Blady jak śmierć, średniego wzrostu i szczupłej budowy ciała, z głową lekko przechyloną na bok, stał w dużej sali sądowej Old Bailey w Londynie. Przed nim, na ławce centralnego sądu karnego Imperium Brytyjskiego, siedział nie byle jaki sędzia — Lord Rayner Goddard w szkarłatnej szacie obszytej gronostajami, a obok niego urzędnicy sądowi w czarnych jedwabnych garniturach i śnieżnobiałych rękawiczkach.