Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Fogo Unia Leszno po porażce w Zielonej Górze znalazła się w trudnej sytuacji. Utrzymanie wisi na włosku, a margines błędu powoli się wyczerpuje. Rufin Sokołowski mówi wprost o trudnej sytuacji Byków, choć uważa, że nie należy panikować. Jego zdaniem kwestia utrzymania wciąż jest sprawą otwartą.

 

Falubaz od początku meczu mocno sygnalizował swoją dobrą dyspozycję i wysoko pokonał Unię. Po stronie Byków tak naprawdę wyróżnić należy jedynie dwóch zawodników – Bena Cooka i Janusza Kołodzieja. Zdaniem byłego prezesa Unii, najbardziej zawiódł Grzegorz Zengota.

– Chyba wszyscy spodziewali się bardziej zaciętego spotkania. W drużynie Unii jedno ogniwo po prostu za bardzo się starało. Mam tu na myśli Grzegorza Zengotę, który tak bardzo walczył, tak bardzo chciał, że nic mu się nie udawało. To według mnie jest przyczyna takiego wyniku, bo cała reszta drużyny pojechała na swoim poziomie – mówi Rufin Sokołowski.

Teraz Unię czekają trzy mecze domowe (z ZOOleszcz GKM-em, Betard Spartą i ebut.pl Stalą), których wygranie jest konieczne do tego, by myśleć o utrzymaniu. Oprócz tego Byki udadzą się na teren mistrza Polski, gdzie o punkty będzie jednak arcytrudno. Były sternik Unii uważa jednak, że w żużlu nie ma rzeczy niemożliwych.

– Unia musi zdobyć 7 punktów w czterech meczach, wówczas będzie bezpieczna – przyznaje. – Należy wygrać te mecze, które są do wygrania, a o bonus pokusić się w spotkaniu z GKM-em. Trzeba więc pomyśleć, jak zdobyć w tym meczu 55 punktów. Jest to jak najbardziej wykonalne. Unia ma przecież atut własnego toru, a także drużynę, która potrafiła w podobnych rozmiarach pokonać jeszcze silniejszy Apator – przekonuje Sokołowski.

– A dlaczego od razu jest powiedziane, że Unia w Lublinie przegra? Ja za swojej kadencji również miałem wyjazdowy mecz do ówczesnego mistrza Polski o wielką stawkę i potrafiliśmy wygrać. Wszystko jest możliwe, tylko trzeba chcieć. A Unia ma zawodników z dużymi umiejętnościami, którzy potrafią jeździć – zaznacza.

Sztab szkoleniowy Byków stanie teraz przed trudnymi wyborami. Do dyspozycji duetu Okoniewski-Kryjom na kolejny mecz dostępny będzie Andrzej Lebiediew, więc któryś z żużlowców będzie musiał „usiąść” na ławkę. Wątpliwe jest to, że tym zawodnikiem będzie Janusz Kołodziej czy Ben Cook, więc rywalizacja o dwa pozostałe miejsca zapewne rozegra się pomiędzy Smektałą, Zengotą i Lebiediewem.

– Rafał jest bliżej i wie więcej. Wraca Lebiediew, jest Kołodziej oraz Cook. Zengota raczej nie powtórzy tak słabego meczu jak w Zielonej Górze, a Smektała przecież też potrafi pojechać u siebie, tym bardziej z „nożem na gardle”. Jest z czego wybierać i o czym myśleć. Są na to 2 tygodnie – zauważa Sokołowski.

Byki wciąż walczą, lecz ten najgorszy scenariusz rysuje się w coraz wyraźniejszych barwach. Kibice oczywiście zadają sobie pytanie, co w przypadku, gdyby Unia spadła z PGE Ekstraligi. Były prezes jest jednak zdania, że te rozmowy na razie należy odłożyć na bok. – Jak powiedział Mark Twain „informacje o mojej śmierci są przesadzone”. Takiego wariantu w ogóle na razie nie powinno się rozpatrywać – podsumowuje.