Nowe uzupełnione wydanie słynnego wywiadu ze Stanisławem Likiernikiem (1923–2018), jednego z dwóch pierwowzorów „Kolumba” – Stanisława Skiernika z powieści Romana Bratnego Kolumbowie. Rocznik 20. To jego wojenne doświadczenia złożyły się na literacką postać, która dała nazwę całemu pokoleniu, legendzie Polski Walczącej. W 2014 r., po siedemdziesięciu latach od Powstania Warszawskiego zdecydował się opowiedzieć o wstrząsających, prawdziwych losach żołnierzy i dowódców AK, o kulisach pracy w dywersji, o trudnych wyborach dotyczących życia i śmierci wrogów i przyjaciół.
Dzisiaj, jak sugeruje Marcin Napiórkowski we wstępie do nowego wydania, jego opowieść tylko zyskała na aktualności: dziesięć lat temu Made in Poland surfowało na szczycie pamięciowej fali. Dziś, jak podpowiada nam nieubłagana logika pokoleniowych cykli, znajdujemy się w przededniu nowego okresu upamiętniania. Praktycznie nie ma już z nami świadków tamtych wydarzeń. Zostaliśmy z tym bagażem sami.
Stanisław Likiernik jako żołnierz Kedywu brał udział w najważniejszych akcjach sabotażowych, wykonywał wyroki podziemnego sądu. W Powstaniu Warszawskim walczył na Woli, Starym Mieście i Czerniakowie. Był kilkakrotnie ranny. Został odznaczony orderem Virtuti Militari i Krzyżem Walecznych. Od 1946 r. przebywał na emigracji we Francji. Nigdy nie krył swojego krytycznego stosunku do powstania. O grupie dowódców wysyłających bohaterską młodzież na barykady mówił bardzo ostro (podkreślając, że nie dotyczy to J. Bokszczanina i K. Iranka-Osmeckiego). Jednocześnie bronił honoru, godności i solidarności powstańczej młodzieży. – Byliśmy żołnierzami, musieliśmy wykonywać rozkazy – przypomina. Jego zdaniem rozsądek nie musi oznaczać tchórzostwa, chłodna analiza nie musi być podszyta cynizmem, a obrona wolności nie musi być samobójstwem. Tę wiarę ukształtowały w nim wspomnienia młodości.
B.dobra książka o Powstaniu Warszawskim, z perspektywy uczestnika (i to jakiego - protoplasty Kolumbów). Wyważona - kontrowersje Powstania. Daje duuużo do myślenia.
Stanisław Likiernik, Staszek, Stach, Machabeusz, Kolumb. Życiorys żołnierza Kedywu, powstańca warszawskiego, jednego z pierwowzorów Kolumba z książki Romana Bratnego, której tytuł, Kolumbowie: rocznik 20, funkcjonuje jako określenie całej tamtej generacji. Pokolenia wojennych dwudziestolatków, żołnierzy Armii Krajowej, ofiar powstania warszawskiego.
Ofiarami, zdaniem Lakiernika, byli nie tylko oni, młodzi chłopcy i dziewczęta, kiepsko lub wcale nieuzbrojeni, którzy ginęli na barykadach. Ofiarą padło całe miasto. Jedno z najstraszniejszych wspomnień Stacha to masakra na ulicy Kilińskiego, w którą wjechał niemiecki czołg-pułapka. Zginęło trzysta osób, w większości cywili. Trwa spór o sensowność decyzji o wybuchu powstania. Właśnie wtedy, gdy oddziały sowieckie zatrzymały się za Wisłą, a meldunki docierające do dowódców AK mówiły o podciągających pod miasto silnych ugrupowaniach jednostek niemieckich. Stanisław Likiernik nie ma watpliwości, wymienia nazwiska winnych, niekompetentych dowódców. Obala argumenty historyków stojących po drugiej stronie sporu, przedstawiane przez świetnie przygotowanych do rozmowy autorów Made in Poland. Wywiad-rzeka uzupełniany jest przez obszerne fragmenty przytaczane przez Marata i Wójcika z innych wspomnień i opracowań.
Natomiast działalności Kedywu, pionu dywersyjnego AK, Likiernik zdecydowanie broni. Owszem, nie wszystkie akcje się udały. Błędy popełniali oni, nieopierzeni młodziankowie, militarnie słabo wyszkoleni. Bywało, że zawodziła broń, której wcześniej nie przestrzelili, czy zdobyczne samochody. Ale byli, jego zdaniem, jedynym namacalnym dowodem oporu społecznego, czy to wysadzając składy pociągów jadących na front, czy zabijając Niemców, kolaborantów bądź szmalcowników. Pytany o represje na ludności cywilnej po każdej ich akcji, przytacza dane mające według niego świadczyć, że terror okupanta nie byłby mniejszy nawet gdyby takich akcji nie było. Jest też w książce niezmiernie ciekawy, moim zdaniem, rozdział poświęcony żydowskim korzeniom bohatera. Jest to temat dla Stacha niewygodny, o czym świadczy choćby rozdrażnienie pseudonimem Machabeusz nadanym mu przez dowódcę Kedywu, Józefa Rybickiego. Nie poczuwa się do tożsamości żydowskiej, do wspólnoty losu z ofiarami Zagłady. Dużo mówi o skandalicznej, jego zdaniem, roli policji żydowskiej i judenratów w gettach, prawie zupełnie pomijając polską współodpowiedzialność. Końcowa sekwencja wspomnień to życie po wojnie, m.in. spotkanie z jednym z nielicznych jego przyjaciół, którzy przeżyli, Krzysztofem Sobieszczańskim. W podziemiu to Sobieszczański znany był pod pseudonimem Kolumb, Bratny w swojej książce wyposażył postać tego akowca w cechy obydwu przyjaciół.
Kiedyś chłonęłam książki o wojennym podziemiu i powstaniu warszawskim. Od paru lat prawie zupełnie sobie tę tematykę odpuściłam. Wpływ na to w dużym stopniu miała narastająca świadomość jak bardzo tzw. polityka historyczna potrafi zaciemniać i manipulować faktami. Inspiracją do sięgnięcia po Made in Poland była niedawna rozmowa Michała Nogasia z Emilem Maratem w Radiu Książki. Wspomnienia tych, którzy byli uczestnikami i świadkami to dzisiaj jedyne świadectwa, które mnie interesują. Pod warunkiem, że ich rozmówcy, autorzy książek, są przygotowani, mają odpowiedni warsztat i czas, aby relacje opracować. Marat i Wójcik dobrze się w tej roli sprawdzili. Dlatego przeczytam też pewnie najnowszą książkę Marata, Sen Kolumba, mimo że oparta jest głównie na świadectwach pośrednich. Może być jednak ciekawa także ze względu na krótką lecz burzliwą powojenną historię Kolumba. Krzysztof Sobieszczański nie żyje od 1949 roku, Stanisław Likiernik zmarł niedawno.
Stanisław Likiernik umarł niecały tydzień temu. Zapomniałem o tej książce całkiem. I niech to będzie swoisty hołd dla niego, jego kolegów i koleżanek. I głównie o takich ludziach trzeba pamiętać myśląc o powstaniu 44 roku. I tych dziesiątkach tysięcy spoczywających w zbiorowych mogiłach dosłownie kilkaset metrów stąd. Wspaniały, mądry i szlachetny człowiek. Niemal jak ten ostatni Sprawiedliwy... Wyjątkowo poruszająca lektura.
Książka na pewno wiele uświadamia i pokazuje co o Powstaniu Warszawskim myśli człowiek, który faktycznie je przeżył. Po lekturze, przestaje się patrzeć na Powstanie Warszawskie w kontekście podręcznikowym, dociera do nas ta tragedia i zaczynamy rozumieć...
Historia takich ludzi wciaga i zassysa. Jak udawalo sie im przezyc w czasach lapanek, natychmiastowych egzekucji i ciaglego stanu zagrozenia zycia, gdy wykonywali niebezpieczne zadania bedac nastolatkami i mlodymi ludzmi.