Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Forum: Assassin's Creed - stare vs nowe

03.04.2020 14:43
Irek22
1
Irek22
157
Legend

Assassin's Creed - stare vs nowe

W 2007 roku, jak wielu graczy, napaliłem się na pierwszego Assassin's Creeda. Pierwszy raz zagrałem w niego w 2009 i wówczas spodobał mi się tak bardzo, że kilka dni później zagrałem w niego ponownie, a później kupiłem pudełkowe wydanie Assassin's Creed II. W część drugą zagrałem po raz pierwszy w 2010 roku i również mi się bardzo spodobała na tyle, że później kupiłem pudełkowe wydania Brotherhood i Revelations, których jednak do 2020 roku nigdy nie ukończyłem.
Reszta Assassinów, które mam to pełniaki z CD-Action oraz Unity rozdawane w zeszłym roku przez Ubisoft przy okazji pożaru Notre Dame.

Od momentu ukończenia Assassin's Creed II w 2010 roku, do zeszłego roku nie grałem w żadnego Assassina, gdy w końcu zagrałem w Black Flag, które bardzo mi się spodobało (tym bardziej, że ten kretyński wątek współczesny i pradawnej cywilizacji zostały całkowicie zmarginalizowane - aż szkoda, że po zakończeniu wątku Desmonda, Ubisoft ciągnie te bzdury nawet w tak ograniczonej formie).

No i w końcu w tym roku ponownie zagrałem już w całkowicie nowego Assassina, czyli Odyssey, którego wersję próbną Ubisoft udostępnił niedawno. Bawiłem się świetnie i wykorzystałem cały ten darmowy czas na tę grę, spędzając przy niej łącznie 24 godziny - wciągnęła mnie bez reszty i do tego stopnia, że postanowiłem odświeżyć sobie wszystkie Assassiny od początku, łapiąc ponownie bakcyla na tę serię.
No i najpierw - jako, że pierszą i drugą część już znałem - zagrałem w Brotherhood, a tuż po nim w Revelations; a tuż po nim ponownie zagrałem w pierwszego Assassin's Creeda; a tuż po nim ponownie zagrałem w Assassin's Creed II. I tym razem już świetnie się nie bawiłem - każda z tych gier mniej lub bardziej się zestarzała, ma głupie, bezsensowne i irytujące rozwiązania (włącznie z powszechnie uznawanym za najlepszą część - Assassin's Creed II, którego ponownie ukończyłem dokładnie cztery dni temu i tym razem już nie patrzyłem na niego przez różowe okulary z 2009/2010 roku).
Postanowiłem, że odpocznę od sagi z Desmondem i Assassin's Creed III odłożyłem na "kiedyś tam". Chciałem jednak sprawdzić, czy może problem tkwi w Assassinach sprzed nowego silnika, zastosowanego w Unity. Ale nie - zainstalowałem bowiem Black Flag i ponownie świetnie się bawiłem przez kilka godzin. Na tyle dobrze, że postanowiłem kupić DLC Freedom Cry. I gdyby nie to, że zachwycony Odyssey, kilka dni temu kupiłem zarówno Odyssey (razem z DLC Legacy of the First Blade), jak i Origins (razem z DLC The Hidden Ones), grałbym dalej w Black Flag (razem z DLC Freedom Cry).

I wczoraj zagrałem pierwszy raz w Origins. I wsiąkłem podobnie jak w Odyssey. Teraz mam dylemat, czy kontynuować Odyssey, czy kontynuować Origins. A przecież zaledwie cztery dni temu ukończyłem Assassin's Creed II, tuż przed nim Assassin's Creed, a tuż przed nim Brotherhood i Revelations, przy których (tym razem) wcale dobrze się nie bawiłem, a w wielu miejscach wręcz irytowałem i frustrowałem, od czasu do czasu strzelając facepalma i przeklinając twórców...

Co chcę tym wywodem powiedzieć? Że Assassin's Creedy z Desmondem źle się zestarzały i biednie wyglądają nie tylko przy Origins i Odyssey, lecz również przy Black Flag. I nie chodzi tu już nawet o oprawę graficzną, choć to oczywiście też - w czym nie pomagają sztucznie i "kartonowo" wyglądające miasta (oprócz Konstantynopola w Revelations - akurat Konstantynopol wygląda bardzo fajnie, o wiele lepiej niż "bliźniaczy" Rzym z zaledwie rok młodszego Brotherhooda). Chodzi przede wszystkim o ich biedną rozgrywkę. Oczywiście w Assassin's Creed II rozgrywka została rozwinięta i urozmaicona w stosunku do przenudnej i schematycznej części pierwszej (jedynie pojawiający się gdzieniegdzie klimat ratuje tę grę), ale rozbudowy Monteriggioni nijak nie można porównać do rozbudowy Kawki, którą w przeciwieństwie do Monteriggioni można wykorzystywać podczas rozgrywki - w emocjonujących i sprawiających frajdę starciach morskich, których ciągle jest mało. Z kolei szukanie piórek czy odzyskiwanie przymusowych stron kodeksu, w porównaniu do szukania podwodnych skarbów czy polowania na rekiny jest przeraźliwie nudne i beznadziejne, a momentami frustrujące. W Black Flag (o Origins i Odyssey nie wspominając) nawet niesławne wieże strażnicze nie dają się we znaki.

P.S. I niech nikt nie pitoli, że "Ale w 2007/2009-2011". Tak, w tamtych latach te gry mogły się podobać, czego sam jestem przykładem, ale teraz liczy się tu i teraz. I teraz te gry już takie fajne nie są. Ba, nierzadko są wręcz złe, głupie i frustrujące (nawet nie pamiętałem, że wątek z Savonarolą w Assassin's Creed II jest tak debilnie rozwiązany). I nie, nie każda stara gra tak źle się starzeje, jak Assassiny z Desmondem. Przykładowo w Gothika, Gothika II, Mafię, KotOR-a czy kilka gier wydanych w roku premiery pierwszego Assassin's Creeda na konsole (a także w kilka, które wyszły w tym samym roku, co Assassin's Creed II na konsole), gram co kilka lat i moje odczucia niewiele się zmieniają w stosunku do tego, co czułem, grając w nie pierwszy raz.
Teraz z czystym sumieniem mogę podawać serię Assassin's Creed jako przykład tego, że "stare" wcale nie oznacza "lepsze", a "nowe" wcale nie oznacza "gorsze". Wręcz przeciwnie.

post wyedytowany przez Irek22 2020-04-03 14:51:06
03.04.2020 15:04
kęsik
😒
2
odpowiedz
1 odpowiedź
kęsik
151
Legend

No a ja mam odwrotnie. Po AC Origins i Odysei przechodziłem Trylogię Amerykańską i nawet powrót do nie najlepszej moim zdaniem trójki był wielkim powiewem świeżości i powrotem do mechanik rozgrywki które są w pełni sprawne i działają jak należy. Nigdy nie przepadałem za tym settingiem, bieganie po drzewach i pływanie stateczkiem średnio mi się kojarzy z AC ale jednak z całą trylogią bardzo miło spędziłem czas czego absolutnie nie można powiedzieć o nowych AC w których razi mnie praktycznie wszystko, od settingu aż po cały gameplay który jak dla mnie jest po prostu drewniany dużo bardziej niż cokolwiek Piranha Bytes kiedykolwiek zrobiła. W zasadzie w nowych AC nie ma ani jednej rzeczy która byłaby zrobiona lepiej niż w starych AC; walka gorsza, skradanie gorsze, parkour gorszy, mapa gorsza, fabuła gorsza itd. Ostatnim AC na godnym poziomie był Syndicate potem Ubiszaft postanowił drugi zabić serię (pierwszym zabiciem było ACIII i koniec wątku Desmonda, którzy trzymał te gry razem i był jednym z najbardziej interesujących aspektów tej serii) i zrobił z niej bieda klona Wiedźmina III bez żadnej własnej tożsamości. Dopóki nie wróci stara formuła to ta seria dla mnie jest martwa. Dla mnie Assassin's Creed jest właśnie przykładem serii gdzie "stare" oznacza "lepsze", serii której byłem wielkim fanem która przez kompletnie niezrozumiałe działanie Ubiszaftu stała się dla mnie martwa.

post wyedytowany przez kęsik 2020-04-03 15:15:40
03.04.2020 15:39
ddawdad
2.1
ddawdad
66
Przegryw

od settingu aż po cały gameplay
Według mnie setting w Origins był bardzo dobry, był tam klimat czego nie mogę powiedzieć o Odyssey. Niby Grecja, ale jakoś tego nie czułem. Wszystko było miałkie i nijakie. Z resztą rzeczy natomiast się zgodzę, osobiście już mógłbym przeboleć ten skok w stronę RPG, gdyby chociaż te nowe gry były ciekawe, ale według mnie są zbyt nudne.

03.04.2020 15:32
SaintHenry14
3
1
odpowiedz
SaintHenry14
1
Chorąży

Assassin musi byc Assassinem, a niestety Oddysey ani Origins czy nawet Black Flag (ktory byl serio spoko) nimi nie sa ;). Z ostatnich Assassinow to wlasnie Unity bylo najbardziej „asasynowe”.

03.04.2020 16:36
XboxOneS
4
odpowiedz
2 odpowiedzi
XboxOneS
59
RE FAN

Co ja bym dał żeby wypuścili, jakąś grę o piratach zrobioną w stylu Black Flag, moja ulubiona części.

03.04.2020 17:25
ddawdad
4.1
ddawdad
66
Przegryw

XboxOneS
Ubi robi Skull & Bones z tą samą mechaniką, ale tylko multi, więc nie wiem czy Cię to interesuje.

post wyedytowany przez ddawdad 2020-04-03 17:25:57
05.04.2020 12:03
XboxOneS
4.2
1
XboxOneS
59
RE FAN

Wiem, widziałem tą grę ale to nie to samo, z tego co wiem gra będzie się działa tylko na morzu nie będzie można schodzić na ląd, a z chęcią bym odwiedził takie miejsce jak Tortuga.
Czemu nikt nie robi gier o piratach, tylko w kółko wałkowane są te same settingi.

03.04.2020 16:40
5
odpowiedz
zanonimizowany1014334
59
Generał

Ja black flag i syndicate mam od 2017 roku, przez ten czas mam w nich max 10% postępu. Nie dla mnie takie produkcję, natomiast 1 i brotherhood ogralem kiedyś i zamierzam jeszcze raz.

post wyedytowany przez zanonimizowany1014334 2020-04-03 16:40:42
03.04.2020 18:10
6
odpowiedz
damianyk
140
Nośnik Treblinek

Jestem fanem starych części, ale mam świadomość że Assassin musiał koniecznie przejść gruntowną przebudowę mechaniki. Po prostu to jak często bohater zamiast zeskoczyć, wskakiwał, zamiast wskoczyć spadał komuś na łeb itp. to była zmora. Szybkie przebieganie terenów miejskich było strasznie upierdliwe, bo kretyn w większości nie robił tego co chcieliśmy. Poruszanie się w Origins jest dużo płynniejsze i bardziej intuicyjne, po prostu lepsze. Także system walki w nowych AC jest dużo lepszy niż w starych. To zalety nowych części.
ALE
Moim zdaniem AC najlepiej sprawdzają się w miastach. Domy, katedry, wieże, zabytki, ruch uliczny, ludzie przy swoich czynnościach, to jest najlepsza rzecz w tych grach. Między innymi dlatego Origins (czy Black Flag) nie pasują do całej serii. I w tym tkwi przewaga klimatu starych części.
Druga rzecz za którą lubiłem stare AC to encyklopedia, i w ogóle to że te gry inspirowały mnie do pogłębiania wiedzy o historii, sztuce itp. W nowych nie ma encyklopedii, i w ogóle są jakieś takie wyprane z klimatu.
Elementy rpg z nowych części przemilczę, bo to tylko nieudolne, niepotrzebne kopiowanie konkurencji. W ogóle, całe nowe części to "czerpanie inspiracji" (czyli kopiowanie) konkurencji, czasem lepsze, czasem gorsze.
Natomiast niezależnie od części, przez całą serię wloką się te same wady. Monotonia zadań, głupie zbieractwo, niski poziom trudności. Piszesz że rozbudowa Kawki ci się podobała, a dla mnie była tak samo głupia i niepotrzebna jak odnawianie Rzymu. A nawet odnawianie zabytków czy kolekcjonowanie obrazów bardziej mi się podoba ze względów estetycznych. Zresztą, Black Flag to temat na oddzielną dyskusję, ale moim zdaniem opieranie rozgrywki na statkach było błędem.
Pieniądze w tych grach są kompletnie bezużyteczne. Cały rozwój sprzętu zmienia w gruncie rzeczy tylko wygląd fantów, bo prawie nie ma różnicy czy walczymy mieczem florenckim, czy szablą czy pałą, czy stołową nogą, czy co tam mamy.
Ja zawsze miałem nadzieję że te gry to będą skradanki, takie Splinter Celle w przeszłości. Dlatego Unity/Syndicate bardziej mi się podobały, bo były trochę lepsze pod tym względem. Ale nawet te części tylko udawały skradanki, bo co z tego że gość miał kaptur na łbie, skoro ze wszystkich opresji można było uciec mordując wszystkich wokół.
Na zakończenie dodam, że to nie jest tak, że ja tych gier nie lubię. Lubię zwiedzać różne miasta, eksplorować ulice, patrzeć jak ludzie kręcą się przy swoich zajęciach. Lubię zamordować cel i zniknąć w tłumie. Ale po prostu mam świadomość wad, tego zmarnowanego potencjału, tego czym te gry mogły być, a czym się stały, a nowe części tylko potęgują to wrażenie, i jasno dają do zrozumienia że seria oddala się od mojego ideału i nigdy się nim nie stanie.

03.04.2020 18:21
elathir
7
odpowiedz
elathir
99
Czymże jest nuda?

To ja się wyłamię, bo niezbyt mi się podobały i stare i nowe. Przeszedłem dwójkę, która na premierę wyglądała obłędnie (kiedy działała, każdy pamięta najgorszy ever system antypiracki, który zmuszał do instalowania cracka na oryginał), była mega klimatyczna, fabularnie tez całkiem fajna, parkour był dobry itd. Ale denerwowało mnie to, że w grze, w której gramy assasynem, cichym zabójcą, w 80% wypadkach jedyną metodą na zaliczenie misji było wbiegnięcie w ofiarę od tyłu i zamordowanie jej. Wszelkie próby załatwienia sprawy na odległość kończyły się porażką. Nie było opcji na zastawienie pułapki, upozorowanie wypadku. Ogólnie rozczarowanie choć gra całkiem przyjemna. Jednak ta wada sprawiała, że do cyklu wróciłem dopiero niedawno ogrywają unity rozdawane za darmo. Tym razem odbiłem się nawet szybciej. Jak mam ochotę pograć w grę akcji z parkourem i namiastką skradania się to wolę batmany albo dying lighta.

W wypadku origins (wytrzymałem kilka godzin tylko na jakimś darmowym weekendzie) natomiast miałem wrażenie, że gram w bieda wiedźmina z mikropłatnościami w singlu. Tak naprawdę nic mnie nie przekonało, żeby potem tą grę kupić.

Forum: Assassin's Creed - stare vs nowe