Takie dokumenty Ukraina ma już m.in. z USA, Wielką Brytanią, Francją czy Niemcami. Część z nich zawiera konkretne dane dotyczące pieniędzy i uzbrojenia (np. Wielka Brytania). Część jest ogólna (Niemcy). Polska celowo „długo zastanawiała się” nad jej treścią i nie walczyła, by być w gronie prymusów. I dobrze. Bo jako państwo będące bazą logistyczną dla wojny i jako kraj tranzytu 90 proc. broni dla Ukrainy oprócz zobowiązań wobec Kijowa musi zabiegać przede wszystkim o wzmacnianie własnego bezpieczeństwa.

– Bezpośrednim powodem naszego spotkania było podpisanie ważnego dokumentu. Już 19 państw podpisało podobne wzajemne zobowiązania z Ukrainą dotyczące wspólnego bezpieczeństwa. Nam obu zależało w czasie rozmów nad dokumentem, żeby nie skończyło się tylko na deklaracjach dobrej woli. Każde słowo w tym dokumencie coś znaczy i z tych słów będą praktyczne konsekwencje – mówił wczoraj Donald Tusk. – Rzeczą, na którą chciałbym zwrócić uwagę, jest konkretna współpraca lotnictwa wojskowego. Jesteśmy wdzięczni Polsce za wszystkie przekazane nam samoloty. Omawialiśmy możliwości przekazania kolejnych – dodawał Wołodymyr Zełenski, zdając sobie sprawę, że przecież w najbliższym czasie żadnych samolotów od Polski nie dostanie.

Zełenski był w Warszawie w szczególnych okolicznościach. Rosjanie dokonali wczoraj ataku m.in. na Kijów, Dniepr, Słowiańsk i Kramatorsk. W stolicy uderzyli w szpital dziecięcy. Wśród kilkudziesięciu ofiar były dzieci leczone onkologicznie.