• Donald Tusk proponuje powołanie kolejnej sejmowej komisji śledczej zajmującej się wpływami rosyjskimi w Polsce
  • Szymon Hołownia uważa, że kolejna antyrosyjska komisja to zły pomysł i sprawa szpiegowska powinna być wyjaśniona przez służby
  • Prof. Dorota Piontek podkreśla, że różnice zdań w koalicji są naturalne, ale działające komisje są niesprawne i pozbawione merytoryki
  • Politolożka zauważa, że działacze PiS nie mają zahamowań przed stosowaniem trików, co obniża rangę komisji śledczych. Politolożka nie dziwi się sceptycznej postawie Szymona Hołowni, bo dotychczas działające komisje nie działają zbyt sprawnie, nie są zbyt merytoryczne
  • Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Szymon Hołownia sprzeciwia się pomysłowi Donalda Tuska

Premier Donald Tusk nie tak dawno w mocnych słowach stwierdził, że jego zdaniem powinna powstać kolejna sejmowa komisja śledcza. Miałaby się ona zająć zbadaniem wpływów rosyjskich w Polsce. Dyskusja o tym rozgorzała na nowo, gdy Tomasz Szmydt, były polski sędzia, uciekł do Mińska i poprosił o azyl polityczny. Donald Tusk poinformował, że jest projekt ustawy w sprawie powołania komisji, trafi bardzo szybko do Sejmu.

Okazuje się jednak, że premier trafi na niespodziewane kłopoty. Bo marszałek Szymon Hołownia dość jednoznacznie stwierdził, że jego zdaniem powołanie kolejnej komisji nie jest dobrym pomysłem. "Kolejna antyrosyjska komisja to zły pomysł. Od ścigania szpiegów są służby, nie komisje sejmowe. Sprawa Szmydta to robota dla kontrwywiadu. Polacy nie potrzebują kolejnego kłótliwego politycznego teatru: potrzebują skutecznych służb i posłów, którzy skupią się na tworzeniu dobrego prawa" — napisał marszałek Sejmu i lider Polski 2050 Szymon Hołownia na portalu X.

Ekspertka o zapowiedzi Szymona Hołowni: rozumiem skąd się bierze

— Ten temat warto rozpatrzeć w kilku aspektach. Mamy do czynienia z koalicją różnych partii, które nie zawsze muszą być we wszystkim absolutnie zgodne. Różnice zdań mogą i wręcz muszą występować. Zwłaszcza w okresie wyborczym poszczególne podmioty się pozycjonują i liczą na zwiększenie swojego elektoratu. Koalicja nie idzie przecież do wyborów do PE z jedną listą — mówi prof. Dorota Piontek, politolożka z UAM.

Podkreśla, że nie dziwi się sceptycznej postawie Szymona Hołowni, bo dotychczas działające komisje nie działają zbyt sprawnie, nie są zbyt merytoryczne.

— Po moich obserwacjach ich prac oraz po ekscesach na komisji dotyczącej Pegasusa, przychylam się do zdania pana marszałka Hołowni, że jeśli kolejna komisja miałaby działać tak samo, to nie ma sensu jej powoływać. Nadzieją jest zapowiedź Donalda Tuska, że taka komisja miałaby działać merytorycznie, wyjaśnić sprawy fundamentalne z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa w tym, czy służby działały skutecznie, a jej członkami niekoniecznie byliby przedstawiciele parlamentu. Tak działająca komisja, niepoddająca się pokusom zaistnienia medialnego jej członków, działająca w ciszy i spokoju, byłaby potrzebna. Ważne jest to, aby jej członkowie nie mieli innego pomysłu na swoją karierę. Byłam nieprzyjemnie zaskoczona, że wśród kandydatów do PE są także osoby pracujące w komisjach sejmowych. One działają, jak działają, a przede wszystkim nie zakończyły prac, nie ma raportów końcowych — mówi prof. Dorota Piontek.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Zmęczenie komisjami. "Zostały zawiązane za szybko"

W obecnie działających komisjach dostrzega brak przygotowania jej członków, a przecież należało zakładać, że politycy PiS będą torpedować jej działania. Przyznaje, że m.in. z tego powodu obecnymi komisjami jest zmęczona.

— Zostały zawiązane za szybko, a przecież wiadome było, że działacze PiS nie będą mieli żadnych zahamowań przed stosowaniem trików i unikaniu odpowiedzi na pytania. Rządy Zjednoczonej Prawicy pokazały, że nie ma rzeczy niemożliwych. Politycy PiS udowodnili wielokrotnie, że nie mają kłopotów z wyznaczaniem nowych "standardów" i przekraczaniem wszelkich granic. Te sytuacje obniżają rangę komisji, które nie są przygotowane pod kątem organizacyjno-psychologicznym — zaznacza politolożka z UAM w Poznaniu.

Dobrze wspomina pierwszą komisję śledczą, tą dotyczącą afery Rywina. Miała efekt nowości, budziła zainteresowanie społeczne, a jej uczestnicy byli przygotowani do prac, czytali materiały, wiedzieli, o co chcą zapytać.

— Kolejna kwestia dotyczy tego, w jakim stopniu pomysł premiera Tuska dotyczący komisji do spraw badania wpływów rosyjskich, jest na etapie konceptualizacji, czyli uszczegółowiania. W jakim stopniu są zaawansowane starania w pozyskaniu poparcia dla tego pomysłu. Premier mówił, że ta komisja miałaby być wprowadzona ustawą, ale nie wejdzie ona pod obrady Sejmu tak długo, aż nie będzie co do niej zgody wewnątrz koalicji. Oczywiście można zakładać, że prezydent Duda by ją zawetował, ale to nie znaczy, że rząd ma nie zgłaszać własnych inicjatyw, nawet jeżeli ma świadomość oporu ze strony prezydenta. To byłoby odbierane jako robienie sobie alibi do nicnierobienia — podkreśla prof. Dorota Piontek.