Ministra zdrowia Izabela Leszczyna została dziś w TOK FM zapytana o zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych. Czy zostanie wprowadzony? Jaki jest termin?

– Mój departament zdrowia publicznego opracował już nowelizację ustawy i w tym tygodniu przekazuje ją dalej. Zastanawiam się jeszcze nad jedną rzeczą. Często, szczególnie w dyskontach, niestety mamy takie promocje, np. "kup 2 butelki wina czy wódki, a będą tańsze" – mówiła ministra. – Będę o tym dziś rozmawiała z kierownictwem – dodała ministra zdrowia.

Jak wskazała, podczas przeprowadzanych analiz zauważono, w których momentach w ciągu nocy sprzedaż alkoholu szczególnie wzrasta.

Reklama

Mamy analizy, że są takie punkty godziny 23 i 24 do pierwszej w nocy w których stacje benzynowe sprzedają dużo alkoholu– podała Leszczyna.

Zapytana o prace nad wejściem w życie nowelizacji ustawy, szefowa resortu zdrowia poinformowała, że planowany jest standardowy proces legislacyjny i przepisy mogłyby wejść w życie w ciągu trzech miesięcy.

„Nocna sprzedaż alkoholu to ukłon w stronę uzależnionych”

Bohdan Woronowicz, doktor nauk medycznych, psychiatra, certyfikowany specjalista i superwizor psychoterapii uzależnień, jest pewny, że w największej mierze nocna sprzedaż alkoholu na stacjach benzynowych to ukłon w stronę osób z problemem alkoholowym.

– Na stacjach paliw alkohol kupują najczęściej osoby z problemem alkoholowym. Przeciętna osoba, która planuje spotkanie towarzyskie ze znajomymi, kupi wcześniej dwie butelki jakiegoś alkoholu, wspólnie je wypiją, pogadają i się rozejdą – mówi Bohdan Woronowicz.

Psychoterapeuta uzależnień podkreśla, że inaczej jest w przypadku osób, które mają uszkodzoną kontrolę nad piciem alkoholu.

Osoby z problemem alkoholowym, jak zaczną pić, nie potrafią przestać. Wówczas, kiedy skończy się alkohol w domu, biegają, szukają sklepu po to, by móc dalej pić. Zwróćmy uwagę, kto kupuje alkohol w nocy. Zdrowy człowiek, który nie ma problemu z alkoholem, w nocy nie kupuje alkoholu, bo wtedy śpi – tłumaczy psychiatra.

„W środku nocy ludzie głównie przychodzą po alkohol, nie po paliwo”

Lekarz przyznaje, że jakiś czas temu badał to zjawisko i rozmawiał ze sprzedawcami pracującymi na stacjach benzynowych, chcąc zbadać skalę problemu. Jest duża.

– Osoby sprzedające na stacjach przyznawały, że w środku nocy ludzie głównie przychodzą po alkohol, nie po paliwo – mówi psychiatra.

– Zakaz nocnej sprzedaży alkoholu na stacjach to jeden z elementów ograniczania dostępności. Nie mówię, że zlikwiduje problem. Jednak fakty są takie, że im większa dostępność, tym większe spożycie. A im większe spożycie, tym więcej problemów związanych z alkoholem. W związku z tym na pewno to bardzo dobry krok – podkreśla Bohdan Woronowicz.