URBEX W POLSCE

Skład broni jądrowej w Templewie. Obiekt, który miał pomóc w wojnie z NATO

W lubuskim Templewie za czasów PRL zlokalizowany był duży skład broni jądrowej. Choć niewiele po nim zostało, obiekt wciąż przyciąga eksploratorów, którzy mimo wszystko chcą zobaczyć ten historyczny obiekt. Trzeba jednak uważać, wejście jest niebezpieczne. Chwila nieuwagi i lecisz kilka metrów w dół.

Na terenie Polski w 1969 roku powstały trzy duże składy broni atomowej. Zlokalizowano je w Podborsku (woj. zachodniopomorskie), Brzeźnicy-Kolonii (woj. wielkopolskie) i Templewie (woj. lubuskie). Ich głównych elementem były monumentalne, wkopane w ziemię betonowe schrony przeznaczone do składowania głowic atomowych. Aż do początku  lat 90. wszelkie informacje z tym związane były utrzymywane w ścisłej tajemnicy. 

Spośród tych trzech obiektów najlepiej zachowała się baza w Podborsku, której schrony udostępnia Muzeum Zimnej Wojny (filia Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu). Towarzyszące budynki zajmuje areszt śledczy. Natomiast bazy w Templewie i Brzeźnicy-Kolonii są w bardzo złym stanie. Budynki towarzyszące schronom rozebrano, a w ich miejsce posadzono las. Znikły też płoty i wiele innych elementów. Choć raczej nie figurują one na liście obiektów do zwiedzenia przeciętnego turysty, nie znaczy to, że całkowicie o nich zapomniano. Teraz są jednym z miejsc, które przyciągają miłośników urbexu.

Reklama

Broń masowego rażenia w Polsce. Przygotowania do wojny z NATO

Na początku lat 60. Wojsko Polskie otrzymało sowieckie rakiety taktyczno-operacyjne 8K11 i taktyczne 3R10. Niedługo później rozpoczęto rozmowy z ZSRR, których rezultatem było opracowanie programu "Wisła", w ramach którego powstały wymienione wyżej trzy składy broni jądrowej. Każdy z nich wyposażony był w dwa magazyny broni jądrowej, w którym miało znaleźć się 178 głowic jądrowych. Budowę zakończono w 1970 roku. Choć były na terenie Polski i sfinansowane przez Polskę, to w rzeczywistości kontrolowały je wojska radzieckie, bowiem po ukończeniu przekazano je Północnej Grupie Wojsk Radzieckich. Miała ona sprawować kontrolę do momentu przekazania ich Wojsku Polskiemu. Kiedy? Oczywiście nie było dokładnego terminu, miało się to odbyć po wybuchu konfliktu zbrojnego NATO-Układ Warszawski.

Każda z baz obejmowała powierzchnię 300 hektarów. Obsługiwało ją 120 żołnierzy i 30 oficerów. Mogły pomieścić od 192 do 288 ładunków jądrowych. Według danych ujawnionych w połowie lat 80. XX wieku zmagazynowano w nich 14 głowic o mocy 500 kT (30 razy silniejsze niż ta zrzucona 6 sierpnia 1945 roku na Hiroszimę), 83 głowice o mocy 10 kT, dwie bomby o mocy 200 kT,  24 bomby o mocy 15 kT i 10 bomb o mocy 0,5 kT. W połowie lat 80. w każdym składzie zbudowano dodatkowy magazyn broni jądrowej, ale przyczyna tej decyzji nie jest znana.

Dr Grzegorz Kiarszys z Katedry Archeologii Uniwersytetu Szczecińskiego w rozmowie z Polską Akademią nauk w 2018 roku przekazał, że przez cały okres trzymania tych obiektów w tajemnicy narosło wokół nich wiele mitów i legend.

Przykładowo twierdzono, że bazy były doskonale zakamuflowane przed szpiegowskimi satelitami, co okazało się zwykłą bajką. Wykorzystując satelitarne obrazy i lotnicze skanowanie laserowe pozwoliło odtworzyć przebieg ścieżek wydeptanych przez radzieckich wartowników, którzy patrolowali zamkniętą strefę. Widać, że unikali oni wysiłku, często omijając wzgórza i pagórki. Innym mitem było to, że bazy były chronione przez  baterie przeciwlotnicze.

Schron atomowy w Templewie. Ruiny, które przyciągają

Templewo to niewielka wieś w województwie lubuskim licząca nieco ponad 400 mieszkańców, znajduje się około 20 km w linii prostej na północny zachód od Świebodzina. Z Gorzowa można tam dojechać w niespełna godzinę, z Zielonej Góry w nieco ponad godzinę, a z Poznania w około 1 godz. 45 min. Tu znajdziemy skład specjalny 3003. Na mapach Google’a czy OpenStreetMap znajdziemy go pod nazwą "obiekt specjalny 3003". Miejscowi nazywali go Wilczą Bazą, Rosjanie Wołkodar. Ośrodek chroniony był przez jednostkę specjalną specnaz, otoczony był betonowym ogrodzeniem z tzw. martwą strefą i drutami pod napięciem.

Dziś obiekt jest w ruinie. Po przeciśnięciu się przez wąskie przejście można dostać się do wewnątrz. Tam widać pozostałości windy. Będąc na tej samej wysokości, z przeciwległej strony można dostrzec światło z przeciwległego wejścia. Trzeba jednak uważać, wystarczy chwila nieuwagi i można spaść na niższy poziom. Z jednej strony przejście jest zabezpieczone drewnianymi deskami, tam również znajdują się drewniane schody prowadzące na niżej. Co ciekawe na dostępnych zdjęciach i nagraniach widać, że schody są nowe i eksploratorzy podkreślają, że można po nich pewnie stąpać.  Po drugiej stronie takich zabezpieczeń brakuje, nie ma również schodów. Na niższym poziomie widać kolejne pomieszczenia. Wszystkie są kompletnie opustoszałe, gdzieniegdzie zachowały się jakieś szczegóły, typu obiekt wyglądający jak czujnik przymocowany do ściany.

Opinie co do ruin schronu w Templewie są podzielone. W sieci można zobaczyć filmy, na których eksploratorzy z nieukrywaną pasją opowiadają o tym, co udało im się zobaczyć, ale i są wystawione opinie, że w miejscu wieje nudą i nie warto tam zaglądać. Prawda zapewne leży gdzieś pośrodku i jak zawsze, zależy od gustu i zainteresowań.

Cóż, zaznaczmy w pierwszej kolejności, że wejście do bunkrów jest zakazane, więc nie będziemy zachęcać, żeby tam zaglądać, tym bardziej że wejście rzeczywiście może grozić upadkiem, a samodzielna wizyta może skończyć się tragicznie. Jeśli natomiast macie ochotę na odrobinę przygody w tym temacie, warto zajrzeć do zachodniopomorskiego obiektu zarządzanego przez muzeum, lub wybrać się do Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego - systemu umocnień, który pozostawili po sobie Niemcy w trakcie drugiej wojny światowej.

***

Co myślisz o pracy redakcji Geekweeka? Oceń nas! Twoje zdanie ma dla nas znaczenie. 

***

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ZSRR | Polska Rzeczpospolita Ludowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy