• Rosja ma trzy cele ofensywy w obwodzie charkowskim: odwrócenie uwagi wojsk ukraińskich, wywołanie chaosu i paniki oraz sprowokowanie ewakuacji ludności cywilnej
  • Sytuacja na południu Ukrainy jest trudna, ale nie krytyczna, walki toczą się w rejonie Wołczańska, Rosjanie kontrolują część miasta
  • Rosjanie musieliby podejść około 12-15 km pod Charków, aby móc ostrzeliwać miasto za pomocą artylerii
  • Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Mariia Tsiptsiura: Jak trudna jest obecnie sytuacja na południu Ukrainy?

Dmytro Sniegiriow: Sytuacja jest trudna. Rosjanie próbują rozszerzyć linię frontu, posuwając się naprzód w regionie Charkowa. Ale sytuacja nie jest krytyczna. Walki toczą się w rejonie Wołczańska. Rosjanie nie posuwają się dalej w głąb Ukrainy.

Sugeruje to, że Sztab Generalny armii ukraińskiej odpowiednio reaguje na zagrożenia. Warto również zauważyć, że nie nastąpił żaden poważny wyłom w ukraińskiej obronie. W rzeczywistości linia inżynieryjna i fortyfikacyjna, tj. główna linia obrony, znajduje się znacznie dalej niż umocnienia wokół Wołczańska. Samo miasto znajduje się ok. 7 km od granicy z Rosją. Dlatego budowa linii fortyfikacji wokół tego miasta była niepraktyczna.

Pojawiły się również informacje, że Ukraina nie zaminowała wystarczająco obszaru przygranicznego. Ale nawet Rosjanie przyznają, że terytorium na granicy było silnie zaminowane, co doprowadziło do licznych strat wśród ich żołnierzy.

Podsumowując: Sytuacja jest trudna, ale nie krytyczna. Trwają ciężkie walki. Rosjanie kontrolują część Wołczańska, ale nie posuwają się dalej.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Co jest celem rosyjskiej ofensywy?

Dużo mówi się teraz, że trwa rosyjska ofensywa w obwodzie charkowskim, a celem Rosji jest zdobycie samego Charkowa. To prawda?

Kontyngent rosyjski w tym rejonie wynosi 50 tys. żołnierzy. To za mało, by szybko otoczyć Charków i zdobyć miasto. Wyjaśnię to za pomocą liczb.

Podczas walk w rejonie Awdijiwki Rosjanie skoncentrowali tam około 70-80 tys. ludzi. Samo miasto ma powierzchnię 30 km kw. Ale Charków ma ponad 300 km kw. Oznacza to, że jest 10 razy większy. W związku z tym, aby zaatakować Charków, kontyngent rosyjski musi liczyć do 300 osób. Dlatego obecna rosyjska ofensywa ma cele taktyczne. Celem nie jest zdobycie Charkowa.

W takim razie: jakie cele Rosja próbuje osiągnąć za pomocą tej ofensywy?

Najprawdopodobniej chce podejść do miasta na tyle, żeby móc razić Charków za pomocą zwykłej artylerii. Tym samym chce sprowokować masowy exodus ludności cywilnej. Obecnie w Charkowie mieszka 1 mln 300 tys. osób plus mieszkańcy aglomeracji. To bardzo duża liczba. Jeśli taka liczba Ukraińców zostałaby zmuszona do opuszczenia miasta, byłby to znaczący cios dla ukraińskiej gospodarki.

Rosjanie chcą też siać panikę, chaos i poczucie braku zaufania do władz centralnych oraz lokalnych.

Trzecim celem Rosjan jest odciągnięcie rezerw operacyjnych armii ukraińskiej z innych części frontu.

Podsumowując, Rosja ma trzy fundamentalne cele, które chce osiągnąć poprzez ofensywę w regionie Charkowa: odwrócenie uwagi armii ukraińskiej, sianie chaosu i paniki oraz sprowokowanie ewakuacji ludności cywilnej.

A jak daleko musieliby podejść Rosjanie pod Charków, by ostrzeliwać miasto za pomocą artylerii?

Około 12-15 km. Chcieliby 10 km, ale ta odległość ich zadowoli. "Grad", na przykład, działa w odległości 25 km. To wystarczy, biorąc pod uwagę gęstość infrastruktury mieszkalnej w Charkowie.

A jakie są perspektywy Rosjan, biorąc pod uwagę obecny stosunek sił rosyjskich i ukraińskich?

Rosyjska ofensywa stoi obecnie w miejscu. Front się nie załamał, mimo że na to Rosjanie liczyli.

Nawiasem mówiąc, jest jeszcze jeden bardzo niebezpieczny aspekt całej sytuacji. Otóż rosyjska ofensywa toczy się w kontekście oświadczeń Putina o jego gotowości do tzw. negocjacji. Biorąc pod uwagę jedynie taktyczny charakter rosyjskich działań pod Charkowem, najprawdopodobniej chodzi o to, by wywrzeć presję na ukraińskie przywództwo.

Przecież to nie przypadek, że Rosjanie nadal próbują zająć w całości obwody ługański i doniecki. Nie wykluczam, że chcą mieć w rękawie atut: przestaniemy niszczyć Charków, jeśli dobrowolnie oddacie nam obwód doniecki. To bardzo niebezpieczny scenariusz. Dlatego ofensywę należy postrzegać również jako element presji militarnej.