Wróć do spisu treści

Szczypta historii. Rakiety V-2, pierwsze rakiety balistyczne

Pierwszy w historii pocisk balistyczny z napędem rakietowym, skonstruowany przez Niemców podczas II Wojny Światowej, to rakieta V-2 (Vergeltungswaffe-2). Była to również pierwsza rakietą balistyczną użyta w działaniach wojennych. Stworzył ją zespół pod kierownictwem Wernhera von Brauna, nazisty, który później przyczynił się do rozwoju amerykańskiego programu kosmicznego, w tym misji Apollo. Rakieta V-2 była także pierwszym obiektem stworzonym przez człowieka, który dotarł do kosmosu. W trakcie testów, 20 czerwca 1944 roku, rakieta V-2 oznaczona jako MW 18014 przekroczyła linię Karmana (100 km nad Ziemią) i osiągnęła apogeum na wysokości 176 km, co stanowiło pierwszy suborbitalny lot urządzenia wytworzonego przez człowieka.

Rakieta V-2 Foto: German Federal Archives
Rakieta V-2

Nas jednak interesuje, w jaki sposób rakiety V-2 trafiały w cel? Mechanizm był tyleż prosty, co – na szczęście dla celów – bardzo mało skuteczny. Za stabilizację rakiety V-2 podczas lotu odpowiadał prosty system elektromechaniczny wykorzystujący pokładowy żyroskop i kompas. To rozwiązanie wystarczało, by wyznaczyć rakiecie określony kurs. Potencjalnym zestrzeleniem Niemcy wówczas się nie martwili. I słusznie, bo V-2 przy swojej prędkości przelotowej sięgającej nawet 6000 km/h był poza zasięgiem jakiejkolwiek wówczas broni przeciwlotniczej. Jak jednak Niemcy naprowadzali rakiety V-2 na cel? Wówczas nie było żadnych systemów naprowadzania, zatem rakiety V-2 spadały i wybuchały, gdy… skończyło im się paliwo. Niemcy "celując", obliczali po prostu, ile paliwa powinna zużyć rakieta V-2 podczas lotu na danym kursie, by osiągnąć zaplanowany cel. Następnie odmierzano odpowiednią ilość paliwa (etanolu) i utleniacza i wystrzeliwano pocisk. Nie trzeba tęgiej głowy, by stwierdzić, że taki sposób naprowadzania był, delikatnie rzecz ujmując, mało dokładny. W istocie tak było, rakiety V-2 nigdy nie miały znaczenia taktycznego na polu walki, właśnie ze względu na swoją zbyt niską celność rzędu od 1500 metrów (najdokładniejsze wystrzelenia pod koniec II Wojny Światowej) do nawet ponad 6 kilometrów. Gdy celem było wielkie miasto (jak Londyn), niedokładność nie miała znaczenia, ale Niemcy próbowali również zniszczyć rakietami V-2 mniejsze cele, przykładem mogą być ataki na most w Remagen (już po zajęciu go przez Aliantów), ale żaden z wystrzelonych kilkunastu pocisków nie trafił w cel.