Marta wracała z fabryki w Rzeszowie. Na polnej drodze czekał na nią morderca

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Marta (†39) przeżywała w domu piekło. Zdaniem śledczych była bita, krępowana sznurem, wypędzana nocą za drzwi. W końcu postanowiła uwolnić się od tej gehenny. Zabrała 12-letniego synka i odeszła od swojego kata, zamieszkując u matki w Sołonce pod Rzeszowem. Próbowała ułożyć sobie życie na nowo, nie wiedząc, że jej prześladowca knuł straszny plan w ukryciu. Zaczaił się w krzakach, uzbrojony w siekierę i nóż. Chciał zgotować swej ofierze okrutną śmierć.

Marta zginęła na polnej drodze w Sołonce pod Rzeszowem. Jej mąż odpowiada za zabójstwo. Foto: - / LASKAR-MEDIA

Grzegorz J. (42 l.) jest oskarżony o zabójstwo żony w podkarpackiej Sołonce. Na polnej drodze zaczaił się na ofiarę, która wracała z pracy. W czwartek (27 czerwca) mężczyzna stanął przed rzeszowskim Sądem Okręgowym. W śledztwie się przyznał. Teraz nie wiadomo, co mówił. Sąd uznał, że proces będzie toczył się za zamkniętym drzwiami.

Marta wracał z drugiej zmiany. Podwiózł ją kolega

Krwawy dramat rozegrał się w piątek 19 sierpnia 2022 r. Ok. godz. 22.00 Marta wracała z drugiej zmiany w fabryce w Rzeszowie. Podwiózł ją kolega. Kobieta miesiąc wcześniej opuściła męża i razem z synem przeprowadziła się do rodzinnego domu.

Grzegorz J. najwyraźniej nie mógł pogodzić się z tym, że został sam. Dlatego — jak twierdzą prokuratorzy — zaplanował okrutną zbrodnię. Zaczaił się na żonę.

– Grzegorz J., podszedł do niej i zadał jej uderzenie trzonkiem od siekiery w głowę w okolicę potyliczną. Kolejno, gdy w wyniku zadanego uderzenia Marta J. upadła na ziemię, oskarżony przeciągnął ją z drogi na pobliskie pola, w miejsce porośnięte wysokimi trawami, a następnie zadał jej kilkanaście ciosów nożem, w okolice klatki piersiowej, jamy brzusznej, ramion i prawego uda – przytacza treść aktu oskarżenia Krzysztof Ciechanowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie.

— Nic nie słyszeliśmy. Nie było żadnego krzyku, wołania ratunku. O tym, że doszło tu do takiej tragedii, dowiedzieliśmy się dopiero następnego dnia. Mamy kamery, ale nic nie nagrały — mówiła kobieta z pobliskiego domu.

Ciało ukrył w zaroślach

W miejscu ataku ofiara straciła bardzo wiele krwi. Jeszcze dwa dni po zdarzeniu na drodze była widoczna mokra plama.

Matka i brat Marty zaniepokojeni tym, że kobieta długo nie wraca, zgłosili zaginięcie. — Sam szukałem siostry. Wyszedłem do drogi. Dzwoniłem na komórkę, ale telefon nie odpowiadał — opowiadał nam brat tuż po zdarzeniu.

Tymczasem po dokonanej zbrodni Grzegorz J. rozważał samobójstwo. Zostawił list pożegnalny i wymknął się z domu. Jego rodzina zawiadomiła służby. Nieopodal cmentarza w rodzinnym Straszydlu mężczyzna został zatrzymany. Nie zdążył spełnić swojego zamiaru.

Sińce na ramionach

Małżeństwo Grzegorza i Marty od dawna nie działo się dobrze. Wcześniej Marta mieszkała razem z teściami.

— To ona utrzymywała swoją rodzinę. Pracowała na trzy zmiany. Nie miała żadnego oparcia w mężu. Tylko pretensje. Marta nie chciała mi wiele mówić, aby mnie nie martwić, bo jestem po wylewie. Kiedy pytałam, skąd ma takie sińce na ramionach, odpowiadała, że gdzieś uderzyła się w pracy. Ale ja czułam, że było zupełnie inaczej... — wspominała matka ofiary, z którą rozmawialiśmy kilka dni po zbrodni.

"Niech go piekło pochłonie"

Marta nie wytrzymała dłużej domowej gehenny. Według znajomych ofiary podłożem wielu konfliktów miała być zazdrość i urojone podejrzenia o zdrady. — Potem chciała być jak najdalej od męża, którego coraz bardziej się bała — tłumaczyła nam matka ofiary.

Po odejściu żony, mąż złośliwie odebrał jej samochód. — To był wielki kłopot dla córki z dojazdem do fabryki. Ale w pracy ludzie ją bardzo lubili, nikt nie odmawiał jej pomocy — mówiła rodzina ofiary.

Tragedią są nadal wstrząśnięci mieszkańcy Sołonki. Wszyscy współczują rodzinie bólu i cierpienia. Żal im chłopca, który musi dorastać bez ukochanej mamy. — Była całym jego światem. Ta tragedia okaleczyła naszą rodzinę na zawsze. Nie będzie mogli się z tym nigdy pogodzić. Wszystko zniszczył zły człowiek. Niech go piekło pochłonie... — mówiła nam załamana matka ofiary.

Grzegorzowi J. grozi dożywocie.

Zobacz też:

To on miał spowodować wypadek, w którym zginął policjant. Na jaw wychodzą szokujące fakty

Jest wyrok na "mordercę z działek"! Był w szoku, gdy słuchał orzeczenia. Jego obrońcy też byli zaskoczeni

Kłopoty znanej sieci meblarskiej. Padła ofiarą hakerów. Wyciekły dane klientów

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji