Rafał Rudnicki - Destiny i Steam Next Fest

Destiny 2: Ostateczny Kształt - screenshot z wersji PC Foto: Rafał Rudnicki/Komputer Świat
Destiny 2: Ostateczny Kształt - screenshot z wersji PC

W czerwcu działo się dość sporo w moim życiu prywatnym, ale mimo to znalazłem nieco czasu na granie. I kiedy spojrzę miesiąc wstecz, to przypominam sobie premierę rewelacyjnego dodatku do Destiny 2, Ostateczny Kształt. W "Destynkę" gram niemal codziennie od tamtej pory - to naprawdę fantastyczna porcja zawartości, a w połączeniu z nowościami i usprawnieniami wprowadzanymi przez Bungie w ostatnich miesiącach, dało mi grę, od której naprawdę nie mogę się oderwać.

W czerwcu spędziłem też sporo czasu na testowaniu dem gier ze Steam Next Fest, jako że początek czerwca był też miesiącem growych konferencji. Na szybko wyróżnię po prostu kilka tytułów, które zapadły mi w pamięć: Caravan SandWitch, Dungeons of Hintenberg (będzie w Game Passie), Tactical Breach Wizards, Parcel Corps.

Na osobne wyróżnienie zasługuje też obszerne demo Test Drive Unlimited: Solar Crown. Mam ogromny sentyment do dwóch poprzednich odsłon, regularnie gram też w duchowego spadkobiercę (The Crew Motorfest) i z ogromną niecierpliwością czekam na końcowy efekt prac studia KT Racing. Demko sugeruje przyzwoitą produkcję, może nie ma co spodziewać się gigantycznego hitu, ale myślę, że swoją niszę znajdzie. Sam na pewno chętnie poświęcę jej przynajmniej kilkadziesiąt godzin po premierze.

Tomasz Mileszko - nowości i powroty

Foto: EA

Mój gamingowy czerwiec stał pod znakiem trzech gier — Dragon Age Inquisition, Jagged Alliance 3 oraz Destiny 2. Do Dragon Age'a wróciłem przy okazji zapowiedzi nowej odsłony tej serii i co tu dużo mówić, bawię się na razie bardzo dobrze, chociaż to już moje trzecie podejście do tej gry. Może w końcu uda mi się ją skończyć. Drugie podejście robię też do Jagged Alliance 3 i też bawię się doskonale. Jeśli jeszcze w trójkę w nie graliście, warto to zmienić, bo jest to kapitalna taktyczna strategia. Najwięcej czasu spędziłem jednak z Destiny 2. Najnowszy dodatek do dwójki jest po prostu fantastyczny i mogę polecić go każdemu fanowi looter-shooterów.

Adrian Kotowski - nadrabianie gier z PS5

The Last of Us Part II Remastered - screenshot z wersji PS5 Foto: Komputer Świat
The Last of Us Part II Remastered - screenshot z wersji PS5

Czerwiec minął mi bardzo produktywnie, jeśli chodzi o granie w gry. Ze względu na zakup konsoli PlayStation 5 (i długie L4) mogłem w końcu ukończyć The Last of Us Part II i rozpocząć God of War Ragnarok oraz Ghost of Tsushima. Do tego doszły platyny w Ratchet & Clank Rift Apart, Metal Hellsinger, Astro Playroom oraz Tales of Kenzera Zau. Na PC grałem znacznie mniej, ale udało się sprawdzić Songs of Conquest, pograć parę rund w Aganist the Storm i 20 Minutes Till Dawn czy postrzelać w XDefiant. Cały czas próbuję też przejść Personę 5, ale z jakiegoś powodu po ukończeniu Persony 3 piątka nie ma dla mnie już takiej magii. Nie pamiętam, kiedy ostatnio udało mi się zagrać w tyle ciekawych produkcji, a już początek lipca wskazuje, że kolejny miesiąc także będzie pod tym względem bogaty.

Bartłomiej Sieja - Elden Ring i zakupowy szał

Elden Ring Shadow of the Erdtree Foto: Bandai/Komputer Świat
Elden Ring Shadow of the Erdtree

Czerwiec minął mi głównie na ogrywaniu dodatku do Elden Ringa, czyli Shadow of the Erdtree, ale po dwóch intensywnych tygodniach grania musiałem przeprowadzić odwyk i dałem pochłonąć się zakupowemu szałowi na Steam, wzmocnionemu promocjami. I udało mi się znaleźć perełki, przy których zostałem na dłużej. To chociażby Death Must Die, a więc połączenie Vampire Survivors (a nawet bardziej Hall of Torments) z elementami Hadesa. Jeżeli kochamy ten rodzaj zabawy, to jest to kolejna uzależniająca i “odmóżdżająca” pozycja.

Dalsza część materiału pod oknem wideo

Ponadto zdecydowałem się na zakup Beyond Good & Evil w wersji odświeżonej na 20 rocznicę gry. Na plus trzeba zaliczyć poprawioną jakość, wierność oryginałowi i polskie tłumaczenie (wcześniej dostępne jedynie w wersji pudełkowej), ale czuć, że gramy w produkcję, która te dwie dekady na karku jednak ma.

Robert Graczyk - rodzinne granie

Foto: Steam

Jestem staromodny, większość gier, wokół których się obracam to te same tytuły, które tylko rotują w zależności od nastroju, ale w czerwcu na mojej liście pojawiła się jedna nowość. To Smerfy - Vilage Party, bardzo przyjemna pozycja z pięćdziesięcioma minigierkami, w których można konkurować w cztery osoby na jednym ekranie. Moja rodzinka, ja plus żona i dwie dziewuchy w wieku siedem i dziesięć lat bawiliśmy się zawsze na tyle dobrze, że każda wieczorna sesja była przedłużona o kolejną rundkę. W grze jest także tryb fabularny, który obok minigierek dodaje możliwość swobodnego zwiedzania wioski Smerfów i okolic oraz dodatkowe wyzwania i zbieractwo i sumarycznie w cenie poniżej 150 zł, jak kręcą się po waszym domu młodsze dzieciaki to tytuł warty sprawdzenia, ale... jeśli macie konsolę inną niż Switch, wybierzcie każdą inną wersję. O ile minigierki na Switchu działają dobrze, tryb fabularny wyprany jest z wielu detali graficznych, a i tak działa poniżej 30 klatek na sekundę.

Co w takim układzie wpadło w moje łapki z rotujących gierek? Niestety ponownie Starfield, którego odpaliłem pod sprawdzenie aktualizacji, a "niestety", bo mam słabość do tej gry i znowu zjadła przynajmniej dziesięć godzin mojego życia. Do tego doszedł Need for Speed Heat, któremu dałem trzecią, a może dziesiątą szansę, straciłem rachubę i choć bawię się tu coraz lepiej, nadal ze znacznie większą przyjemnością wracam do Unbounda. Te trzy giereczki klasycznie polecam, szczególnie że zamiast je kupować, można wszystkie za jednym razem sprawdzić w Game Passie.

Bartosz Witoszka — spotkania z klasyką

W ramach przerwy urlopowej postanowiłem pod koniec czerwca zabrać się za Feara 2 (pełna nazwa gry to F.E.A.R. 2: Project Origin). "Jedynkę" przeszedłem po raz pierwszy w 2023 r. (tak, mam wolny zapłon) i bawiłem się tam zaskakująco dobrze, dlatego miałem pewne oczekiwania co do drugiej części. Nie zawiodłem się, a do tego zaskoczyła mnie bardzo ciekawa opcja, z którą nie spotkałem się dotychczas w żadnej innej grze — możliwość przewrócenia stolika, kontenerka biurowe czy innej przeszkody, by uczynić z niej osłonę. Okazało się to jednak ciekawsze na papierze i podczas starć z najemnikami czy żołnierzami Repliki nie skorzystałem z tego ani razu.

F.E.A.R. 2: Project Origin Foto: Warner Bros.
F.E.A.R. 2: Project Origin

Nie jestem też pewien, czy scenarzyści gry dostatecznie podkreślili, z jak wielkim cierpieniem spotkała się sama Alma. Podczas rozgrywki prezentowane jest jako nadprzyrodzone monstrum zdolne posługiwać się telepatią, które morduje naszych kolegów z zespołu, a przy okazji odpowiada za zniszczenie ośrodka naukowego. Moim zdaniem za słabo wybrzmiał jednak wątek tego, że Alma została jako dziecko porzucona przez swojego ojca, a następnie oddana w ręce naukowców przeprowadzających na niej brutalne eksperymenty (zapładnianie, zmuszanie do rodzenia dzieci i odbieranie ich jej).

I samo przedstawienie tego w fabule było moim zdaniem niewystarczające, bo Almie, mimo że dopuściła się wielu okropnych rzeczy, zdecydowanie nie oddano sprawiedliwości w Fearze 2.

F.E.A.R. 2: Project Origin Foto: Warner Bros.
F.E.A.R. 2: Project Origin