W kontekście licznych porad dotyczących bezpieczeństwa nad morzem, które pojawiły się ostatnio na wielu portalach społecznościowych, Kluska zwraca uwagę na zagrożenie związane z prądami wstecznymi. Mimo że większość porad zawiera prawidłowe instrukcje postępowania dla osoby, która znalazła się pod wpływem takich prądów, Kluska zauważa, że ilustracje zazwyczaj pochodzą z dalekich krajów i nie odnoszą się bezpośrednio do sytuacji na Bałtyku.

Efekt takiego mylnego przekazu jest tragiczny. Turystyka nad Bałtykiem wiąże się z ryzykiem, które często jest ignorowane przez wczasowiczów. Kluska zauważa, że turyści często nie dostrzegają "rzeki" płynącej w przeciwnym kierunku niż fale, co jest oznaką prądu wstecznego.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

"To jedna z najczęstszych przyczyn śmierci w polskim Bałtyku"

Jednym z najgroźniejszych zjawisk, które mogą wystąpić nad Bałtykiem, jest upwelling — pojawienie się lodowatej wody w morzu w środku lata. Temperatura takiej wody może wynosić 10, a nawet mniej stopni Celsjusza. "Wejście do takiej wody może skończyć się wstrząsem termicznym" — przestrzega Kluska. Zjawisko to jest spowodowane wschodnim lub północnowschodnim wiatrem, który powoduje wyniesienie na powierzchnię morza zimnej wody z głębszych warstw.

Specjalista zarządzania bezpieczeństwem zauważa, że jedną z najczęstszych przyczyn śmierci nad Bałtykiem są prądy wsteczne powstające wzdłuż budowli hydrotechnicznych. "Kąpiący się wpada w rów o głębokości 2-3 metrów i zachłystuje się wodą lub tonie, blisko plaży" — pisze Kluska.

"Widziałem śmierć nad wodą ponad 100 razy"

Opisując proces tonięcia, Kluska podkreśla, że jest to zjawisko ciche i często niezauważane przez otoczenie. Tonący najpierw wpada w panikę, następnie wstrzymuje oddech, aż do momentu, gdy organizm zaczyna mimowolnie oddychać. Kolejne fazy obejmują spontaniczne oddechy, łykanie wody, wymioty, niedotlenienie organizmu, utratę przytomności i ostatecznie zgon.

"Tak wygląda śmierć moimi oczami, widziałem jej nad wodą ponad 100. Utonięcia nad morzem mają miejsce również w sytuacji, gdy w pobliżu są ludzie i w teorii łatwo o pomoc. W przeciwieństwie do tego, co pokazują filmy, tonący nie wołają o pomoc, ani nie machają rękami, gdyż nie mają takiej możliwości. Mówi się, że człowiek "tonie po cichu" i tak jest" — podkreśla ekspert.

Kluska podkreśla, że proces tonięcia może różnić się w zależności od rodzaju wody — słonej lub słodkiej. Woda słodka przenika do krwi, powodując szybki spadek ciśnienia krwi, podczas gdy woda słona pozostaje w płucach, powodując napływ wody z krwi i potencjalny obrzęk płuc.

W obliczu tych zagrożeń Kluska apeluje do turystów o ostrożność i przestrzeganie zasad bezpieczeństwa nad wodą.