Audiobook. Świetna powieść. Słodko - gorzka, z humorem, lekką dramą. Brakuje mi takiej niezobowiązującej literatury popularnej: która jest dobrze napisana, nie traktuje czytelnika jak idioty a autor nie napina pośladków, aby napisać Coś Ważnego.
Byłby z tego fajny film lub miniserial. Andrzej Saramonowicz już udowodnił, że potrafi takie scenariusze pisać. A przy tej tandecie, jaką jest polska komedia romantyczna (lub w ogóle komedia) - brakuje takiego ożywczego głosu.
Nie będę się zżymał na szablonowość postaci kobiecych, ponieważ reszta grała i śpiewała aż miło.
Jeśli ktoś szuka niezobowiązującej lektury do czytania lub słuchania - ta powieść odpręża i nie obraża inteligencji. W interpretacji Krzysztofa Gosztyły - tekst jeszcze zyskuje.
Jak zachwyca, kiedy NIE zachwyca!? Chłopcy! Dziewczęta! Darujcie sobie pozycję pisarza o trudnym nazwisku za eS i w to miejsce poświećcie więcej czasu na dzieła Tadeusz Boy-Żeleński. Ewentualnie Witold Gombrowicz. Nie pożałujecie! Ja niepotrzebnie zainwestowałem czas letniej kanikuły na Saramonowicza. Słaba inwestycja. Jak kredyt we franku.
Ciężko mi ocenić tę książkę, bo to co zrobił z nią Krzysztof Gosztyła jest poza wszelką oceną. Audioobook jest Teatrem Jednego Aktora i prawdopodobnie ukoronowaniem jego całej lektorskiej kariery. W życiu nie słyszałem go jeszcze w tak dobrej formie, a ta powieść naprawdę pozwala się mu wyżyć. Warto posłuchać. Mistrzu, żyj wiecznie!
Co do samej powieści Saramowicza - było w niej coś, co mnie urzekło - prostota, humor, często zaskakująco głebsza myśl. Jestem pewien, że wróce do niej kiedyś, nie tylko dla Mistrza Gosztyły, a to już wiele znaczy.
Jakub tata Mateusza to jest klasyczny przykład faceta myślącego penisem, typowego kobieciarza, sexoholika, obganiacza rejonowych kobiet znajdujących się w zasięgu reki. Poszukiwacz wrażeń oraz szczęścia. Nie dostrzega ważnych życiowych spraw.
Mateusz, w którym budzi się nastolatek, zaczyna dostrzegać kobiece piękno, nie pasuje mi jego wiek - 11 lat – ja dałbym mu z 17. Jest trochę dziecinny, a za razem przypomina starszego nastolatka. Całość ubrana w ciekawe „własne” przemyślenia bohaterów i ich perypetie.
Chłopcy // Andrzej Saramowicz Po audiobooka sięgnąłem głównie dlatego iż lektorem jest Krzysztof Gosztyła. JEst to współczesna powieść obyczajowa, opisuje losy nastolatka oraz ojca po czterdziestce. Książka może być ciekawa, jakoś stan ducha jaki miałem w momencie kiedy jej słuchałem nie przyczynił się do pozytywnego odbioru tej książki.
Pana Saramonowicza śledzę na Facebook’u już od jakiegoś czasu, gdyż czasami napisze coś śmiesznego, czasami wrzuci ciekawy wiersz lub czasami napisze coś mądrego. Z tego powodu, gdy zobaczyłem na jednej z wyprzedaży "Chłopców", powieść jego autorstwa pomyślałem, że wypadałoby sprawdzić jak pan Saramonowicz odnajduje się w literaturze. Gdy wziąłem książkę do ręki, zaświeciła mi się czerwona lampka, gdyż "Chłopcy" na okładce są reklamowani jako książka od autora wielkich hitów filmowych takich jak "Testosteron" czy "Lejdis". Teraz żałuje, że nie poszedłem za głosem czerwonej lampki. Saramnowicz w „Chłopcach” mierzy się z dwoma oklepanymi tematami: dojrzewaniem oraz kryzysem wieku średniego. Niestety do obu tych tematów podchodzi bardzo stereotypowo. Jakub Solański to uznany neurochirurg, który właśnie skończył czterdziestkę. W poszukiwaniu drugiej młodości postanowił rozwieść się z żoną i… zaliczyć pół miasta. Co chwilę jesteśmy świadkami perypetii Jakuba związanymi z kolejnymi kochankami. Problemy napotykane przez bohatera są ograne jak Lato z Radiem. A to będąc u jednej kochanki musi rozmawiać z drugą przez telefon, a to zazdrosna „suka” (bo tak nazywa swoje kochanki Kuba..) robi mu scenę zazdrości na środku ulicy. Całość okraszona niewyszukanym językiem, z aluzjami do dzieł literatury mającymi pokazać oczytanie autora. Z drugiej strony mamy Mateusza, syna Jakuba, który jest równie stereotypowy jak ojciec. Mati przeżywa pierwsze miłości, problemy z przyjacielem i stresy związane z rozwodem rodziców. Co zastanawia to jedenastolatkowie rozmawiający o Shakespearze, odległych galaktykach i najnowszych zdobyczach nauki. Może to tylko ja, ale wydaje mi się, że tak młodzi ludzie mają inne tematy do rozmów, przez co młodzież w „Chłopcach” wydawała mi się bardzo nieautentyczna. Jedynym plusem książki jest to, że szybko ją się czyta. Aczkolwiek dla mnie niedokończone książki są gorsze niż niedokończony seks, więc pomimo, że „Chłopcy” mnie mierzwią to staram się dobrnąć do końca. Mniej więcej w 2/3 książki następuje zmiana i z konwencji głupiutkiej komedyjki wchodzimy w swego rodzaju dramat. Narracja zmienia się na bardziej poważną, Jakub zaczyna dostrzegać, że ważniejszy niż zaliczanie okolicznych mamusiek, jest jego związek z synem. W przemyśleniach Kuby widzimy już cień inteligencji - jednak nie tylko chuć przemawia przez bohatera. Niestety z drugiej strony mamy miałkie romansidło związane z zakochaniem się Mateusza najpierw a nauczycielce (która oczywiście ojciec musi przelecieć) a następnie w nowej koleżance, Dominice. Tu dochodzimy do kolejnego frazesu, Jakub zakochuje się w matce Dominiki i reszta książki kręci się wokół zbilżającego się konfliktu między ojcem a synem. Rozwiązanie konfliktu wydaje się dużo dojrzalsze niż reszta książki i jest to jedyna wartościowa rzecz jaką można z niej wyciągnąć - Kuba dostrzega swój błąd i próbuje go jakoś naprawić. Niestety to jakoś specjalnie nie rzutuje na całościowy odbiór książki. Powieść jest prostacka, czyta ją się bez głębszej refleksji, napisana dosyć sprawnym językiem, ale bez polotu. Na studiach mieliśmy zasadę ZZZ – zakuć, zdać, zapomnieć. W przypadku tej książki użyje zasady: POZ �� przeczytać, odłożyć, zapomnieć. To ostatnie oby jak najszybciej. I o kolejnych „powieściach” pana Saramonowicza też. Więcej recenzji tutaj
This entire review has been hidden because of spoilers.
Powieść pełna stereotypów i schematów. Postacie (zwłaszcza kobiet) płaskie, nieautentyczne, podobne do siebie. Fragmenty pisane strumieniem świadomości dość męczące: często nie odnajdywałam uzasadnienia dla zastosowania tej techniki. Giętkość języka, humor i, o dziwo, wulgaryzmy trochę tę powieść ratują.
Bardzo przeciętna historia - banalna, oczywista i naszpikowana przekleństwami. Jedyną jej prawdziwą zaletą jest to, że parę razy słuchając audiobooka się uśmiechnęłam. I w miarę lekkie pióro autora.
Miejscami śmieszna, czasem irytująca, skłaniająca do zadumy opowieść o tym, czym dziś jest męskość, o trudnościach bycia ojcem, kiedy męskość zatrzymuje się na etapie chłopięctwa. O tym jak trudno być dorosłym funkcjonując w świecie złudnej wolności i udawania szczęścia zamiast bycia naprawdę szczęśliwym...