Trwa ładowanie...

15-letnia mama. "Pielęgniarki mówiły, że powinnam się bawić lalkami"

 Marta Słupska
30.06.2024 09:31
Urodziła w wieku 15 lat. "Pielęgniarki mówiły, że powinnam się bawić lalkami"
Urodziła w wieku 15 lat. "Pielęgniarki mówiły, że powinnam się bawić lalkami" (archiwum prywatne )

- Poczekałam aż mama wyjdzie z domu i zrobiłam test. Wyszedł pozytywnie. Bardzo się zdenerwowałam. Zaczęłam chodzić po domu i mówić: "nie, nie, nie…" - relacjonuje w rozmowie z WP Parenting Katarzyna, która zaszła w ciążę w wieku 15 lat.

spis treści

1. "Czułam się inaczej"

Problemy Katarzyny zaczęły się w czwartej klasie szkoły podstawowej. To był czas dużych zmian: rodzice się rozstali, tata założył nową rodzinę, a ona, z poczuciem odrzucenia, zamieszkała z mamą i zmieniła szkołę.

- Gnębili mnie w niej, bo byłam biedna. Tata nam nie pomagał, mama zarabiała grosze. Śmiali się, że nie mam oryginalnych conversów, markowych ubrań. Wytrzymałam pół roku i wróciłam do poprzedniej szkoły - opowiada w rozmowie z WP Parenting.

Zobacz film: "Nietypowy poród. Przypadek 1 na 100 000"

Kłopoty nawarstwiały się. Nastolatka słyszała ciągłe kłótnie rodziców, w które zaangażowana była też nowa partnerka taty. W szkole uwzięła się na nią grupka dziewczyn, które potrafiły ją śledzić i grozić pobiciem.

W trzeciej klasie gimnazjum 15-letnia Kasia poznała 19-letniego chłopaka. Zaczęli się spotykać. Na początku układało im się świetnie, ale po miesiącu zaczęły się schody: partner coraz więcej pił i imprezował. Kasia trwała jednak u jego boku, wierząc, że to ten jedyny, na zawsze.

Po pół roku związku, w czerwcu 2019 roku, zaczęła się niepokoić brakiem miesiączki.

- Tego dnia wstałam rano i czułam się inaczej. Poczekałam aż mama wyjdzie z domu i zrobiłam test. Wyszedł pozytywnie. Bardzo się zdenerwowałam. Zaczęłam chodzić po domu i mówić: "nie, nie, nie…" - relacjonuje.

Wyszła na dwór, gdzie czekał partner. Na wieść o ciąży nie okazał emocji. "Damy radę" - rzucił tylko.

2. Trzeba powiedzieć rodzicom

Gdy rówieśnicy Kasi cieszyli się nadchodzącymi wakacjami i końcem gimnazjum, ona zastanawiała się, jak przekazać wiadomość o ciąży rodzicom.

- Powiedziałam partnerowi, że ma powiedzieć mojej mamie, bo ja się boję. Przyszliśmy do niej i powiedzieliśmy, że chcemy pogadać. Domyśliła się, o co chodzi. Jak usłyszała, że jestem w ciąży, zrobiło jej się słabo. Nie była zbyt szczęśliwa, ale powiedziała, że zrobi wszystko, aby nam pomóc - opowiada.

- Najbardziej bałam się reakcji taty. Mama mu powiedziała. Dzwonił potem do mnie, ale nie odbierałam, bo myślałam, że będzie krzyczał. Napisał w końcu sms, że nie będzie zły i żebym z nim porozmawiała, że nic już się na to nie poradzi i musimy z tym żyć - dodaje.

Strach przed poinformowaniem rodziców czuła też Wiktoria, która zaszła w ciążę w wieku 17 lat z siedem lat starszym partnerem.

- Spóźniał mi się okres. Zrobiłam test ciążowy, a potem kolejne trzy czy cztery dla pewności. Wszystkie były pozytywne. Nie dowierzałam. Popłakałam się. Czułam bombę emocji: wzruszenie i strach - opowiada w rozmowie z WP Parenting.

- Planowaliśmy, jak powiedzieć rodzicom. Denerwowałam się. Czekaliśmy, aż tata wróci zza granicy. Daliśmy im prezent: dziecięce body z napisem "Mam najlepszych dziadków na świecie" i dwa testy ciążowe. Tata od razu zrozumiał, mama nie. Dopytywała, o co chodzi. Gdy prawda do niej dotarła, zmartwiła się: o moją szkołę, o przyszłość - mówi.

Mama Wiktorii zabrała ją do ginekologa, gdzie przeżyły chwile grozy.

- Lekarka nie mogła na USG znaleźć bijącego serduszka. Udało się po dłuższym czasie. Wtedy płakałyśmy z mamą obie - wspomina.

17-letnia Wiktoria w ciąży
17-letnia Wiktoria w ciąży (archiwum prywatne)

3. "Wmawiały mi, że nie dam sobie rady""

Obawy mamy o szkołę córki były uzasadnione: Wiktoria zrezygnowała z nauki w technikum, m.in. ze względu na wykańczające dojazdy pociągiem 1,5 godziny w jedną stronę. To, że na początku ciąży wciąż wymiotowała i potrafiła spać 18 godzin na dobę, nie ułatwiało sytuacji.

Z dalszej nauki zrezygnowała też Kasia, choć na początku próbowała chodzić do szkoły. We wrześniu, będąc w trzecim miesiącu, zaczęła technikum. Brzucha nie było widać, ale szkoła dowiedziała się o ciąży już pierwszego dnia, gdy 15-latka zemdlała na rozpoczęciu roku. Mama musiała powiedzieć prawdę, a wieści szybko się rozniosły.

- Uwzięła się na mnie starsza dziewczyna, na korytarzu krzyczała za mną: "Gruba!" - mówi.

Przeżycia ze szkoły były tym trudniejsze, że Kasia nastawiała się już wtedy na samotne macierzyństwo.

- Napisałam chłopakowi wieczorem, że go kocham. Rano odczytałam wiadomość: "A ja ciebie nie". Dowiedziałam się, że kogoś poznał. Ona już następnego dnia wysyłała mi zdjęcia, jak się całują, że u niego śpi. Załamałam się. Siedziałam w domu i bez słowa patrzyłam w ścianę. Nie wiedziałam, co mam robić. Przez dwa tygodnie nie chciałam nigdzie wychodzić - opowiada.

- Potem ta dziewczyna z koleżanką zrobiły zdjęcia mojego ciążowego USG, będąc u niego w domu. Wysłały je do znajomych i jak przyszłam do szkoły, wszyscy patrzyli na mój brzuch - mówi.

- Ówczesne koleżanki wmawiały mi, że nie dam sobie rady i zmarnuję sobie życie - dodaje.

4. Życie nastoletniej mamy: czas start!

Córkę Oksanę Kasia urodziła 9 marca 2020. Ze śmiechem wspomina, że miała dwa porody: ten naturalny musiał być zakończony cesarką, a jadąc na salę operacyjną, musiała przytrzymywać główkę dziecka, która była już na zewnątrz.

- Dali mi dziecko i od razu wiedziałam, jak się nią zająć. To był instynkt. Nikt mi nie pomagał. W szpitalu pielęgniarki dokuczały, mówiły, że zaszłam w ciążę, bo się puszczałam, że powinnam się bawić lalkami - opowiada.

Poród Wiktorii też nie przebiegł według planu. Musiał być wywoływany po tym, jak nieprawidłowo wyszło badanie KTG.

- Rodziłam naturalnie tylko trzy godziny i śmiano się, że jestem stworzona do rodzenia, ale źle wspominam poród. Bardzo mnie bolało, głośno krzyczałam i nie słuchałam poleceń. Nie mogłam rodzić w pozycji, którą sobie wybrałam. W końcu zrobili mi bardzo duże nacięcie, na kilkanaście szwów - mówi.

- Położyli mi Sergiusza na brzuchu. Wzruszyłam się, ale nie miałam już czym płakać - wspomina.

Wiktoria i Sergiusz
Wiktoria i Sergiusz (archiwum prywatne)

Obie nastoletnie mamy przyznają, że czas, gdy ich dzieci były już na świecie, zweryfikował dotychczasowe znajomości.

- Na początku znajomi cieszyli się, mówili, że będą nam pomagać i spędzać czas. Po porodzie zostały mi tylko dwie przyjaciółki. Reszta znajomości się zakończyła. Póki byłam w ciąży, mogłam żyć życiem nastolatki, wychodzić, kiedy chciałam. Potem oni wciąż byli nastolatkami, a ja już mamą. Gdy wychodzili wieczorem, ja spędzałam czas z niemowlakiem - mówi Wiktoria.

- Po porodzie znajomi mnie odwiedzali, ale ich wizyty przypominały szukanie sensacji. Gdy z nimi wychodziłam, namawiali mnie na picie, ale odmawiałam, bo karmiłam piersią. W końcu kontakty się pourywały - dodaje Kasia.

Jak wspominają pierwsze chwile z dzieckiem w domu? Wiktoria nie spodziewała się, że będzie tak obolała - przez dwa tygodnie polegała głównie na pomocy mamy i partnera. Kasia samodzielna była od początku, jednak w końcu organizm odmówił jej posłuszeństwa.

- Pękłam po tygodniu. Wstałam rano, powiedziałam mamie, żeby potrzymała dziecko, oddałam je i zemdlałam z przemęczenia. To był pierwszy kryzys - mówi.

Teraz, kiedy Oksana podrosła, postronni często myślą, że jest jej siostrą, a nie mamą.

- Dopiero gdy zawoła na mnie "mamo", ze zdziwieniem odwracają głowy. Bardzo mnie to śmieszy. Ostatnio w kolejne przy kasie Oksana zapytała: "Mamo, a mogę jeszcze to?" i cała kolejka wybałuszyła na mnie oczy - śmieje się Kasia.

5. "Bez ciąży mogłabym się stoczyć"

Wiktoria jest obecnie żoną Mariusza, z którym zaszła w ciążę. Ich synek Sergiusz ma już dwa latka. Wyprowadzili się z rodzinnego domu Wiktorii.

- Myślałam, jak by wyglądało moje życie, gdybym nie była mamą. Szczególnie trudno mi było, jak moja klasa miała studniówkę. Ale nigdy nie żałowałam, że mam dziecko. Nie byłabym w stanie zrezygnować z tego, co mam teraz - podkreśla.

Wiktoria z mężem i synkiem
Wiktoria z mężem i synkiem (archiwum prywatne)

Kasia skończyła zaocznie liceum, zapisała się do szkoły policealnej. Od trzech lat ma nowego partnera. Jest szczęśliwa. To do Patryka Oksana po raz pierwszy powiedziała "tato".

- Odzywa się do mnie dużo nastolatek, które nie wierzą, że sobie poradzą same z dzieckiem. Pokazuję im na własnym przykładzie, że to możliwe i będą jeszcze szczęśliwe. Muszą uwierzyć w siebie także dla tego dziecka - mówi.

- Bez ciąży mogłabym się stoczyć. Miałam dużo znajomych, którzy imprezowali, pili, palili. Wtedy poznałam chłopaka, który chciał być ze mną. Widziałam go niedawno na mieście po latach. Był w fatalnym stanie od ćpania - podkreśla Kasia i dodaje: - Ta ciąża to był mój ratunek. Mam lepsze życie, chociaż wielu myślało, że to będzie mój koniec.

Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze