Już w tym tygodniu na szczycie NATO w Waszyngtonie zapaść powinny decyzje związane z dalszym wspieraniem Ukrainy, która ofiarnie walczy z rosyjską agresją. I choć mało kto spodziewa się, by zdecydowano o przyjęciu tego państwa do Sojuszu, to dowiedzieć powinniśmy się, w jaki sposób NATO będzie chciało zahamować agresywne zapędy Rosji.

Rosja tworzy nowe wojsko. Tym razem nie na Ukrainie

A o tym, że powstrzymanie imperialistycznych zapędów Federacji Rosyjskiej to konieczność, przekonany jest Jacek Siewiera, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Wizję tego, co może stać się, jeśli Ukraina by tę wojnę przegrała, przedstawił na antenie Polskiego Radia 24 w programie „Strefa wpływów”. Szef BBN na chłodno przeanalizował ostatnie poczynania Rosji i zwrócił uwagę na kilka elementów, mających świadczyć o tym, że Rosja ma agresywne zapędy i to wykraczające poza granice Ukrainy.

- Federacja Rosyjska ma grubo powyżej miliona, około 1,1 miliona, deklaruje 1,3 miliona, tworzy dwie dodatkowe armie, pomimo wysiłku wojennego te prace trwają. Ma dodatkowe struktury dowodzenia już dla armii na kierunku zachodnim, St. Petersburg i Moskwa. Jeśli Rosja nie miałaby agresywnych zamiarów, jakie sens miałoby tworzenie nowych struktur dowodzenia i nowych związków poza teatrem ukraińskim, który nadal jest otwarty? – pyta Jacek Siewiera.

Sama rozbudowa rosyjskiej armii to jednak dopiero początek. Jacek Siewiera zwraca szczególną uwagę na Ukrainę, której do dziś udało się powołać pod broń około 900 tysięcy żołnierzy.

Armia Ukrainy ruszy na Polskę? Straszne słowa szefa BBN

Ta potężna i najsilniejsza w Europie, zaraz po Rosji, siła zbrojna ledwo radzi sobie z rosyjskim naporem, a co chwila z frontu docierają wiadomości o powolnym cofaniu się i oddawaniu najeźdźcy kolejnych miejscowości. Bez zachodniego wsparcia i to jeszcze większego niż obecnie, Ukraina może nie wytrzymać naporu, a wtedy przed Polską rysuje się nieciekawa perspektywa. Zajmując Kijów, Rosjanie mieliby, w ocenie szefa BBN, dwa wyjścia.

- Gdyby te 1,1 miliona żołnierzy Federacji Rosyjskiej zajęło Ukrainę i Kijów i miało do wyboru, pod polecenie Kremla, wykonać natarcie z użyciem sił własnych, albo z użyciem sił ukraińskich, po wymordowaniu dowództwa, czyli powiedzmy około 800 tysiącami wojska, to w pierwszej kolejności popchnęliby właśnie Ukraińców do walki. I popchnęliby ich na tym kierunku, na którym jest to najłatwiejsze do wykonania, a w tym wypadku jest to teatr niziny środkowoeuropejskiej, czyli Polska – ostrzega Jacek Siewiera.

Aby nigdy nie doszło do spełnienia tego czarnego scenariusza, konieczne jest nie tylko kontynuowanie wspierania walczącej Ukrainy, ale też podejmowanie kolejnych kroków, mogących ulżyć jej losowi. Między innymi w tym celu w poniedziałek w Warszawie zjawił się prezydent Wołodymyr Zełenski, a dodatkowo Polska zamierza podpisać z Ukrainą umowę dotyczącą kwestii bezpieczeństwa.

- W zasadzie już zakończyły się prace nad umową dwustronną, dotyczącą bezpieczeństwa pomiędzy Ukrainą, a Polską. Treść tej umowy w zasadzie została już wynegocjowana – ujawnia Jacek Siewiera.