— Na wniosek ministra sprawiedliwości podjąłem decyzję o odwołaniu zastępcy prokuratora generalnego Tomasza Janeczka. To odwołanie wymaga zgody pana prezydenta, jeszcze dziś prześlę stosowne pismo. Mam nadzieję, że do poniedziałku uzyskam akceptację — powiedział premier podczas oświadczenia dla mediów.

Swoim podwładnym wytknął też "brak determinacji w czyszczeniu kadr". — Mam nadzieję, że wszyscy wyciągną prawidłowe wnioski, a jeśli nie, to pożegnają się ze swoimi stanowiskami — powiedział.

Słowa premiera odbiły się głośnym echem wśród polityków i dziennikarzy.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Fala komentarzy po słowach Donalda Tuska. "To de facto ultimatum"

"Premier podjął decyzję o odwołaniu zastępcy Prok. Generalnego ds. Wojskowych T. Janeczka. Mam nadzieję, że ze strony Prezydenta Dudy i nie będzie próby blokowania potrzebnych zmian w prokuraturze wojskowej" — skomentował wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha.

"Janeczek, zaufany człowiek Ziobry, ten od akcji wobec Blidy, to jeden z elementów ustawy betonującej prokuraturę. Ustawę oczywiście podpisał Duda. Widać jaki był jej cel — utrzymać swoich ludzi i sabotować działania nowego rządu" — napisała posłanka KO Kamila Gasiuk-Pihowicz.

"Premier Donald Tusk publicznie zrugał ministra sprawiedliwości prof. Adama Bodnara i de facto zagroził mu dymisją. Podobnie też — choć jako koalicjanta jego pozycja jest o wiele silniejsza — zrugał wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza [...] To de facto ultimatum wobec prof. Bodnara: albo wyczyści prokuraturę, albo Tusk go zdymisjonuje" — ocenia dziennikarz Gazeta.pl Jacek Gądek.

"Tym razem nie będzie próby sił jak w sprawie Barskiego. Prok. Janeczek leci, ale tym razem Donald Tusk wyraźnie podkreśla, że konieczna jest zgoda Andrzeja Dudy. Nie tyle działanie lege artis, ile przerzucenie części politycznej odpowiedzialności w stronę prezydenta" — napisał dziennikarz Tomasz Żółciak.