Astronomican
Advertisement

Kapitan Maximillian Weisemann

Maximillian Weisemann

Maximillian Weisemann oraz jego 212 Arethusa

był jednym z najbardziej znanych asów pancernych w służbie Imperatora. Pochodził ze szlachetnego domu o długiej tradycji służenia w Gwardii Imperialnej. Weisemann wspinał się po szczeblach kariery, aby w końcu objąć dowództwo nad Banebladem 212 Arethusa, z razem którym przeszedł przez niezliczone bitwy i niebezpieczeństwa. Ostatnim znanym miejscem pobytu Weisemanna była planeta Colonia, na której samotnie poprowadził brawurową akcję przeciwko Orkom, podczas której najprawdopodobniej zginął.


Historia[]

Weisemann urodził się na planecie Konig Prime i tak jak było to w zwyczaju jej mieszkańców, Maximillian szkolił się na jednego z Twardych Jeźdźców. Wczesne lata swego życia spędził w szkole ucząc się po mistrzowsku jeździć konno oraz pojedynkować szpadą. W wieku 14 lat został członkiem Konigiańskich Planetarnych Sił Obronnych a w wieku 16 lat został dowódcą jednostki Twardych Jeźdźców. W wieku 18 lat wraz ze swoim całym Reimentem został wcielony do Gwardii Imperialnej. Zamienił wtedy zwinnego konia na ociężałego Leman Russa, jednak talent jazdy konno pozostał w nim aż do śmierci. Pierwsze bitwy jakie stoczył swoją maszyną miały miejsce na Lamas i Balor Secundus, gdzie został awansowany na dowódcę eskadry pancernej. Podczas 3 letniej kampanii Baloriańskiej jego ostateczna liczba zniszczonych maszyn nieprzyjaciela sięgnęła liczby 98, co nie pozostało niezauważone przez jego przełożonych. Niedługo po opuszczeniu spalonych pól Balor Secundus Maximillian Weisemann został mianowany dowódcą samodzielnej jednostki pancernej super ciężkich czołgów składającej się z 3 Baneblade'ów modelu Lucjusz. Został bezpośrednim dowódcą jednego z nich o nazwie 212 Arethusa. To właśnie ta maszyna dała Weisemannowi sławę i chwałę roznoszącą się po galaktyce, a także towarzyszyła mu podczas jego ostatniej podróży.

Ostatnia szarża[]

Kariera Maximilliana Weisemanna zakończyła się na planecie Colonia, gdzie 7. Mortański Regiment walczył z Waaagh! herszta Gharaga Złozęba. Orkowie przełamali imperialne pozycje wzdłuż rzeki Cambria i założyli tam wysunięty przyczółek. Xenos po prostu czekali aż zbiorą krytyczną masę ciał, aby po raz kolejny przebić się przez ludzkie pozycje.

Weisemann został wcielony do 7.Mortańskiego, a jego kompania jako pierwsza przybyła, aby zablokować główną drogę między resztą Regimentu a mostem przed którym gromadzili się Orkowie. Kiedy zwiadowcy donieśli, że siły Xenos złożone z Pancerfur oraz Buggy gromadzą się na tej stronie rzeki, Maximillian postanowił nie czekać aż Orkowie zbiorą wystarczającą ilość sił. Zamiast czekać na resztę swojej kompanii ruszył naprzód samotnie. Ogromny i głośny Baneblade został zauważony przez Orków dopiero kiedy był oddalony od nich o zaledwie 30 metrów. Gęsta mgła zasłoniła masywny kadłub maszyny, a jej potężne silniki zostały zagłuszone przez te z orkowych maszyn. Poskutkowało to totalnym zaskoczeniem wśród zielonoskórych. Durann, główny działonowy Arethusy miał rozkaz strzelać w Pancerfury, podczas gdy strzelcy dziurawili sprzężonymi bolterami kolejne spanikowane załogi. Pierwsza Pancerfura została trafiona w wieżę, która wyleciała wysoko w powietrze, druga w magazyn z amunicją po czym eksplozja rozerwała ją na setki kawałków. Orkowie w amoku w końcu zareagowali, wsiedli do swoich maszyn i uciekli. Trzy Pancerfury i osiem Buggy zostały zniszczonych. Weisemann pomyślał, że jeżeli zniszczyłby most odciąłby zielonoskórym jedyna drogę ucieczki, a wtedy zdecydowany kontratak mógłby wypchnąć Orków za rzekę. 

Rozkazawszy kierowcy wcisnąć gaz do dechy dowódca patrzył jak jego czołg powoli zbliża się do pozycji obcych. Weisemann zobaczył przez peryskop orkowe oddziały i rozkazał strzelać, ujawniając tym samym swoją pozycję. Działonowy oznajmił iż zostało tylko 7 pocisków do głównego działa, dowódca jednak kazał nadal napierać na wroga. Ten otworzywszy ogień ze wszystkiego co miał, zaczął w końcu otwierać dziury w pancerzu Baneblade'a. Jeden z odłamków przeszył na wylot ramie oszołomionego kierowcy. Momentalnie czołg zjechał z drogi i zakopał się w grząskim gruncie. Z granatników wystrzeliły granaty dymne przesłaniając na chwile unieruchomioną maszynę. Ranny kierowca Lowe mocno "szarpał" silnikiem próbując wydobyć maszynę z błota, lecz na próżno. Podczas gdy strzelcy odpierali kolejnych Orków próbujących okrążyć czołg, radio operator Tobias wołał pomocy, jednak reszta kompanii jego przełożonego potrzebowała godziny na przybycie.

Herszt Złozęby zdenerwowany niekompetencją swoich chopaków wezwał Szturm Bombery, które zaczęły zrzucać bomby na Arethuse, wznosząc tym samym w powietrze fontanny wody i błota. Pierwszy samolot zrzucił bombę, przez którą pękło poszycie czołgu. Widząc że nadlatuje drugi, Weisemann rozkazał swojej załodze opuścić maszynę. Części udało się wydostać w ostatniej chwili gdyż zrzucony pocisk spowodował eksplozję resztek amunicji pozostałej z czołgu. Jednak dwaj członkowie załogi zostali rozerwani na strzępy. Wtem ich dowódca zobaczył trzeci Szturm Bomber. Po jego nalocie Tobias zginął natychmiast, a reszta została ranna. Weisemann rozkazał tym, którzy są w stanie, uciekać na imperialne pozycje podczas gdy on z resztą zostanie i będzie ich bronił przed Orkami. Część załogi poprowadzona przez Lowe'a uciekała na piechotę, ścigana przez rozwścieczonych obcych. Dzięki łasce Imperatora ocaleni zdołali dotrzeć do reszty swojej kompanii. Zaraz za nimi zielonoskórzy przypuszczali atak. Chimery, których dowódcy chcieli dotrzeć do Weisemanna nie mogły się przebić. Kiedy zalegały ciemności, został sam.

7. Mortańskiemu zajęło 2 miesiące ciężkich walk, aby zdobyć most i w końcu odkryć zniszczony, osamotniony wrak 212 Arethusy, zanurzony do połowy w bagnie. Po Maximillianie Weisemannie ani jego towarzyszach nie było śladu. Ich ciała nigdy nie zostały odnalezione. Ich los pozostaje nieznany.

Charakter[]

Wisemann był srogim i pamiętliwym dowódcą. Wymagał ścisłej dyscypliny od wszystkich podkomendnych. Czcił ducha swojej maszyny i modlił się o nią rano i wieczorem. Jego życie polegało na rutynie złożonej z modlitw, konserwacji czołgu oraz żmudnych ćwiczeń, podczas których nie oszczędzał swoich ludzi. Za każdym razem wychodziło im to jednak na zdrowie. Zawsze i wszędzie cieszył się szacunkiem swoich ludzi, którzy wiedzieli, że gdzie Weisemann jest ich dowódcą, tam zawsze będą zwycięzcami. I tak było przez około 40 lat.

Źródła[]

  • Imperial Armour Volume One: Imperial Guard & Imperial Navy s. 210, 211
Advertisement