Komisja Europejska poinformowała, że z powodu nielegalnych dotacji państwowych do chińskich pojazdów elektrycznych zwiększyła cła na ich import z Chin. Dotowane pożyczki czy ulgi podatkowe doprowadzają do dumpingu cenowego, co wpływa negatywnie na konkurencję na rynku i na unijnych producentów - wymienia powody takiego ruchu KE na ponad dwustu stronach uzasadnienia.
To jedno z najobszerniejszych uzasadnień, jakie kiedykolwiek w historii opublikowała Komisja Europejska. Dochodzenie w tej sprawie rozpoczęto jesienią ubiegłego roku. - Pozostały jeszcze cztery miesiące do arbitrażu i mamy nadzieję, że strony europejska i chińska pójdą w tym samym kierunku, wykażą się szczerością i jak najszybciej rozpoczną proces konsultacji - mówił He Yadong, rzecznik chińskiego Ministerstwa Handlu, cytowany przez agencję Reutera. Poinformował też, że obie strony odbyły już kilka rund rozmów technicznych na temat ceł.
Od piątku 5 lipca zaczną obowiązywać wyższe cła na chińskie samochody. Będą różniły się w zależności od marki. Wyniosą od 17,4 procent do 37,6 procent. Po czterech miesiącach, jeśli rozmowy z Chinami nie przyniosą rezultatu, mają wejść w życie cła ostateczne, już na pięć lat. O ile nie sprzeciwi się im większość państw UE.
Według Beaty Płomeckiej, korespondentki Polskiego Radia w Brukseli, istnieje szansa, że rzeczywiście może dojść do takiego sprzeciwu. Cła na chińskie elektryki nie wszystkim w Unii Europejskiej się podobają. Na czele niezadowolonych stoją Niemcy. Nie jest jednak pewne, czy zdołają zebrać większość, by decyzję Komisji Europejskiej odrzucić. O ewentualnym ustaleniu ceł stałych będą musiały zdecydować bowiem państwa członkowskie. Na ten rozdźwięk wewnątrz UE uwagę zwracali nawet Chińczycy.
- Chiny mają nadzieję, że Unia Europejska odpowie na apele płynące z samej UE i przeprowadzi konsultacje z Chinami w sposób racjonalny i pragmatyczny oraz uniknie środków wyrównawczych, które mogłyby zaszkodzić korzystnej dla obu stron współpracy i wspólnemu rozwojowi chińsko-unijnego przemysłu samochodowego - powiedział He Yadong. Agencja Reutera dodaje, że Chiny grożą Europie nałożeniem podobnych ceł na m.in. koniak i wieprzowinę, które są importowane do Chin.
Ursula von der Leyen tłumaczyła, że tymczasowe cła mają powstrzymać zalew tanich pojazdów elektrycznych z Chin, produkowanych przy wsparciu państwowych dotacji, do Europy. Komisja Europejska oszacowała, że udział chińskich marek w rynku UE wzrósł z poniżej 1 proc. w 2019 r. do 8 proc. i może osiągnąć 15 proc. w 2025 r. Twierdzi też, że ceny są zazwyczaj o 20 proc. niższe od cen modeli wyprodukowanych w UE.