• W czwartek lub w piątek może zapaść decyzja dotycząca ewentualnego odebrania PiS-owi subwencji. Obecnie partia otrzymuje z budżetu państwa rocznie 25,9 mln zł
  • PKW analizuje, czy podczas kampanii wyborczej nie doszło do finansowania partii w sposób niezgodny z prawem. Chodzi m.in. o wydatki z Funduszu Sprawiedliwości czy z kasy Lasów Państwowych
  • Nasze źródło w PKW twierdzi jednak, że przed komisją długie i żmudne posiedzenie, bo przepisy prawa są tak skonstruowane, że PiS-owi będzie trudno udowodnić nieprawidłowości
  • Gdyby PKW zakwestionowała wydatki PiS na kampanię, to partia ma prawo odwołać się do Sądu Najwyższego. Sprawa trafia wtedy do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. W niej zasiadają z kolei sędziowie wybrani w większości przez tzw. "neo KRS"
  • Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Sądne dni dla Prawa i Sprawiedliwości

Państwowa Komisja Wyborcza ma czas na analizę sprawozdań finansowych partii politycznych do połowy lipca. Ale niewykluczone, że werdykt w sprawie, która od tygodni zajmuje uwagę opinii publicznej — czy Prawo i Sprawiedliwość finansowało kampanię wyborczą zgodnie z prawem — poznamy wcześniej.

— Jutro o 10 rozpoczynamy posiedzenie. Spodziewamy się, że będzie ono bardzo długie, bo materiał jest skomplikowany — słyszymy w PKW.

PKW ma trzy opcje: może przyjąć sprawozdanie komitetu bez uwag, przyjąć z uchybieniami, ale tylko jeżeli ich kwota nie przekracza 1 proc. przychodów komitetu lub odrzucić.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Ten trzeci scenariusz może zaistnieć, gdy np. doszło do pozyskania lub wydatkowania środków komitetu wyborczego z pominięciem Funduszu Wyborczego, lub przyjęcia przez komitet wyborczy korzyści majątkowych z naruszeniem przepisów poza wskazanymi przykładami, jak np. nieodpłatne roznoszenie ulotek czy bezpłatne udostępnianie miejsca do rozwieszania plakatów, czy banerów.

Zagrożone miliony złotych subwencji

Nasz rozmówca proszący o anonimowość przyznaje, że analizy sprawozdań członkom komisji nie ułatwiają politycy i to niezależnie od barw partyjnych. Pewne jest jedno: wszelkie finansowania kampanii wyborczych poza komitetem wyborczym są nielegalne. Takie działanie może skończyć się odebraniem partii do 75 proc. subwencji z budżetu państwa. PiS otrzymuje obecnie 25,9 mln zł subwencji rocznie.

To — w obliczu kilku innych kryzysów, jakie teraz targają Prawem i Sprawiedliwością — mogłoby okazać się ciosem, z którego trudno partii będzie się podnieść. Choć w partii już słychać głosy, że od takiego werdyktu przysługuje odwołanie. W takiej sytuacji jest odwołanie do Sądu Najwyższego, a konkretnie do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. W niej zasiadają z kolei sędziowie wybrani w większości przez tzw. "neo KRS".

Lasy Państwowe i Fundusz Sprawiedliwości jak skarbonka

Zarzuty wobec PiS też są z grubsza znane. Mówił o nich m.in. zastępca dyrektora generalnego Lasów Państwowych do spraw zrównoważonej gospodarki leśnej. Na konferencji prasowej przedstawiał, jak nietypowe wydatki poczyniły LP w roku wyborczym.

To, co uderza najbardziej, to wzrost budżetu Centrum Informacyjnego Lasów Państwowych na działania medialne w 2023 roku, i to chyba jest rekord: o tysiąc procent — mówił Jerzy Fijas.

W sumie przez cztery lata — od 2020 roku — Lasy Państwowe, gdy rządzili nimi ludzie Prawa i Sprawiedliwości, wydały ponad 26 milionów złotych na działania medialne. Ich celem było głównie promowanie polityków Zjednoczonej Prawicy w zaprzyjaźnionych mediach. — Rekord bije tygodnik "Do Rzeczy", to jest prawie dwa i pół miliona złotych — mówił wicedyrektor LP.

W podobny sposób — jak partyjną skarbonkę Zjednoczona Prawica potraktowała także Fundusz Sprawiedliwości. W tym także prym wiedli ziobryści. Miliony złotych, zamiast na ofiary przestępstw, szły na wozy strażackie czy garnki, i to w czasie kampanii wyborczej.

CBA i prokuratura na wniosek szefa kancelarii premiera Jana Grabca sprawdzają także, czy kampanii za publiczne pieniądze nie prowadził polityk PiS Krzysztof Szczucki. Polityk, będąc szefem Rządowego Centrum Legislacji miał wydać 200 tys. zł na zakup gadżetów i organizację spotkań, służących mu w kampanii wyborczej. Poseł Szczucki wszystkiemu zaprzecza.

"Sprawa nie jest oczywista"

Między innymi te przykłady wydatków pod lupę wezmą członkowie PKW analizujący sprawozdanie finansowe z kampanii PiS. Ale — jak słyszymy — z udowodnieniem winy politykom Zjednoczonej Prawicy może być problem.

— Chociaż sprawa finansowania kampanii PiS wydaje się wielu osobom oczywista, to taką nie jest — mówi nasze źródło w PKW. — Analizując sprawozdanie i wydając w tej sprawie uchwałę, jako PKW musimy poruszać się w granicach obowiązujących przepisów prawa — zaznacza. Nasz rozmówca daje przy tym do zrozumienia, że przepisy są z kolei tak skonstruowane, że może być trudno zakwestionować sprawozdanie finansowe PiS, a tym samym doprowadzić do odebrania dotacji i subwencji.