Opowiesci z Trasy "2" - PL, SK

30.11.2008

22:36

[1]

Morbus [ TIR DRIVER ]

Opowiesci z Trasy "2" - PL, SK

No to jedziemy na Slowacje..

Jako ze moje wcze�niejsze opowiadanie w wi�kszo�ci si� spodoba�o to pisze kolejna wyprawe z przed miesi�ca na S�owacje.. � je�li powstana nastepne watki to b�d� pisane na bie��co a nie odgrzebywane z pamieci tak jak ten kawalek ;)

By�a godzina 9:30 poniedzia�ek jecha�em osobowka do pracy. W tym tygodniu nie mia�em swojego auta i mia�em dostac zastepcze i poje�dzi� �tydzie� po kraju� Nie mia�em nic przeciwko jako ze lubie je�dzi� po Polsce Kolo 9:40 dostaje sms za�adunek najp�niej o 11:00 na Slowacje.. � no tak niekt�rzy ludzie maja dziwne zrozumienie slow �poje�dzisz tydzien po kraju�. Jako ze na S�owacji mnie jeszcze nie by�o to by�em zadowolony z tego sms mimo ze spodziewa�em si� czegos innego.

Wpad�em na baze pobra�em korony na slowacje odnalaz�em auto (mercedes) zatankowa�em i w droge. Firme � zak�ady chemiczne odnalaz�em szybko i mia�em ladowac plyn do szyb i spryskiwaczy do Presow � czyli calkiem blisko. Podczas za�adunku zagadal do mnie wozkowy czy nie potrzebuje plynu do osobowki ;] no coz tego nigdy zawiele i kupilem 20lirow po bardzo promocyjnej cenie ;) wkoncu trzeba sobie pomagac. Za�adunek szed� sprawnie nie zd��y�em nawet laptopa roz�o�y� a ju� mo�na by�o isc po papiery. Zamkn��em drzwi papiery podpisane mo�na jechac. Po Polsce nawet dobrze si� jechalo - na pace 24 palety �adunek kolo 23ton. Kierowa�em si� w strone przejscia granicznego Barwinek.. Po drodze dowiadywa�em si� jakie oplaty mnie czekaja czyli gdzie kupie i od kt�rej godziny sa aktywne winety. Okazalo si� ze wineta jest aktywna od godziny kupienia przez 24godziny tak jak powinno by� wszedzie a nie tak jak w naszym kaczogrodzie (kupisz np. o 20 a ona o 24 traci wa�no��).
Im bli�ej granicy tym wieksze gorki. Widoki by�y ladne niestety zdj�� brak � kolo 17 by�em na przejsciu granicznym a tachograf wskazywal 3 godziny jazdy. Poszed�em do baru zjadlem ju� nawet nie wiem co ale jedno jest pewne na pewno to nie by�o nic co moglo by� podobne do nazwy z menu. Po �kolacji� wr�ci�em do autka zrobi�em maly rzut okiem na mape i wybilo 45minut pauzy � czyli mo�na jechac. Wjecha�em na terminal kierowcy zaczeli si� zatrzymywac i szli po winiety. Zamkn��em m�j domek na kulkach i podszed�em do czegos co przypominalo kiosk ruchu.. Tam zap�aci�em 250koron ? lub 300 ju� nie pami�tam i dostalem winiete. No dobra jest winieta tylko co tu dalej zrobic dowiedzia�em si� co i jak i jedna czesc z chipem przyklei�em na szybie a na drugiej czesci (odcinek do kontroli) wpisa�em nr rejestracyjne. Zadowolony ruszy�em dalej..
Slowacja przywitala mnie sporymi gorkami i serpentynami przy miejscowo�ciach przygranicznych by�o kilka sklepow z alkoholem � stwierdzi�em ze jak b�d� wracal to wpadne na zakupy. Dobrze nie napatrzylem si� na slowackie chatki a zrobilo si� ciemno a nie ma nic gorszego jak jazda w nieznanym miejcu noca w dodatku w gorach.
Mercedes ma to do siebie ze nie ma normalnych biegow tylko d�ojstik kt�ry popycha si� do przodu b�d� do tylu i tym samym wybiera si� bieg kt�ry wyswietla si� na komputerze i akceptuje si� sprz�g�em � taki p�automat. Jezdzi si� tym dobrze ale jak si� pod gorke pomylisz w doborze biegu to poleg�e� bo auto zwalnia a ty musisz redukowac co konczy si� skakaniem po biegach od samego dolu.. Udalo si� mi tak zamotac i ju� nie chce wiedziec co ch�opaki sobie my�leli jak jechali zamna ;) i musieli przezemnie hamowa�. Kolo 21 dojezdzalem do miejsca docelowego czyli Presov. Nie mia�em przy sobie nawigacji i pech chcia� ze map do laptopa wgranych tez niemia�em gdyz dzien wczesniej zrobi�em format C: i zapomnia�em powgrywac najwa�niejszych rzeczy. No nic noc na polu pizga �ywej duszy niewidac i gdzie tu jechac? Po d�u�szej chwili wypatrzy�em grupke szw�daj�cej si� m�odzie�y w��czy�em awaryjne zabralem papiery i poszed�em �pogadac� Nigdy niemia�em okazji s�ysze� jak mowia na S�owacji i po kilku slowach wiedzia�em ze ja tu niezgine bo mowia podobnie do nas tylko smieszniej ;) no ale oni pewnie mysla to samo o nas. Slowaczki kt�re mi pomagaly by�y zgrabne � bardzo ladne �eby nie powiedziec ze fajne dupy z twarzy :D (i nie tylko). Pokierowaly mnie i z nadzieja ze wszystko b�dzie ok. pojecha�em dalej.
Mijalem ulice a firmy jak nie by�o tak nie ma zajecha�em na mala stacje paliw zaczepia�em ludzi ka�dy si� przyjaznie u�miecha� i widac ze chcieli pomoc ale nikt niewiedzial gdzie jest m�j adres. Zrezygnowany mia�em wracac do wozu ale wychodzil jeszcze jeden gosc od kasy pokaza�em mu adres a on powiedzia� ze mnie zaprowadzi i �ebym jechal zanim� Min�li�my klika ulic wjechali�my na autostrade pierwszy zjazd w prawo i widac firme.. Gosc w��czy� awaryjne potrabilem mu i pomiga�em w podziece ;) i odjechal..
Przed firma by�o troszke miejsce wiec stwierdzi�em ze dobrze bybylo jakbym mogl tam nocowac. Poszed�em do stra�nika i spyta�em czy mog� stac przed brama na co on odpalil �ebym wje�d�a� do srodka (u nas malo spotykane). Na placu staly ju� 2 chlodnie magazyn by� wielki, samych ramp by�o kolo 120. Zaparkowalem obok nich ale oni stali przodem do hali a ja zaparkowa�em odwrotnie �ebym mi nie buczaly ich chlodnie kolo kabiny� i to by� z�y pomysl..

Rano obudzi�em si� - padal deszcz zerkn��em przez okno gdzie ja wogole jestem bo w nocy malo by�o widac.. zrobi�em sniadanie i ide z papierami do biura. Tam babka bierze papiery pisze mi ze jak si� wy�wietli numer 56 na tablicy kt�ra jest na hali to mam podje�d�a� pod rampie kt�ra b�dzie napisana obok. Niby wszystko ok. ale do cholery pada deszcz a ja stoje na samym rogu magazynu TYLEM DO NIEGO (�eby mi chlodnie nie buczaly w dupe jeza..) Na gorze po�rodku magazynu jest ta tablica na kt�rej mam wypatrywac numeru.. Troszke mnie to rozpieprzylo bo przestawic si� niemoge niechce ruszyc czasu bo ciagle mam pauze a niewiadomo kiedy si� to cholerstwo na tablicy zmieni a czasu szkoda..
Czyta�em ksi��k� wychylaj�c co chwile glowe i patrzac co madrego napisali.. Po oko�o godzinie zobaczy�em m�j numer oraz rampe. Odapalilem wozek otworzy�em drzwi i ju� jestem pod rampa. Mija 10 minut innych naczepy si� uginaja od roz�adunku a u mnie cisza.. Poszed�em si� zorientowac o co chodzi.. i co si� okazuje ??!?!? Kierowca ma sam roz�adowa� ??!!?! yyyy no chyba komus si� w dupie poprzewracalo.. zagladam na zaplecze a ch�opaki zapieprzaja ze az milo.. U�wiadomi�em babce ze ja si� za to niebiore ona zaczela mowic ze ma duzo ludzi na chorobowym i blebleble
Stwierdzi�em ze pora isc na drzemke ale panienka wkoncu zaczela mowic normalnie i powiedziala ile mi za to zaplaca.. no coz ;) ile wkoncu mo�na spac� a jakies drobne na wydatki si� przydadza wkoncu sklep z alkoholem i s�odyczami czeka ;). poszed�em na hale wybra�em sobie paleciaka takiego elektrycznego na kt�rym si� jezdzi i pora zabrac si� za robote. Ogolnie by�em zadowolony gdyz wiedzia�em ze to szybko �ci�gn� nie orobie si� i nie b�d� patrzyl czy ktos si� za to bierze czy nie.. Roz�adunek tym elektrycznym cudem zajal mi mo�e z 20 minut i ju� mia�em zaladowane 33 palety kt�re mia�em zabrac powrotem do kraju.. Nie zd��y�em popodbijac papierow a ju� jest sms - za�adunek w Kosicach stala na Podkarpacie. No to jedziem.. i po chwili jestem na autostradzie.. troche ona biedna ale przynajmniej nie ma tylu remontow co u nas.. � je�li chodzi zwykle drogi to maja identyczne jak nasze i na nich jest sporo objazdow.. widac ze staraja si� to lepic. Po dobrej godzinie doje�d�a�em do Kosic i zacz��em krzyczec na radiu gdzie jest ta slawna huta� do mnie przy��czy�o si� jeszcze 3 nieszczesnikow kt�rzy tam jechali ale byli troszke przedemna.. Ch�opaki starali si� nam t�umaczy� przez radio gdzie mamy jechac ale w rezultacie i tak ka�dy gdzies si� zajebal i pojechal w inna strone  Po paru minutach odnale�li�my si� i dojechali�my do huty.. no to hurra ;] stra�nik od razu odprawil nas z kwitkiem ze nie jeste�my na dobrej bramie (3)i �eby jechac dalej.. ja rzekomo szukalem 4 Jedziemy dalej rozdzielili�my si� i 2 pojechalo na inna brame a my pojechali�my przed siebie. Po chwili by�o jasne ze tamci znale�li brame ale tez ten numer ich nie interesowala my znale�li�my 4. Zaparkowa�em na ulicy ubralem kamizelke i obralem kierunek do biura.. po 2 minutach powrot do auta bo nie udzielaja zadnych informacji jak nie maja w rece dowodu od auta i naczepy. Po 10 minutach ju� wiedzia�em ze oni nic nie wiedza ze mam cos ladowac ja si� ich pytam czy przynajmniej na dobrej bramie jestem ale oni tego tez niewiedza.. no to rece mi opadly� no ale co zrobic � kierunek auto.
Minelo z 2 godziny przez ten czas pr�bowa�em 2 razy sprawdzic czy jest na mnie zlecenie ale niestety.. dopiero po 14 chlopaki pukaja w drzwi i krzycza �ebym poszed� na biuro bo wlasnie im doszly zlecenia. Wiec kamizelka buty i bieg na brame i jest !. No to jedziemy do kolejeczki na wage tam kwitek z tona�em i jazda do biura na terenie zak�adu. Tam okazanie przepustki odbi�r mapy z drogami na hucie i mo�na jechac si� ladowac.. Odnalaz�em moja hale by�o na niej auto i pociag wiec stwierdzi�em ze chwilke mo�e to zajac wiec wmiedzyczasie odsune dach bo za�adunek b�dzie gora suwnica. Wszystko zrobione autko kt�re by�o ladowane opu�ci�o hale wiec kolej na mnie.. Wjazd do hali ciezki bo wasko a wjechac trzeba tylem.. Chwile krecenia i by�em ustawiony ale okazalo si� ze debile zrobili sobie za niski wjazd i auto ze z�o�onym dachem nie wejdzie.. Boze co za ludzie widzisz a nie grzmisz� no nic robota poszla na darmo.. trzeba zaci�gn�� spowortem dach na miejsce� Wjecha�em i od nowa �ci�gamy dach szykuje pasy i klamry. W boku hali jest ladowana stal w kregach na wagony i co ciekawe na suwnicach pracowaly same kobiety. Po chwili przyszla moja kolej mia�em wiesc 6 kregow ( 2 x 5tonowe 2x4 tonowe 2x 2 tonowe). Kregi na naczepie ustawiali bez mojego udzialu ja mia�em tylko zabezpieczyc �adunek. Kregi to jeden z gorszych towarow gdyz u nas w firmie by�o ju� kilka wypadku z tym dziadostwem.. postanowi�em nie robic sobie k�opot�w i za�o�y� wszystkie pasy jakie mia�em bo przedemna droga przez gorki..
Ze spinaniem troche zeszlo ale na to nie wolno �a�owa� czasu. Wyjecha�em z hali zamkn��em drzwi odebra�em CMRki i w droge do kolejki na wage. Po wazeniu jedziemy w strone domu.. Jecha�em jak z jajkiem mimo ze kregi by�y na paletach. Po drodze cisza spokoj zastanawiaj�ce dla mnie by�o ze nie widzia�em nigdzie policji slowackiej ale wolalem o nich za duzo nie my�le� ;) Obliczy�em sobie ze nie zdaze uciec ze S�owacji przed up�ywem wa�no�ci winety wiec zajecha�em na stacje paliw i wzi��em druga.. kupilem tanio kilka czekolad i pojecha�em dalej. W Presov zamota�em si� na krzy��wce i niewiedzialem w kt�ra strone mam jechac ale odezwali si� Polaczki i ju� wiedzia�em ze zle wybra�em i musze zawracac.. Ch�opaki poczekali na mnie i pojechalismy razem w strone kraju. Przez wi�kszo�� drogi rozmawiali�my o nowych przepisach o mandatach za czas prowadzenia itp. Zbli�aj�c si� do granicy wszyscy zaparkowali�my wozy na poboczu i poszli�my na male zakupy. Nakupi�em tanio s�odyczy jakis mocniejszy alkohol i 12stopak z�otego bazanta  - swoja droga dobre to piwko. W sklepie zap�acili�my w zlotowkach bardzo tanio nam to wszystko wyszlo (np. za te 12piw zap�aci�em cos kolo 18zl.).Po zakupach jazda na granice na kt�rej stalo nasze gestapo czyli ITD. (inspekcja transportu drogowego) ale mieli ju� pepika i madziara wiec przejechali�my bez wi�kszych nerwow. W kraju podzwoni�em po kolegach z firmy dowiedzia�em si� gdzie teraz si� poniewieraja i przez wi�kszo�� czasu nie odk�ada�em s�uchawki (firmowe rozmowy to darmowe rozmowy ;) ) ustali�em ze kolega jest na bazie i jak mi czasu wystarczy to na dluga nocna pauze zajade do niego a rano pojade na roz�adunek. Tak tez zrobi�em czasu wystarczylo na styk pogadali�my z kolega przeprowadzili�my degustacje z�otego bazanta i poszli�my spac.
Rano wjecha�em autem na myjnie pozdawa�em papiery i pojecha�em na roz�adunek.. Stal kt�ra wioz�em miala isc na produkcje dachow - firme znalaz�em bez problemu odbezpieczy�em kregi i ju� by� kolejny sms ze laduje plyte na meble do Grudzi�dza.. ale o tym innym razem ;).. pozdrawiam o i uwazajcie na ulicach jutro jak was jakis dupek ochlapie tirem to mog� by� ja ;)

POPRZEDNIA czesci :

Opowiesci z Trasy 1 - PL,D,FR

https://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=8420155

30.11.2008

22:37

[2]

cinekk [ Baccara ]

Kolejna opowie��, jak mi�o. Zabieram si� do lektury ;)

01.12.2008

17:55

[46]

The LasT Child [ MPO GoorkA ]

To mo�e i ja wspomne o pewnej przygodzie. Kt�ra jest dowodem na to, �e idioci s� w�r�d nas.
Dwa lata temu studiowa�em w Wiedniu razem z dw�jk� moich przyjaci�. Kumpel (nazwijmy go Jacek), mia� (i na szcz�cie ma do dzi�) Bejce tr�jke (E36 ) - typowy dresow�z, dok�adnie 325i Coupe - wi�c fura o dosy� niskim zawieszeniu. Tyle s�owem wst�pu.
Pewnego pi�knego dnia jedziemy we dw�ch z Polski do Austrii. Jest maj, ��o�ce �wieci, wszystko jest pi�kne, chce si� �y�! 20 kilometr�w temu mineli�my ju� granic� Polsko - S�owack� w Chy�nem. Przed nami d�uuugi zakr�t w prawo. Jego ko�ca nie wida� - jest to trasa po g�rach i akurat w tym miejscu g�ra zas�ania koniec zakr�tu. Poza tym nie ma tam pobocza, jest tylko wysoki kraw�nik i r�w. Wjechali�my ju� w zakr�t i gdzie� za jego po�ow� na naszym pasie widzimy naczepe od Tira, kt�ra jedzie w nasz� strone (ci�gnik ju� wr�ci� na swoj� strone), kumpel da� ostro po hamulcach i odbi� maksymalnie w prawo. S�ycha� by�o tarcie felg o kraw�nik, w ko�cu jako� minimalnie si� mineli�my, cho� wracaj�ca na sw�j pas naczepa ostro zachodzi�a jeszcze na ten po kt�rym my si� poruszali�my. Nast�pny widok jaki pami�tam, to jad�cy na przeciwnym pasie ci�gnik i r�wnolegle z nim jad�cy naszym pasem w naszym kierunku drugi TIR tego samego przewo�nika (na s�owackich blachach). Wtedy Jacek ju� do dechy wcisn�� hamulec i zauwa�y� �e zakr�t ju� si� sko�czy� i po prawej stronie pojawi�o si� pole. Nie wiem na ile metr�w przed tym TIRem (dla mnie by�o to z 5 metr�w mo�e 10... ci�ko jest mi to powiedzie� i przypomnie� sobie), ale kumpel odbi� mocno w prawo, wyskoczyli�my na kraw�niku i zaryli�my ostro w pole b�d�ce poboczem. Spojrza�em na niego, on na mnie. Patrzyli�my na siebie przez jakie� 5 sekund (pewnie by�a to jedna sekunda, kt�ra tak si� wyd�u�y�a), ja rzuci�em kurw�, a on wybieg� i zacz�� biec za TIRem. Chwyci�em za telefon i wykr�ci�em 112, ale zastanowi�em si� co ja takiego powiem biednemu S�owakowi po drugiej stronie?. Rzuci�em wi�c kom�rk� i po kilku sekundach i wyszed�em obejrze� jak tam fura wygl�da. Z zewn�trz by�o ok, tylko felgi by�y porysowane i takie dzinksy (odwa�niki?) na felgach si� oberwa�y, poza tym ca�e podwozie by�o w trawie. Po minucie wr�ci� Jacek strasznie... "wkurzony", m�wi�c, �e idiota nawet si� nie zatrzyma�.
Na szcz�cie fura odpali�a, ruszyli�my, nic nie piszcza�o, wszystko okaza�o si� ok. P�niej jeszcze nas "koledzy" z polskich tir�w wypytywali co robili�my na tym polu.
G�upota tamtych kierowc�w by�a niesamowita - wyprzedza� (ju� nie m�wie, �e tirem) na takim zakr�cie lub bezpo�rednio przed nim na trasie mi�dzynarodowej. Szcz�cie, �e kumpel zachowa� zimn� krew i odbi� na pole - inaczej dzi� by�bym symbioz� z ch�odnic� tira jakiej� marki ;/. Pr�dko�ci nie mieli�my du�ej. U nas by�o to 40 km, ale tamte tiry mia�y co najmniej tyle samo (przy XXX razy wi�kszej masie), wi�c mog�oby� nie ciekawie. Zw�aszcza, �e w nas od ty�u m�g� wjecha� kolejny samoch�d... Po prostu masakra.

Je�li co� jest niezrozumia�ego w powy�szej opwie�ci to przepraszam, do dzi� nie potrafie zebra� uporz�dkowoa� tego co si� wtedy wydarzy�o.

Opowiesci z Trasy "2" - PL, SK - The LasT Child