F1GP Hiszpanii

Zaskakujący start Russella, wielka pogoń Norrisa i triumf Verstappena – podsumowanie wyścigu o GP Hiszpanii

Formuła 1 wyścigiem o GP Hiszpanii na dobre rozpoczyna europejską część sezonu! Tor Catalunya pod Barceloną to doskonałe miejsce na sprawdzenie swoich poprawek i formy na najbliższe wyścigi, które odbędą się na tradycyjnych obiektach, takich jak: Silverstone, Hungaroring czy Spa.

Na pole position ustawił się zwycięzca wczorajszych kwalifikacji – Lando Norris. Obok niego stanął niepocieszony Max Verstappen, który miał chrapkę na kolejne pierwsze pole startowe. Za ich plecami ustawili się kierowcy Mercedesa i Ferrari, w tym reprezentant publiczności Carlos Sainz, który również liczył chyba na więcej w sobotniej czasówce.

Russell obejmuje prowadzenie

Doskonale wystartował George Russell, który tuż przed pierwszym zakrętem wyprzedził po zewnętrznej zajętych sobą Verstappena i Norrisa. Chwilę później zdobywca pole position stracił również drugą pozycję na rzecz Holendra. Za ich plecami nie doszło do większych zmian – Hamilton dalej znajdował się przed dwójką z Ferrari oraz Pierre’em Gasly’m. Z kolei Esteban Ocon ustąpił miejsca Oscarowi Piastriemu. Sergio Perez pozostał na pozycji 11., Daniel Ricciardo spadł o dwie pozycje na miejsce 18., a stawkę zamykały dwa bolidy Williamsa.

Russell rozbudził na chwilę nadzieje kibiców Mercedesa, jednak nie cieszył się prowadzeniem zbyt długo. Już na trzecim okrążeniu lider klasyfikacji generalnej stał się także liderem wyścigu. Z kolei Norris zaczął uciekać Hamiltonowi, który przez chwilę znajdował się niemal na jego tylnym skrzydle.

Wojna w Ferrari

Za plecami czołówki kierowcy Ferrari zamienili się pozycjami – Sainz znalazł się przed Leclerkiem. Nie była to jednak uprzejma walka, bo doszło między nimi do kontaktu. Hiszpan poinformował swój zespół przez team radio, że kolega uderzył go w tył w trakcie manewru wyprzedzania. Był to dopiero początek walki w szeregach Scuderii. Kilka okrążeń później Leclerc zaczął bowiem odrabiać straty do Sainza i znalazł się w strefie DRS.

Kiepski początek w Astonie

Weekend w Barcelonie nie należał raczej do najlepszych w wykonaniu Astona Martina. Już w pierwszym zakręcie Fernando Alonso musiał ratować się szerokim wyjazdem na pobocze, unikając w ten sposób potencjalnie niebezpiecznego tłumu w środku stawki. Potem musiał uznać wyższość Valtteriego Bottasa, a następnie uwikłał się w walkę z Kevinem Magnussenem.

Lance Stroll był co prawda w początkowej fazie wyścigu nieco wyżej, jednak była to pozycja 12., która nie zapewniała ani jednego punktu. Co więcej, ścigał go Bottas.

Pierwsze pit stopy

Okienko pit stopów otworzył Magnussen, który zjechał do swoich mechaników na 11. okrążeniu, a więc nieco wcześniej, niż przewidywało Ferrari. Kierowca Haasa otrzymał do dyspozycji komplet pośredniej mieszanki. Już okrężenie później w jego ślady poszedł także Bottas czy Gasly, który miał ogromnego pecha. Mechanicy mieli bowiem spory problem z odkręceniem jednego z tylnych kół w jego bolidzie, co kosztowało Francuza sporo czasu i kilka pozycji.

Tymczasem lider wyścigu starał się odjechać od Russella. Udało mu się zyskać nieco przewagi, jednak nie była to przewaga, do której jeszcze niedawno przyzwyczajeni byli kibice F1, bo utrzymywała się w okolicach 2-3 sekund. Dopiero degradacja opon sprawiła, że Max mógł oddalić się od Brytyjczyka.

Mercedes szybko zareagował na coraz większą stratę do lidera i ściągnął do boksów Russella. Również w jego przypadku mechanicy mieli jednak problem z odkręceniem tylnego koła, co o mały włos nie kosztowało go pozycji na rzecz Carlosa Sainza, który również odwiedzał w tym czasie swoich mechaników. Hiszpan ostatecznie wyjechał jednak z pit lane za bolidem Srebrnych Strzał.

Falstart Magnussena i strategiczne gry McLarena

W trakcie pierwszej tury pit stopów czołówki sędziowie zajęli się podejrzanie szybkim startem Magnussena i wkrótce poinformowali o przyznaniu Duńczykowi kary za falstart.

Na 17. okrążeniu powitaliśmy w boksach także Maxa Verstappena. Z kolei Lando Norris pozostał na torze, próbując zyskać nieco czasu i odrobić stratę nie tylko do Russella, ale również reprezentanta Red Bulla. Za jego plecami trwała zacięta walka pomiędzy Sainzem i Hamiltonem, który po wymianie opon wyjechał tuż za nim i próbował odzyskać swoją pozycję. Panowie starli się ostatecznie w pierwszym zakręcie, a górą z tego pojedynku wyszedł Brytyjczyk.

Norris pozostawał na czele stawki, podobnie jak Leclerc. Przewaga tymczasowego lidera zaczynała jednak powoli topnieć i wyglądało na to, że wyjedzie nie tylko za Verstappenem, ale nawet za Sainzem. Na torze dłużej pozostawał także Oscar Piastri, który startował do GP Hiszpanii dopiero z 10. pola po błędzie na jedynym okrążeniu pomiarowym w trakcie Q3. Gdy Australijczyk został jednak wyprzedzony przez Holendra, nie było powodów, by dłużej utrzymywać go na starych oponach i ściągnięto go do boksów. Po wymianie opon wyjechał na pozycji 11.

Wielka pogoń Norrisa

McLaren poinformował Norrisa o długiej liście kierowców, na rzecz których stracili pozycję przez dłuższy stint. Inżynier Brytyjczyka zapewnił go jednak, że dzięki niemu zyskają przewagę w dalszej części rywalizacji, gdy przeciwnicy będą jechać na dużo bardziej zniszczonych mieszankach. Kierowca McLarena zameldował się u swoich mechaników na 24. okrążeniu i od tego momentu rozpoczął pogoń za utraconymi pozycjami. Pierwszym kierowcą na jego celowniku był były partner z zespołu – Sainz.

Jako ostatni z czołówki pit stop zaliczył Charles Leclerc (25. okrążenie). Tymczasem Norris rozprawił się z reprezentantem Ferrari i zaczął gonić Mercedesy, do których tracił nieco ponad 2 sekundy. Widać było jednak, że dysponował znacznie lepszym tempem od kierowców, którzy jechali obecnie na starszych oponach i strata ta zaczęła szybko topnieć.

Już kilka okrążeń później Norris znalazł się przed Hamiltonem i miał na celowniku kolejną ofiarę. Na 35. okrążeniu Brytyjczyk dogonił Russella i obaj panowie uraczyli kibiców piękną walką w pierwszych zakrętach toru. Kierowca Mercedesa zaciekle starał się bronić swojej pozycji, ale musiał w końcu ulec dużo szybszemu koledze i chwilę później znalazł się u swoich mechaników. Z kolei zawodnik Papai zaczął zmniejszać stratę do Verstappena.

Verstappen vs. Norris

Choć Norris miał za sobą wiele okrążeń walki, to zdołał utrzymać opony w stanie, który pozwalał na dobre tempo i pogoń za Verstappenem. Wraz z kolejnymi minutami zyskiwał względem kierowcy Red Bulla i wyglądało na to, że walka pomiędzy tą dwójką może trwać do końca wyścigu.

Na 21 okrążeń przed końcem Verstappen pojawił się w boksach, oddając prowadzenie zawodnikowi McLarena. Jego samochód został wyposażony w świeży komplet miękkich opon, na których musiał dojechać już do końca. Nie było więc mowy o szaleńczym tempie, jeśli chciał zachować je do walki z Brytyjczykiem. Z kolei Norris miał okazję budować przewagę na dobrze spisujących się pośrednich oponach.

Za plecami czołówki do walki ponownie stanęli Hamilton i Sainz. Różnica opon działała zdecydowanie na korzyść Brytyjczyka, który miał opony z czerwonym paseczkiem, podczas gdy Hiszpanowi założono komplet pośredniej mieszanki.

Norris pojawił się u mechaników na 48. okrążeniu i na używanej mieszance miękkich opon wyjechał z pit lane tuż przed Russellem, a zatem na drugiej pozycji. Miał wówczas 8 sekund straty do liderującego Verstappena. Zapowiadała nam się zatem powtórka walki z Imoli, którą tym razem z pewnością Brytyjczyk chciał zakończyć na swoją korzyść. Pozostawało jednak pytanie, czy wystarczy mu na to opon.

Nerwowa końcówka

Tymczasem Yuki Tsunoda otrzymał karę 5 sekund za przekroczenie prędkości w alei serwisowej. Nie była ona jednak szczególnie dotkliwa biorąc pod uwagę to, że Japończyk pod koniec wyścigu zajmował ostatnią pozycję i miał sporą stratę do Sargeanta.

Za plecami Norrisa i Verstappena trwała też inna walka. Hamilton czaił się za plecami swojego młodszego kolegi z zespołu, a na 52. okrażeniu wykorzystał w końcu lepszą przyczepność swoich miękkich opon i wyprzedził Russella, wskakując tym samym na podium.

Norris konsekwentnie urywał kolejne dziesiąte sekundy, ale pod koniec wyścigu także Verstappen otrzymał polecenie podkręcenia tempa i zaczął uciekać swojemu rywalowi, powoli zabierając McLarenowi nadzieje na kolejne zwycięstwo w tym sezonie. Ostatecznie to właśnie Holender wpadł na metę jako pierwszy, a Brytyjczyk musiał pocieszyć się drugą pozycją.

Drugą wielką pogonią w końcówce była pogoń dysponującego miękkimi oponami Leclerca za Russellem na twardych oponach. Monakijczyk także dysponował lepszym tempem od kierowcy przed sobą, jednak także nie udało mu się dopaść rywala.

Wyniki

 


Więcej o Formule 1 na Rallypl.com

SPRAWDŹ: Formuła 1. Niezbędnik Kibica 2024

Oficjalna strona Formuły 1



Wybrane dla Ciebie

Dodaj komentarz