Viktor Orbán reklamował swoje wizyty w Kijowie i Moskwie jako misję pokojową realizowaną w związku z przewodnictwem, jakie Budapeszt 1 lipca objął na pół roku w Radzie Unii Europejskiej. Unijni liderzy się od niej odcięli, jednak w ostatnim czasie o własnych warunkach rokowań mówili zarówno Władimir Putin, jak i Wołodymyr Zełenski.

Po pięciogodzinnych rozmowach premier i prezydent wyszli na konferencję prasową. Orbán dziękował Putinowi za możliwość zaszczepienia 900 tys. Węgrów na COVID-19 rosyjskim Sputnikiem i mówił, że 13-letnia znajomość czyni ich politykami o najdłużej sięgającej pamięci związanej z relacjami rosyjsko-unijnymi. Węgier zapewniał przy tym, że przybył do Moskwy z misją pokojową. Putin tradycyjnie skarżył się na wiarołomność NATO, która miała się przejawić samym przyjęciem Polski, Rumunii i państw bałtyckich do Sojuszu. Rosyjski przywódca zdradził też, że spodziewa się wkrótce wizyty prezydenta Francji Emmanuela Macrona. Niezapowiedziany przyjazd Orbána do Rosji miał miejsce dzień po tym, jak Putin określił na szczycie Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Astanie własne warunki rozmów pokojowych z Ukrainą.

W Kazachstanie Putin mówił, że wstrzymanie ognia jest niemożliwe bez wcześniejszego rozpoczęcia rokowań, niejako odpowiadając na złożoną w Kijowie przez Orbána propozycję, by najpierw doprowadzić do rozejmu, a dopiero potem zasiąść do stołu rozmów. Rosyjski przywódca dodał, że do rozpoczęcia rozmów o globalnym bezpieczeństwa należałoby poczekać do rozstrzygnięcia wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Wczoraj Rosjanie zmienili narrację; zgodnie ze słowami Putina Kreml nie ma nic przeciwko wstrzymaniu ognia, ale nie chce tego rzekomo Wołodymyr Zełenski. Wcześniej Rosjanie dawali też do zrozumienia, że są gotowi na pokój, o ile Ukraina pogodzi się z utratą już okupowanych terytoriów i wycofa się z Chersonia, Kramatorska i Zaporoża, rezygnując zarazem z wejścia do NATO. Dla Kijowa to zaporowe warunki, jednak Zełenski nie odrzuca już kategorycznie rozmów z Rosją.