUDIO. W żadnym z nich słuchawki nie brzmią spójniej niż w ustawieniu bez korekcji, no... może w ustawieniu STUDIO, jednak wiele osób może je już uznać za zbyt płaskie i mało widowiskowe, choć rzeczywiście Tour One M2 stają się w nim bardziej analityczne. W odwodzie pozostaje nam oczywiście jeszcze zawsze skorzystanie z możliwości stworzenia własnej charakterystyki brzmienia za pomocą 10-pasmowego korektora.
Na poniższych wykresach możecie zobaczyć, jak zmienia się charakterystyka dźwięku w słuchawkach w poszczególnych, predefiniowanych ustawieniach korektora.
Natomiast, jeśli chodzi o pracę słuchawek w przewodowym trybie czysto pasywnym (bez działania procesora), to... warto o nim powiedzieć tylko tyle, że jest. Nie polecam go jednak prawdziwym wielbicielom muzyki, ewentualnie wyłącznie jako opcję awaryjną.
ANC
ANC w JBL Tour One M2 działa i wraz z grającą muzyką, całkiem skutecznie odcina nas od wielu komunikacyjnych dźwięków. Nieźle radzi sobie też z toczącymi się wokół nas rozmowami. Jednak nie jest to wciąż topowe rozwiązanie dostępne na rynku. Podobnie wystarczająca jest jakość działania trybu świadomości. Z funkcją wykrywania kiedy mówię, która automatycznie włącza tryb świadomości... klasycznie się nie polubiliśmy. Ale jest.
Osobiście stawiałem zwykle na ręczne ustawienie maksymalnej efektywności ANC podczas korzystania ze słuchawek w komunikacji i na zewnątrz, a w pomieszczeniu zmniejszałem jego moc do około połowy. Słuchając cicho w najwyższym trybie ANC miałem czasami wrażenie, że niektóre niskie tony z zewnątrz prześlizgują się do słuchawek, jednak problemu tego odczuwałem, kiedy słuchałem nieco głośniej muzyki w komunikacji.
Zastosowane ANC nie jest mistrzem redukcji silnych podmuchów wiatru, ale te słabsze są dobrze maskowane. Przy rzeczywiście silnym wietrze można jednak zawsze wyłączyć ANC.
Jakość rozmów
W cichym otoczeniu — biuro, dom — jakość rozmów była zaskakująco dobra. Rozmówcy nie wierzyli wręcz, że rozmawiam poprzez słuchawki. Wraz ze wzrostem zewnętrznego hałasu mój głos oceniany był już jednak jako szczuplejszy, wyższy, nieco nienaturalny, ale przekaz nadal pozostawał zrozumiały.
Wróć do spisu treściJBL Tour One M2. Ładowanie i czas pracy
Producent obiecuje nam, że słuchawki będą pracowały przez 30 godzin z włączona techniką ANC i... zdecydowanie jest to prawdą. Udawało mi się bez większych problemów dociągać nawet do około 35 godzin. Teraz już każdy z Was musi sobie policzyć, jak długo dziennie słucha muzyki i będzie wiedział, co ile przyjdzie mu podłączać JBL Tour One M2 do zasilania. W moim wypadku było to konieczne co 5-6 dni.
Słuchawki obsługują jedynie ładowanie przewodowe poprzez port USB-C. W zestawie otrzymujemy potrzebny do tego przewód, ale źródło zasilania musimy już ogarnąć we własnym zakresie (ładowarka smartfonu, laptop, pecet, etc.).
Testowy egzemplarz odzyskiwał około 60 procent energii przez pierwsze pól godziny, a pełne ładowanie z wykorzystaniem smartfonowej ładowarki wymagało 80-90 minut. Raz na tydzień... nie ma problemu, i to nawet wówczas, jeśli w czasie ładowania słuchawki klasycznie rozłączają komunikację Bluetooth.
Wróć do spisu treściJBL Tour One M2. Podsumowanie testu
Pierwsze wrażenie jakie wywarły na mnie Tour One M2 nie było najlepsze. Wysoka cena (1549 złotych), dużo plastiku, który miejscami zbiera odciski palców i jakby nie do końca ogarnięty panel dotykowy z dodatkową sekcją wymagających intuicyjnego opanowania przycisków na obudowie (w sumie mogłyby być już tylko one). Niemniej są to słuchawki, którym warto dać szansę. Okazują się bowiem brzmieć naprawdę dobrze, mają przyzwoitą technikę ANC, gwarantują dobrą jakość połączeń, JBL oddaje w nasze ręce bogatą (wręcz przeciążoną funkcjami) aplikację sterującą, a konstrukcja JBL Tour One M2 w rzeczywistości jest solidna (nic tu nie skrzypi, ani nie trzeszczy).
Zatem... największym wrogiem flagowych słuchawek JBL jest ich wysoka cena. Za 500 złotych mniej kupimy dziś bowiem wciąż doskonałe Sony WH-1000XM4 (z lepszą techniką ANC), 300 złotych tańsze są cenione Bose QuietComfort, a najnowsze Sony WH-1000XM5 kosztują mniej więcej tyle samo, co bohater testu. W budżecie około 1550 złotych uda nam się też upolować bardzo dobre Bowers & Wilkins PX7, a w promocji nawet edycję PX7 S2.
W tej sytuacji JBL Tour One M2 są słuchawkami, które należy wybierać świadomie, a więc najlepiej po testowym przesłuchaniu ich w sklepie. To dobry sprzęt, ale też na tyle drogi, iż jego brzmienie powinno nas rzeczywiście urzec, aby warto było wybrać właśnie je, a nie wspomnianych przed momentem rywali. Oczywiście, kolejnym powodem do cieplejszego spojrzenia na JBL Tour One M2 może być atrakcyjna promocja — wówczas można je kupować w ciemno. Co ciekawe, akurat teraz w sklepach MediaExpert edycja srebrna kosztuje nieco taniej, bo 1284 złote (patrz linki do ofert poniżej). Czarna trzyma cenę.