Królowa Elżbieta z wyrokiem. Theranos - genialne dziecko Doliny Krzemowej oszukiwało inwestorów

Elizabeth Holmes jest winna 4 z 11 stawianych jej zarzutów. Jej firma Theranos miała stworzyć genialne, ułatwiające badanie zdrowia testy. Zebrała miliardy od inwestorów, ale okazała się jedną wielką wydmuszką. Sen o kolejnym genialnym umyśle z Doliny Krzemowej padł przed ławą przysięgłych. To jednak nie koniec sprawy, bo ławnicy nie potrafili się dogadać w kwestii trzech zarzutów. Sąd będzie musiał zdecydować, co z nimi dalej. Pozostaje też nieogłoszony jeszcze wyrok, który może być liczony w dziesiątkach lat.

05.01.2022 06.48
Proces Elizabeth Holmes. Sąd wydał wyrok

Proces Elizabeth Holmes ciągnął się trzy miesiące, ciągnęły się też nieznośnie narady ławników - od 20 grudnia przez ponad 45 godzin nie mogli się porozumieć co do losu Holmes. W końcu, gdy wrócili na salę po nowym roku, stało się jasne, że nie wszystko poszło zgodnie z planem. W notatce wysłanej do sędziego padło pytanie, co stanie się, jeśli nie będą w stanie dojść do jednogłośnej decyzji w sprawie wszystkich zarzutów. Sędzia wyjaśnił, że reszta ich decyzji nadal będzie w mocy, ale zalecił, by podjęli jeszcze wysiłek dogadania się na wszystkich polach. Nie udało się.

Ławnicy w sprawie 3 zarzutów dotyczących oszukiwania konkretnych inwestorów nie byli w stanie dojść do porozumienia. I to mimo że w sprawie oszukania 3 kolejnych zdecydowali, że Elizabeth Holmes jest winna oraz uznali ją winną jednego z najważniejszych zarzutów - związania spisku w celu oszukania inwestorów Theranosa.

Jeśli chodzi o oszukiwanie pacjentów i lekarzy, doszli do wniosku, że nie ma na nie dość dowodów - od tych zarzutów Holmes została uwolniona. Nie wiadomo jeszcze, kiedy sędzie ogłosi, jaka kara czeka dawną królową inwestorskich serc - za każdy z zarzutów grozi jej maksymalnie 20 lat więzienia. Kary za każdy z nich w amerykańskim prawie sumują się. Holmes może więc zostać zamknięta za kratkami nawet na długie dekady.

Mamy więc cztery zarzuty z dopiskiem: winna, trzy nierozstrzygnięte i cztery oznaczone "niewinna". Te nierozstrzygnięte będą przedmiotem posiedzenia sądu w przyszłym tygodniu. Wtedy ogłoszona zostanie decyzja, czy będą one ponownie rozpatrywane, czy też ostatecznie unieważnione.

Kim jesteś, Elizabeth Holems?

– Podziwiamy ludzi, którzy stawiają przed sobą ambitne cele i próbują je osiągnąć. Tutaj widzimy CEO firmy tak desperacko próbującą odnieść sukces, tak bojącą się ponieść porażkę, że skłonna była zrobić wszystko, żeby jej firma nie upadła – grzmiał Jeff Schenk w swojej mowie końcowej.

Oskarżenie w trakcie procesu dowodziło, że Elizabeth Holmes, CEO firmy, sprawowała pieczę nad wszystkim, co działo się w Theranosie i przekazywała informacje o firmie prasie i inwestorom, świadomie i z premedytacją wprowadzając jednych i drugich w błąd. Gdy jej marzenie było zagrożone, "wybrała oszustwo nad porażkę biznesową".

Kevin Downey, obrońca Holmes, przekonywał ławę przysięgłych, że na Holmes trzeba patrzeć zupełnie inaczej. Młoda dziewczyna, która porzuciła studia, by ratować świat, nie mogła wiedzieć o wszystkim, co dzieje się w jej firmie. Dyrektor finansowy robił projekcje, których nie była w stanie weryfikować; dyrektor laboratorium nie dawał odpowiednich sygnałów, że coś jest nie tak z testami; inwestorzy źle rozumieli jej słowa. Gdy ona sama widziała problemy - wychodziła im naprzeciw - współpracowała z przeprowadzającymi kontrolę agencjami rządowymi i niezależnymi jednostkami badawczymi. Downey zaznaczał, że Holmes nie zachowywała się jak oszust. Autentycznie wierzyła w Theranosa i dlatego nigdy nie spieniężyła swoich akcji i nie uciekła z pieniędzmi.

– Jak tylko pojawiają się kłopoty, oszuści wypłacają pieniądze, kryminaliści zacierają ślady, szczury ucierają z tonącego statku - opowiadał Downey podczas mów końcowych - ale ona poszła na dno ze statkiem, gdy ten zaczął tonąć.

Elizabeth Holmes ma marzenie

– Gdy dorastałam, lato i wakacje spędzałam u wujka. Pamiętam, że kochał krzyżówki i próbował nas uczyć gry w football. Pamiętam, jak bardzo kochał plaże i pamiętam, jak bardzo ja go kochałam. Pewnego dnia zdiagnozowano u niego raka skóry, który nagle stał się rakiem mózgu – mówi niskim głosem młoda kobieta w czarnym garniturze podczas konferencji TedMED. Zgromadzeni słuchacze spijają jej słowa z ust, gdy dzieli się jednym z najważniejszych wspomnień ze swojej młodości.

– Śmierci i cierpieniu wujka dałoby się zapobiec – mówi. Gdyby tylko powolna, droga i trudno dostępna medycyna zmieniła wreszcie swoje oblicze. I ona, Elizabeth Holmes, dokona tej życiodajnej rewolucji. Zmiana będzie miała swój początek w tajnym, kompaktowym laboratorium firmy Theranos, gdzie wystarczy jedynie kropla krwi, by zrobić ponad 200 różnego rodzaju testów. Jeden z nich ma ratować życie zarówno zwykłych obywateli w amerykańskich domach, jak i żołnierzy na odległych polach bitew. Ma pomagać w bieżącym monitoringu wpływu leków na organizm pacjenta. Ma szybko diagnozować rannych żołnierzy transportowanych helikopterami do szpitali. Ma ratować życie.

To był 2014 rok, a Theranos był wart wtedy 9 mld dol. Holmes z większościowym pakietem akcji była miliarderką. Szczytowy moment nastał rok później, gdy firma była warta jeszcze o miliard więcej. Jednak potem rozpoczęła się długa droga w dół. Dziś Elizabeth Holmes wstaje z ławy oskarżonych z mieszanymi uczuciami. Za każdy 11 zarzutów oszustwa łącznie grozi jej 20 lat więzienia. Odkąd 3,5 miesiąca temu rozpoczął się proces, budzi niesłabnące zainteresowanie. W Theranosa zaangażowane były osoby z pierwszych stron gazet: medialny magnat Rupert Murdoch, generał Jim "Mad Dog” Mattis czy sekretarz stanu Henry Kissinger. Sama Holmes także od dawna fascynowała opinię publiczną.

Niech żyje królowa Doliny Krzemowej!

Punktem zwrotnym w jej karierze była obszerna sylwetka, która w 2014 roku pojawiła się w Fortune. Po latach okaże się, że zawierała wiele wprowadzających w błąd lub w najlepszej mierze przesadnie optymistycznych twierdzeń. Wtedy mleko się jednak rozlało, a historię genialnej młodej wynalazczyni podchwycili inni. Tego samego roku obszerny artykuł o niej wydrukował New Yorker, jej twarz wylądowała między innymi na okładce Forbesa, a Glamour uznał ją za kobietę 2014. Ona sama latami brylowała wśród możnych świata, opowiadając o swoim przełomowym pomyśle, zbierając oklaski, pochwały i miliony dolarów na inwestycje. Królowa Doliny Krzemowej! – krzyczeli zafascynowani dziennikarze i inwestorzy.

Elizabeth Holmes. Fot. HBO

Gdy więc w październiku 2015 roku John Carreyrou, dziennikarz Wall Street Journal, napisał artykuł obnażający kłamstwa Theranosa, skandal, który wybuchł, nie dotyczył nieznanego nikomu startupu z Doliny Krzemowej, ale potężnej marki zarządzanej przez "drugiego Steve'a Jobsa". Dwa lata później amerykański regulator medyczny (US Centers for Medicare and Medicaid Services) opublikował raport, z którego wynikało, że laboratoria firmy są zagrożeniem dla pacjentów i nie mogą dalej prowadzić swojej działalności. Kolejna bomba przyszła w 2018 roku – Elizabeth Holmes i CFO firmy Ramesh "Sunny" Balwani zostali oskarżeni o oszukiwanie inwestorów, lekarzy i pacjentów.

Jednak proces rozpoczął się dopiero w tym roku, bo wcześniej coś stawało na przeszkodzie. Najpierw pandemia. Potem niespodziewane wieści, która wywołała sporo kontrowersji: Holmes zaszła w ciążę. Czy ciąża w przypadku kobiety, której grozi 20 lat więzienia, jest owocem miłości czy cynicznej kalkulacji – zastanawiali się komentatorzy. – Nie da się powiedzieć tego tak, żeby nie brzmieć cynicznie, próbowałem to zrobić na 100 różnych sposobów. Elizabeth Holmes właśnie urodziła, a jaki jest lepszy sposobów na ocieplenie wizerunku niż zostanie młodą matką na kilka tygodni przed twoim procesem? – pytał w swoim podcaście "Bad Blood: The Final Chapter" dziennikarz John Carreyrou. Ten sam, który ujawnił problemy w Theranosie.

Ale prawnicy nie są zgodni co do tego, czy taka powodowana cynizmem ciąża na pewno byłaby strategicznie dobrym pomysłem. – Myślę, że to może zwrócić się przeciwko niej. Jeśli ławnicy poczują, że jedna ze stron próbuje nimi w ten sposób manipulować, nie spodoba im się to – komentował dla ABC News znany obrońca Jose Baez.

Przed sądem od pierwszego dnia gromadzili się gapie i dziennikarze stojący od świtu w długich ogonkach, żeby tylko zmieścić się na sali rozpraw (liczba miejsc na niej została znacząco ograniczona z powodu pandemii). W tłumie można było spotkać studentów prawa, fanów Holmes oraz jej przeciwników.

Jedna osoba wzbudziła jednak wyjątkowe zainteresowanie dziennikarzy. Łysiejący mężczyzna w niebieskich okularach i czapce z daszkiem podchodził do zgromadzonych przed gmachem sądu reporterów i zagadywał. – Żaden dziennikarz nie napisał jeszcze jej prawdziwej historii. Wszyscy tylko bez namysłu powielają cudze opowiastki – zaczepiał. W końcu zdradził dziennikarzom, że nazywa się Hanson i zajmuje się starymi samochodami. – Ja i Elizabeth jesteśmy jedynymi osobami, które nie mają płacone za bycie tutaj – zażartował. Na pytanie, czy zna oskarżoną, odparł filozoficznie: "co to w ogóle znaczy kogoś znać?". A dziennikarze zaczęli się zastanawiać, co to za kolejna tajemnicza i dość ekscentryczna postać w sprawie Holmes.

Idée fixe Elizabeth Holmes

Od początku było nim zminiaturyzowanie testów medycznych. Już na pierwszym roku studiów wpadła na pomysł, żeby stworzyć rodzaj plastra, który mógłby mieć właściwości diagnostyczne. Kiedy wróciła do domu na wakacje, zatrudniła firmę prawniczą, która pomogła jej stworzyć 30-stronicowe podanie o patent. Połknęła bakcyla. Po powrocie na studia skupiła się na doskonaleniu swojego pomysłu i badaniach, nauka zeszła na drugi plan. Nie było na nią czasu.

Idąc do profesorów ze swoim pomysłem, Elizabeth miała opinię wyjątkowej. Szukała naukowca, który mógłby zostać jej mentorem. – Przyprowadził ją ktoś, mówiąc, że to szalenie błyskotliwa osoba. Odpowiedziałam: "nie mów mi o błyskotliwości, otaczam się prawie samymi laureatami Nobla" – wspomina w wywiadzie dla Mercury News prof. Phyllis Gardner, wykładowczyni medycyny w Stanfordzie. Była jedną z pierwszych profesorek, u których Holmes szukała pomocy. Gardner wysłuchała 19-letniej studentki uważnie, po czym spróbowała jej wyjaśnić, dlaczego jej pomysł – mały plasterek, który miał analizować pacjenta, a potem aplikować odpowiednią dawkę leku – to niemożliwa do zrealizowania fantazja. Holmes podziękowała i poszła szukać mentora gdzie indziej.

Pod swoje skrzydła wziął ją w końcu Channing Robertson, dziekan wydziału inżynierii, który dostrzegł nie tylko siłę jej wizji, ale i osobowości. – Myślę, że istnieją takie osoby będące Mozartami, Beethovenami, Newtonami, Lavoisierami, Einsteinami i da Vincimi, które pojawiają się rzadko w sensie pokoleniowym. Ci ludzie, którzy stają się naukowcami, artystami i muzykami, posiadają, jak sądzę, bardzo szczególną zdolność. Dla mnie jest jasne, że ona ją ma. Znajduje się w obecności kogoś, kto nie jest podobny do niczego, co widziałem wcześniej – wyjaśniał wtedy Robertson magazynowi "Bloomberg Businessweek".

Gdy w końcu rzuciła studia w marcu 2004 roku, za 100 tys. dol. odłożonych przez rodziców na jej edukację założyła Real-Time Cures – tak na początku nazywał się Theranos. Miała zmieniać świat. Im szybciej, tym lepiej. Porzuciła pomysł z plastrem i skupiła się na innej idei: stworzeniu małego urządzenia, które będzie w stanie przeprowadzić ponad 200 różnego rodzaju testów zaledwie z kropli krwi. Żar napędzała nie tylko ambicja. Jak wyznała podczas procesu, w trakcie swojego krótkiego pobytu na Uniwersytecie Stanforda padła ofiarą gwałtu. Remedium na traumę miało być całkowite zanurzenie się w pracy.

Okładka magazynu Inc.

Holmes nazywana niegdyś najmłodszą miliarderką, która sama doszła do fortuny, pierwszych inwestorów znalazła jednak dzięki rodzinnym koneksjom. Tata jej przyjaciółki z dzieciństwa Tim Draper zainwestował w Theranosa pierwszy milion dolarów. Z kolei znajomy ojca z czasów studiów poznał ją ze znanym inwestorem Donaldem Lucasem, a ten wprowadził do Theranosa Larry'ego Ellisona, współzałożyciela Oracle.

Inwestorzy pokochali Holmes od razu: jej wizję, charyzmę, ale też genealogię. Pochodziła z rodziny, która nie bała się inwestować i zwykle nieźle na tym wychodziła. Jej daleki przodek założył Fleischmann Yeast Company, odnoszącą ogromne sukcesy firmę sprzedającą drożdże. Jej prapradziadek, doktor Christian Holmes, założył szpital w Cincinnati i akademię medyczną. "Wywodziła się więc z dwóch niezbędnych rzeczy – medycyny i przedsiębiorczości, dość naturalnie ciągnęło ją do tego" – opowiadał Don Lucas senior, jeden z jej pierwszych inwestorów Theranosa, w znalezionej przez ABC rozmowie w ramach projektu naukowego prowadzonego na uniwersytecie w Berkeley w 2009 roku.

Amazonka i podstarzałe jednorożce

Nie tylko inwestorzy byli nią olśnieni. Gdy w salonie swojego dziadka Tyler Shultz poznał Elizabeth Holmes, zachwycił się nią. Postarał się, by najpierw odbyć staż w Theranosie, a z czasem zdobyć tam zatrudnienie. Szybko jednak nadeszło rozczarowanie, a wraz z nim niepokój. Firma ignorowała kluczowe problemy w laboratorium, przekazywała błędne wyniki pacjentom, zarządzana była chaotycznie. Także rozmowy z Holmes nie przynosiły pożądanych efektów. W końcu Tyler zwrócił się do swojego dziadka. George Shultz, były Sekretarz Stanu, był członkiem zarządu Theranosa. Starszy pan ufał Elizabeth Holmes jednak tak bardzo, że gdy jego własny wnuk przyszedł opowiedzieć mu o problemach w firmie, usłyszał: – Nikt mnie nie zmusi, bym uwierzył, że mój wnuk jest głupi, ale mogę uwierzyć, że mój wnuk się myli.

W końcu Tyler Shultz zdecydował się odejść z pracy. Gdy firma zaczęła podejrzewać, że to on dostarcza dziennikarzom informacji, zaczęła straszyć go prawnikami i kosztami sądowymi, które miały doprowadzić jego rodziców do bankructwa. Shultz senior mimo to nadal wierzył w Holmes. Na jego przyjęciu z okazji 95. urodzin to wnuk nie był mile widziany, szefowa Theranosa – wprost przeciwnie.

O problemach mówili jednak i inni. Aviego Tevaniana, niegdysiejszą prawą rękę i przyjaciela Jobsa, Holmes zrekrutowała do zarządu Theranosa w 2006 roku. Ana Arriola dołączyła do Theranosa w 2007 roku, porzucając Apple'a i rezygnując z 15 tys. udziałów w firmie. Tevanian przetrwał w firmie rok. – Widziałem tam wiele złych rzeczy. Nigdy nie spodziewałbym się, że ktoś może się zachowywać jako CEO tak jak ona. A wierz mi, pracowałem dla Steve'a Jobsa, widziałem trochę szalonych rzeczy. Elizabeth to jednak zupełnie inny poziom – opowiadał potem w podcaście ABC "Dropout" Tevanian. Arriola wytrzymała ledwie cztery miesiące. W tym samym podcaście dodawała: – Chyba każdy, kto powiedział Elizabeth „nie” i nie zgodził się z jej punktem widzenia, był natychmiast wyrzucany. To było bardzo nietypowe miejsce pracy.

W Theranosie panowała atmosfera tajemnicy – wszystko było objęte sekretem, członkowie różnych zespołów nie wiedzieli, nad czym pracują inne działy i mieli zakaz rozmawiania ze sobą na ten temat. Tajemnicą miał być już nawet sam fakt pracowania dla Theranosa. Pracownikom zalecano, żeby nie ujawniali nazwy firmy w mediach społecznościowych takich jak LinkedIn. Wszystko po to, żeby chronić tajemnice handlowe firmy. Problemem był nie tylko lęk przed konkurencją, ale też brak zaufania w stosunku do własnych pracowników.

Justin Maxwell, dyrektor ds. projektowania w Theranosie, kolejny były pracownik Apple'a, napisał w pisemnej rezygnacji, do której dotarło ABC News.

Chciałbym napisać coś lepszego, ale myślę, że dokładnie wiesz, co dzieje się w Theranosie… Kłamanie to paskudny zwyczaj, a tutaj jest na porządku dziennym. Ale naprawdę myślę, że to już wiesz i z jakiegoś powodu nie mogę wymyślić, dlaczego pozwalasz, żeby to tak działało.

Fragment z rezygnacji Justina Maxwella

Od pracowników wymagano całkowitego oddania się pracy. Podczas procesu Surekha Gangakhedkar, była badaczka w firmie, przywołała maila, którego dostała od przełożonego i który został przesłany także do wiadomości Holmes. "Proszę zwróć uwagę, że programiści byli tutaj do 3:07 rano i są znów w pracy o 10 rano" – pisze w nim szef. Wielu pracowników miało spać w samochodach na parkingu, żeby odpocząć trochę w przerwie między pracą.

Tyler Shultz, który ujawnił problemy w firmie, długo czekał, aż rodzina przyzna mu rację. Jego dziadek, Shultz senior, dopiero w 2018 roku po opublikowaniu raportu przez Amerykańską Komisję Papierów Wartościowych i Giełd przyznał na spotkaniu rodzinnym, że jego wnuk miał rację. Nie pojawił się jednak na procesie. Zmarł w lutym 2021 roku w wieku 100 lat.

Ale nie był jedynym VIP-em wspierającym firmę. Na imponującej liście osób związanych z Theranosem znalazło się więcej wpływowych nazwisk w wieku emerytalnym. Magnat medialny Rupert Murdoch zainwestował pieniądze, a w zarządzie firmy zasiadali Henry Kissinger, były Sekretarz Stanu i generał Jim Mattis. Ich nazwiska budzą szacunek, ale powinny też być czerwoną flagą – żaden z ich posiadaczy nie jest i nie był związany z branżą medyczną. – Myślałam, że oni wszyscy poszaleli. Popatrz na ten zarząd, to jakieś wariactwo. To nie jest korporacyjny wymóg, by mieć zarząd, który nie ma pojęcia o tym, czym firma się zajmuje. To starzy faceci, których mózgi powędrowały w stronę krocza – mówiła w wywiadzie dla Mercury News prof. Phyllis Gardner. Ta, która nie chciała zostać mentorką Holmes, gdy dziewczyna była jeszcze na studiach.

Teraz zrobiłabym to inaczej

Ale ocena Gardner może być zbyt surowa. Elizabeth Holmes wprowadzała bowiem w błąd inwestorów. Jednym z głównych dowodów zaprezentowanych przez oskarżenie były dwa raporty: jeden opatrzony logo Pfizera, drugi z logo Schering-Plough. Miały nadawać wiarygodności twierdzeniom Theranosa, że jego sprzęt sprawdziło 10 z 15 największych firm farmaceutycznych. Raporty zostały wysłane między innymi do przedstawicieli Walgreens – jednej z największych amerykańskich sieci aptek, która zdecydowała się z czasem zainwestować w Theranosa. Inwestorzy – tacy jak zeznająca w procesie Lisa Peterson pracująca dla rodziny miliarderów DeVos – zeznali, że odczytali te logotypy jako podpis firm farmaceutycznych na ich własnych dokumentach.

Elizabeth Holmes. Fot. Tali Mackay / Wikimedia Commons

Wezwana na świadka Holmes przyznała, że własnoręcznie dodała logo firm do dokumentów, mimo że firmy wprost zakazywały tego na kartach umów zawartych ze startupem. – Chciałam po prostu przekazać, że współpracowała z tymi firmami nad zadaniami opisanymi w dokumencie, nie chciałam się pod nikogo podszywać – zeznała Holmes.

Ale dodanie logo nie zaspokoiło jej kreatywnej inwencji. Przed wysłaniem raportów zmieniła też w nich język, poprawiając np. "daje dokładne i precyzyjne wyniki" na "daje dokładniejsze i precyzyjniejsze wyniki niż obecny wzorzec". To nic, że prawnicy firmy wcześniej wyraźnie przestrzegali ją przed stosowaniem tak mocnych stwierdzeń nawet na stronie internetowej firmy. W sądzie stwierdziła, że choć nie miała złych inwencji, teraz żałuje, że nie zrobiła tego inaczej.

Ta fraza powtarzała się w trakcie jej zeznań wielokrotnie. Na przykład gdy mówiła o tym, jak potraktowała pracowników, którzy przyszli do niej z informacjami wskazującym na nieprawidłowości w firmie. Albo jak próbowała zablokować publikację w Wall Street Journal. Jednak z zeznań wynika, że choć sama nie była doskonała, to jednym z największych popełnionych przez nią błędów było uczuciowe związanie się z Rameshem "Sunnym" Balwanim i wprowadzenie go do firmy.

Słoneczny problem

Starszego od niej o 19 lat "Sunny'ego" poznała w 2002 roku w Chinach na wyjeździe organizowanym przez Uniwersytet Stanforda. Siedem lat później Balwani pożyczył Theranosowi 13 mln dol., a niedługo potem dołączył do firmy jako prezes ds. finansowych. "Wiara i poleganie na Balwinim jako głównym doradcy było jednym z jej błędów" – twierdził Lance Wade, obrońca Holmes w trakcie mowy otwierającej proces założycielki Theranosa.

Holmes, płacząc, opowiedziała ławie przysięgłych o swoim związku. Balwani miał przez ponad dekadę krytykować ją, molestować seksualnie i kontrolować każdą, nawet najmniejszą z pozoru decyzję: to, ile spała, co jadła, jak długo mogła widywać się z rodziną i przyjaciółmi, jak się ubierała. Kiedy nie był z niej zadowolony – krzyczał; kiedy chciał seksu, zmuszał ją do niego, żeby pokazać, że wciąż ją kocha. Obrona przeczytała notatkę napisaną przez Holmes po jednej z takich nocy.

Nie podoba mi się dosłownie nic z tego, ani to, kim jestem, jeśli to zrobiłam. Boli tak bardzo. Tak bardzo, bardzo. Nie mogę się skupić na niczym innym poza tym dlaczego? Dlaczego się krzywdzę? Nie mogę się nawet ruszyć, nie mówiąc o przysiadach, a nawet siadaniu. Leżę spuchnięta.

Notatka Elizabeth Holmes

Balwani wmawiał jej, że nie ma pojęcia, jak robić interesy, jest zatrważająco przeciętna i jeśli nie będzie się go we wszystkim słuchać, jej biznes okaże się fiaskiem. W pewnym momencie miał jej powiedzieć: "ta osoba, którą jesteś, nigdy nie odniesie sukcesu w życiu ani w biznesie, musisz zabić tę osobę i stać się nową Elizabeth". I Holmes tej rady posłuchała.

Z czasem przejęła styl swojego idola Steve'a Jobsa – surowy, minimalistyczny, pełen czarnych golfów. Jak tłumaczyła w wywiadach, w ten sposób może zaoszczędzić czas na głowieniu się, w co się ubrać. Przemiana była nie tylko fizyczna, Holmes inaczej brzmiała – to wtedy zaczęła mówić swoim przykuwającym uwagę niskim głosem. Wymyśliła się na nowo – stworzyła personę fascynującą i hipnotyzującą, kopiując swojego idola.

Przemiana nie uratowała jednak Theranosa przed kataklizmem. Holmes prawdę o Balwanim i o stanie swojej firmy ujrzała dopiero w 2016 roku, gdy dostała raport amerykańskiego regulatora medycznego z przeprowadzonej rok wcześniej inspekcji. Napisano w nim, że laboratorium Theranosa stanowi bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa pacjentów i zatrudnia niewykwalifikowany personel. Do tej pory Holmes miała być przekonana, że jej firma dysponuje jednym z najlepszych laboratoriów na świecie.

To wtedy Holmes wyrzuciła Balwaniego – i z firmy, i ze swojego życia. W 2018 roku oboje usłyszeli zarzuty. Proces mężczyzny będzie toczył się osobno i ma się zacząć na początku 2022 roku.

Na procesie Holmes towarzyszył jej łysiejący starszy mężczyzna, który przed sądem pierwszego dnia filozoficznie zagadywał dziennikarzy. Teraz miał już drogi garnitur i siedzi tuż za plecami oskarżonej. To Bill L. Evans, potentat hotelowy i ojciec obecnego męża Holmes. Tym samym stał się kolejnym podstarzałym miliarderem, który swoimi popisami nie dodał Elizabeth wiarygodności.

Zdjęcie główne – fot. TechCrunch / Wikimedia Commons