W maju prezydent Ukrainy komentował w wywiadzie dla agencji Reuters działania polskich Sił Zbrojnych, które wielokrotnie podrywały myśliwce w związku z rosyjskimi działaniami nad Ukrainą. Ukraiński przywódca stwierdził, że Polska powinna zestrzeliwać rosyjskie rakiety przekonując, iż nie byłoby to zaangażowaniem się NATO w wojnę.

- „Kiedy lecą rosyjskie rakiety, podrywane są polskie samoloty, ale nie zestrzeliwują tych rakiet. Czy mogą to zrobić? Jestem pewien, że tak. Czy jest to atak krajów NATO, zaangażowanie? Nie”

- powiedział.

Temat powrócił razem z podpisaniem przez Donalda Tuska i Wołodymyra Zełenskiego umowy o bezpieczeństwie, w której znalazł się następujący zapis:

- „Uczestnicy zgadzają się, że konieczna jest kontynuacja dialogu dwustronnego oraz z innymi partnerami w celu oceny zasadności i wykonalności ewentualnego przechwytywania w przestrzeni powietrznej Ukrainy pocisków rakietowych i bezzałogowych statków powietrznych wystrzelonych w kierunku terytorium Polski, z zachowaniem niezbędnych procedur uzgodnionych przez zaangażowanie państwa i organizacje”.

Do sprawy odniósł si rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA John Kirby, który przypomniał, że „nie chcemy, żeby ta wojna eskalowała, bo to nie byłoby dobre dla Ukraińców, nie byłoby dobre dla Polaków, dla nikogo”. Dziś głos zabrał szef MON.

- „Jeżeli NATO nie podejmie takiej decyzji, to Polska indywidualnie nie będzie jej podejmować”

- powiedział wicepremier Kosiniak-Kamysz w rozmowie z Polskim Radiem 24.

Podkreślił, że inaczej sytuacja wygląda w przypadku rakiet, które znalazłyby się w polskiej przestrzeni powietrznej. Wskazał, że wówczas decyzja należy do Polski.