Komputer Świat > Artykuły > Redakcyjne > Bombowce zaginęły w Trójkącie Bermudzkim. Pilot był na skraju histerii

Bombowce zaginęły w Trójkącie Bermudzkim. Pilot był na skraju histerii

Trójkąt Bermudzki to bez wątpienia jedno z najsłynniejszych miejsc na naszej planecie, nierozerwalnie połączone z wszelkiej maści zjawiskami paranormalnymi, UFO i teoriami spiskowymi. Można w nie wierzyć lub nie, co nie zmienia faktu, iż jest to miejsce powiązane z kilkoma dziwnymi, niewyjaśnionymi zdarzeniami. Np. z pewnym lotem amerykańskich bombowców.

Trójkąt Bermudzki — grafika poglądowa
Trójkąt Bermudzki — grafika poglądowaŹródło: Shutterstock / Dabarti CGI

W tekście umieszczono linki reklamowe naszego partnera

  • Trójkąt Bermudzki to słynny obszar na Atlantyku powiązany z różnego rodzaju dziwnymi wydarzeniami i wypadkami
  • Jednym z najsłynniejszych i najlepiej udokumentowanych wydarzeń tego typu jest Lot 19 z 1945 r.
  • Lot 19 był szkoleniową misję amerykańskich bombowców, które zaginęły bez śladu u wybrzeży Florydy w dziwnych, wręcz niepokojących okolicznościach
  • Zdarzenie to w dużym stopniu przyczyniło się do narodzin teorii o Trójkącie Bermudzkim, trafiło też do kultury masowej
  • Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onetu

Amerykańska armia, a w szczególności tamtejsza marynarka wojenna oraz siły lotnicze, mają długą historię niezwykłych spotkań z UFO oraz innych wydarzeń, których nie udało się wyjaśnić nawet po kilkudziesięciu latach. Jedno z ciekawszych zdarzeń tego typu miało miejsce w 1945 r., gdy w USA mało kto jeszcze słyszał o fenomenie niezidentyfikowanych obiektów latających, a legenda i teorie otaczające Trójkąt Bermudzki miały się dopiero narodzić. Ich źródłem było m.in. właśnie wspomniane wyżej zdarzenie, którego istnienia nie ukrywa amerykańska armia.

Charles C. Taylor na zdjęciu z 1941 r.
Charles C. Taylor na zdjęciu z 1941 r.Źródło: Naval History and Heritage Command

Chodzi o historię tzw. Lotu 19, który odbył się na początku grudnia 1945 r., gdy w godzinach popołudniowych pięć bombowców torpedowych typu TBM Avenger wyleciało z bazy US Navy na Florydzie. Była to rutynowa misja szkoleniowa, którą dowodził niezwykle doświadczony pilot, porucznik Charles C. Taylor, który miał wylatane ponad 2,5 tys. godz. i który aktywnie uczestniczył w II wojnie światowej, walcząc na Pacyfiku. Samoloty miały przeprowadzić próbne bombardowanie na wschód od Florydy, nad rafą Hen and Chickens, następnie skręcić na północ przelatując nad wyspą Wielka Bahama i skierować się z powrotem do bazy. Wszystko wskazywało na to, że będzie to zwyczajny, niczym niewyróżniający się lot, tym bardziej że miała mu towarzyszyć normalna pogoda z lekkimi opadami deszczu.

Pierwszy etap misji faktycznie przebiegł bez przeszkód i grupa bez problemu przeprowadziła próbne bombardowanie. Jednak gdy samoloty skierowały się na północ, w kierunku Bahamów, zaczęły się kłopoty. Ok. godz. 15:45 kontroler lotu w Forcie Lauderdale otrzymał komunikat radiowy od Taylora, który, jak pisze US Navy, "brzmiał na zmartwionego i zmieszanego".

Taylor — Nie widzę lądu. Wydaje mi się, że zboczyliśmy z kursu.

Wieża kontrolna — Jaka jest wasza pozycja?

Po pytaniu wieży nastąpiła chwila ciszy, a w międzyczasie kontroler próbował wypatrzyć maszyny na niebie, spoglądając w kierunku, z którego miały nadlecieć. Był to przejrzysty dzień o dobrej widoczności, ale po samolotach nie było ani śladu. Po chwili znowu odezwał się Taylor.

Nie jesteśmy pewni, gdzie się znajdujemy. Powtarzam: nie widzimy lądu.

Kontakt z samolotami urwał się następnie na 10 min., a gdy maszyny znowu połączyły się z wieżą, w radiu było słychać inny głos, przekazujący tajemniczy, niepokojąco brzmiący komunikat.

Nie możemy namierzyć zachodu. Wszystko wydaje się niewłaściwe. Nie możemy być pewni żadnego z kierunków. Wszystko wygląda dziwnie, nawet ocean.

Następnie znowu nastąpiła cisza w eterze, tym razem aż na 20 min., gdy ten sam głos, tym razem "drżący i na skraju histerii" przekazywał:

Nie jesteśmy pewni, gdzie jesteśmy... wszystko jest... nic nie widać. Wydaje nam się, że jesteśmy 416 km na północny wschód od bazy.

W opisie incydentu, przedstawionego przez US Navy, czytamy następnie, że "przez kilka minut pilot bełkotał coś bez ładu i składu" nim wypowiedział ostatnie słowa, jakie usłyszano od pilotów Lotu 19:

Wygląda na to, że wchodzimy w białą wodę... Jesteśmy całkowicie zagubieni.

Zaraz po tym komunikacie, gdy stało się jasne, że piloci mają poważne kłopoty, z bazy na Florydzie poderwano dwie patrolowe łodzie latające PBM Mariner ze sprzętem ratunkowym, które udały się w kierunku ostatniej znanej lokalizacji Lotu 19. Co ciekawe, po 10 min. jeden z samolotów ratunkowych skontaktował się z wieżą i... był to ostatni raz, gdy o nim słyszano. Niespodziewane, US Navy miało już zatem sześć zaginionych maszyn wraz z ich personelem!

Nic dziwnego, że natychmiast ruszyły szeroko zakrojone poszukiwania wszystkich samolotów. Trwały one pięć dni i objęły obszar niemal 65 tys. km kw, ale nie przyniosły żadnych efektów — nie udało się znaleźć ani pilotów, ani samolotów, tratwy ratunkowej, a nawet wycieku oleju, który świadczyłby np. o zderzeniu maszyn z wodą. US Navy przeprowadziło też śledztwo badające cały incydent, ale 500-stronicowy raport nie przyniósł żadnych jednoznacznych odpowiedzi, na temat tego, co stało się z Lotem 19. Armia chciała początkowo obarczyć winą dowódcę lotu, Charlesa Taylora, twierdząc, że dokonał złych obliczeń nawigacyjnych, ale po interwencji jego żony, która wskazała, że nie ma na to jednoznacznych dowodów, armia zmieniła przyczynę incydentu na "nieznaną".

TBM Avenger
TBM AvengerŹródło: Shutterstock

W sumie w całym zdarzeniu zaginęło 27 pilotów — 14 z Lotu 19 i 13 na pokładzie samolotu patrolowego wysłanego im na pomoc, który najprawdopodobniej uległ eksplozji w locie. A co faktycznie stało się wówczas w powietrzu? Chyba najbardziej zastanawia fakt, że Taylor w pewnym momencie przerwał kontakt z bazą, a jego rolę w komunikowaniu się z wieżą kontrolną przejął inny pilot. Co go do tego skłoniło lub co musiało się stać, aby doszło do takiej decyzji, skoro to on był dowódcą lotu oraz najbardziej doświadczonym pilotem? Wasze domysły są równie dobre, co nasze.

Historia Lotu 19 trafiła też do kultury masowej. Steven Spielberg wykorzystał ją w filmie "Bliskie Spotkania Trzeciego Stopnia". Na początku filmu widzimy tam samoloty Lotu 19 odkryte w idealnym stanie na pustyni Sonora, a na koniec filmu ich załoga wraca na Ziemię, wychodząc ze statku UFO.

Jeśli interesują was inne podobne historie związane z Trójkątem Bermudzkim, to polecamy też przeczytanie naszego artykułu w całości poświęconego tej lokacji. Mierzy się on z legendą Trójkąta w bardziej naukowym kontekście, przytaczając solidne dane i liczby, dzięki czemu przekonacie się, czy faktycznie jest to takie niezwykłe miejsce na naszej planecie.

Lubisz wypatrywać ciekawych obiektów na niebie? To sprawdź te popularne modele lornetek:

>> Zobacz także: Sceny jak z horroru. Marynarze USA walczyli o życie przez 80 godz.

>> Zobacz także: Bił lotnicze rekordy jeden po drugim. Na tej wysokości nie latał żaden samolot

Tomasz Mileszko
Tomasz Mileszko
redaktor serwisów technologicznych
Zobacz wszystkie artykuły