Styczeń w części Europy zaczął się pod znakiem ekstermalnej pogody, od powodzi na zachodzie po fale mrozu i śnieżyce na północy i wschodzie. W Skandynawii odnotowano najniższe temperatury od dziesięcioleci, np. -43,6 stopni Celsjusza w Szwecji. Fala chłodu przyniosła niskie temperatury także w Polsce. Szczególnie na północnym wschodzie, gdzie było nawet kilkanaście stopni na minusie.
Wraz z chłodem w internecie pojawiły się komentarze i artykuły wątpiące w globalne ocieplenie. To, że zimą jest zimno, ma zdaniem autorów dowodzić, iż klimat się nie zmienia. Jeden z prawicowych portali pisał: "Globalne ocieplenie? Wolne żarty! Zamarzają jeziora!".
Już samo to, iż zamarzanie jezior w styczniu na północy Polski jest obecnie czymś wartym odnotowania przez media, mogłoby świadczyć o skali zmiany klimatu. W pamięci wielu ludzi w Polsce zamarzanie jezior zimą jest raczej normą niż wyjątkiem. Ale twierdzenia o tym, że chłód w Skandynawii przeczy globalnemu ociepleniu, można też obalić przy pomocy dwóch prostych wykresów.
Pierwszy błąd, jaki rzuca się w oczy we wszelkich tego typu komentarzach (a pisaliśmy o podobnych już nie raz), to zupełne pominięcie w "globalnym ociepleniu" jego "globalnego" aspektu.
Fakt, że danego dnia jest chłodno w Polsce, Skandynawii czy jakimkolwiek innym miejscu na świecie nie znaczy, że tak samo wygląda sytuacja na całym świecie. I kiedy spojrzymy na tę grafikę, obrazującą na mapie anomalię temperatury - czyli różnicę między aktualną a średnią temperaturą - to zobaczymy i obszary chłodniejsze, i cieplejsze:
Co ważne - mapa nie pokazuje samej temperatury, tylko odchylenie od średniej (na plus - czerwone kolory lub minus - odcienie niebeskiego). I tak widzimy tu, że np. w Polsce i większości Europy Środkowej i Wschodniej jest chłodniej niż średnio tego dnia. Ale już Północ Afryki, Chiny czy... Grenlandia są cieplejsze od średniej. Widać tu jeszcze jedną rzecz: Skandynawia, gdzie dopiero co odnotowywano silne mrozy, teraz jest znacznie cieplejsza od średniej. Na północy Norwegii czy Szwecji jest cieplej niż w Polsce, nawet kilka stopni na plusie. Bo pogoda jest zmienna i nawet mimo ocieplenia klimatu mamy dni cieplejsze i chłodniejsze. A globalne ocieplenie widać, kiedy spojrzymy na wieloletni trend.
Właśnie trend - i pokazujące go wykresy - są drugim prostym argumentem, który pokazuje, że kilkudniowe mrozy nie świadczą o tym, iż klimat się nie ociepla. Widać to wyraźnie na wykresach ze strony showyourstripes.info, które pokazują zmianę przeciętnej temperatury w Szwecji i Finlandii od płowy XIX wieku.
Każdy słupek na wykresie reprezentuje jeden rok. Niebieskie to te chłodniejsze od średniej (dla lat 1971-2000), a czerwone - cieplejsze od średniej. Trend widać tu jak na dłoni: W ciągu ostatnich 170 lat stopniowo lata są coraz cieplejsze. Tylko w ciągu nieco ponad 100 lat w obu krajach temperatura wzrosła o ok. 2 stopnie Celsjusza.
Te dwa wykresy jasno pokazują, że mrozy na północy Europy (czy też w Polsce) zupełnie nie oznaczają, iż zmiana klimatu się zakończyła lub wcale jej nie ma. W Polsce zimy stają się przeciętnie krótsze i mniej ostre. Jak czytamy w serwisie klimada2.ios.gov.pl, grubość pokrywy śnieżnej w okresie 1952-1990 wynosiła średnio w Polsce od 2,5 do 12,9 cm, natomiast w latach 1991-2013 już tylko od 1,7 do 9,7 cm. Wyjątek stanowiły obszary górskie. Skrócił się również czas zalegania śniegu: w latach 1952-1990 wynosił on średnio 49 dni, a w 1991-2012 - 44 dni.