Pożar wybuchł u stóp Kotelnicy w Białce Tatrzańskiej 27 kwietnia br. o godz. 1.53 w nocy. Gdy strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej pojawili się na miejscu, okazało się, że płonie ogromna sterta drewna, płazy, brusy oraz deski. Ogień był tak duży, że niczego nie dało się już uratować. Sprawa trafiła na policję.

Jak nieoficjalnie dowiedział się "Tygodnik Podhalański", mundurowi dotarli do filmu z monitoringu, na którym widać zakapturzoną postać oblewającą stertę drewna jakąś substancją i podpalającą ją w dwóch miejscach przy użyciu zapalniczki. Po chwili wybucha ogień. Ze względu na prowadzone śledztwo policja odmawia udzielania informacji na ten temat.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Cała wieś wie, kto stoi za podpaleniem. Ale ze strachu milczy

Bardziej rozmowni są zaś mieszkańcy Białki Tatrzańskiej. Sugerują, że za podpaleniem może stać kuzyn pana Stanisława — właściciela sterty, którą strawił ogień. Ich zdaniem to zemsta. Okazuje się bowiem, że w czerwcu 2023 r. ktoś doniósł, że kuzyn pana Stanisława nielegalnie wycina drzewa z lasu na Kotelnicy. Prawdopodobnie robił to, aby później móc sprzedaż już pustą działkę. Mężczyzna podejrzewa, że za donosem stoi pan Stanisław, który w rozmowie z "Tygodnikiem Podhalańskim" stanowczo jednak zaprzecza, że mógłby coś takiego zrobić.

Mieszkańcy Białki Tatrzańskiej domyślają się, kto stoi za podpaleniem, ale ze strachu, że zemsta również ich dopadnie, milczą. Tylko nieliczni zgodzili się porozmawiać z "Tygodnikiem Podhalańskim" na ten temat. Mówią otwarcie, że się boją, bo nikt nie chce, aby spalił się jego dom. Twierdzą jednak przy tym, że cała wieś wie, kto stoi za podpaleniem.