Oto "kara" za macierzy�stwo w Polsce. Wszystko jest policzone

Urodzenie dziecka "odbiera" kobiecie w Polsce d�ugookresowo ponad jedn� czwart� dochod�w. Taki wniosek mo�na wyci�gn�� z analizy dotycz�cej "kary za rodzicielstwo" opublikowanej przez Ministerstwo Finans�w.

27,8 proc. - na tyle można w Polsce szacować (przy przyjętych założeniach) długookresową "karę za macierzyństwo". Tak wynika z opracowania Marcina Pałki z Ministerstwa Finansów.

Analizę przeprowadzono oczywiście przy konkretnych założeniach, m.in. że rodzice utrzymują się z pracy najemnej (a więc m.in. nie z działalności gospodarczej), a pierwsze dziecko urodziło im się w latach 2005-2012. Do obliczeń wykorzystano zanonimizowane dane z rejestru PESEL i rejestru podatników. Celem analizy było sprawdzenie, czy i w jakim stopniu występuje w Polsce tzw. child penalty, czyli "kara za rodzicielstwo". Chodzi o wpływ posiadania dzieci na sytuację zawodową w Polsce.

Konieczność opieki nad dzieckiem na wczesnym etapie życia sprawia, że po narodzinach rodzice dzielą się obowiązkami. Kobiety częściej zajmują się opieką, a mężczyźni pracą. Rezygnując z pracy - w sensie częściowej redukcji wymiaru czasu pracy lub wyjścia z rynku całkowicie - kobiety doświadczają relatywnie większych kosztów związanych z rodzicielstwem. Miarą tego zjawiska jest child penalty

- czytamy w opracowaniu.

Zobacz wideo Piotr Szukalski: To kobiety decydują, czy chcą mieć dzieci, a nie państwo

"Kara za rodzicielstwo" ma twarz matki

Jak wynika z analizy, dochody kobiet w roku narodzin pierwszego dziecka spadają o 20 proc., a w roku po narodzinach są o ponad 35 proc. niższe. Po dziesięciu latach od urodzenia pierwszego dziecka "kara za macierzyństwo" wynosi 27,8 proc. Oznacza to, że średnie dochody kobiet w takiej sytuacji są o ponad jedną czwartą niższe w porównaniu z kontrfaktycznym scenariuszem (w którym posiadanie lub nie dziecka nie ma wpływu na sytuację dochodową). 

Z analizy wynika, że im więcej dzieci, tym wyższy koszt macierzyństwa. Podane długookresowe dochodowe "child penalty" 27,8 proc. obejmuje wszystkie rodziny. Jednak w przypadku rodzin z jednym dzieckiem ta "kara" została oszacowana na blisko 20 proc., u rodzin z dwójką dzieci na prawie 26 proc., a u rodzin z przynajmniej trojgiem dzieci już na ponad 30 proc.

Drugie ważne spostrzeżenie to to, że w przypadku ojców nie odnotowano podobnej "kary" w dochodach. Płaska linia w okolicach zera na poniższych wykresach oznacza, że de facto ojcowie ani nie zyskiwali, ani nie tracili na posiadaniu dzieci. Słowem, wygląda na to, że w polskich warunkach "child penalty" można swobodnie tłumaczyć jako "kara za macierzyństwo", a nie "kara za ojcostwo" lub "kara za rodzicielstwo". Na wykresach widać, że do momentu urodzenia dziecka trajektoria dochodów kobiet i mężczyzn idą mniej więcej podobnym śladem. Wyraźnie rozjeżdżają się dopiero w momencie urodzenia dziecka. W pewnym uproszczeniu wyliczone "child penalty" to różnica między dochodami kobiet i mężczyzn po narodzinach dziecka.

Bardzo podobne wnioski przynosi analiza zatrudnienia kobiet i mężczyzn: podobne trajektorie do momentu urodzenia dziecka, a następnie rozjazd - u ojców brak widocznej różnicy, u kobiet wyraźny zjazd poziomu zatrudnienia. W tym przypadku długookresowe child penalty dla kobiet wyliczono na około 21 proc., acz waha się ono od około 12 proc. (w przypadku jednego dziecka) do ponad 28 proc. (w przypadku trojga i większej liczby dzieci). Ważną obserwacją jest to, że po pierwszym spadku zatrudnienie odbija nieco w górę tylko w przypadku matek z jednym dzieckiem. W przypadku dwójki dzieci stabilizuje się już na tym obniżonym poziomie, a w przypadku trójki i większej liczby - nawet jeszcze spada. Słowem: im więcej dzieci, tym częściej kobieta ogranicza swoją aktywność zawodową.

Zresztą zatrudnienie (fakt, czy matka pracuje, czy nie) jest jedną z głównych "składowych" dochodowego child penalty. Pozostałe to wymiar czasu pracy (ile godzin pracuje matka) i stawka godzinowa (ile zarabia za godzinę pracy). Bywa, że kobiety mierzą się także z innym wymiarem "kary za macierzyństwo": polegającym np. delegowaniu do mniej ambitnych zadań albo mniejszych szansach awansu. Te zagadnienia nie były jednak przedmiotami badania.

Analiza wykazała za to różnice w poziomie child penalty w dochodach w zależności od gminy. Najmniej sięgają one około 26 proc. w gminach miejsko-wiejskich i miejskich bez największych miastach, najwięcej: w największych miastach (37,5 proc.). Dzieje się tak, pomimo że w największych miastach spadek zatrudnienia wśród kobiet jest akurat najmniejszy. Wygląda na to, że tak wychodzenie z rynku pracy z powodu macierzyństwa jest najrzadziej spotykane, ale za to różnicę robi kwestia liczby godzin pracy i wynagrodzenia za nią.

embed

Pewną ciekawostką jest sporo wyższa trajektoria dochodów mężczyzn w największych miastach (na powyższej grafice prawy, dolny wykres). Wygląda na to, jakby tam mężczyźni po urodzeniu dziecka pracowali dłużej i/lub za większe pieniądze (względem scenariusza gdyby nie byli ojcami). 

W opracowaniu postawiona została hipoteza, że ich kariery mogą przyspieszać po narodzinach pierwszego dziecka i że może mieć to związek z wymiarem czasu pracy lub stawką godzinową. Tak sugeruje obserwacja wyników dla zatrudnienia tej grupy, w którym nie widać wzrostu. Wówczas mielibyśmy do czynienia z "fatherhood premium" [premia za ojcostwo - red.] dla ojców z największych miast. Jednak należy dokładniej zbadać to zjawisko

- pisze w komentarzu dla next.gazeta.pl Ministerstwo Finansów.

Child penalty w Polsce na tle innych krajów

W opracowaniu poinformowano, że długookresowe dochodowe child penalty dla Polski (27,8 proc.) jest lekko powyżej analogicznej "kary" oszacowanej dla krajów skandynawskich (21-27 proc.).

Wyższymi wartościami charakteryzują się kraje anglojęzyczne (31-34 proc.) oraz niemieckojęzyczne (51-61 proc.). Co więcej, trajektorie dochodów w Polsce wykazują podobieństwo do krajów niemieckojęzycznych. Tutaj największe spadki występują w pierwszym roku po narodzinach dziecka, później następuje krótki okres konwergencji i długi okres stabilizacji. W Polsce jednak początkowy spadek dochodów kobiet jest znacząco mniejszy

- czytamy w analizie. Jednocześnie autor zwraca uwagę jednak na różnice metodologiczne pomiędzy badaniami.

Oczywiście po więcej szczegółów badania odsyłam do opracowania dostępnego na stronie Ministerstwa Finansów (pod tym linkiem).

Uwaga! Nauka posługuje się terminem "kary" za rodzicielstwo, a przytoczone badanie potwierdza, że taki efekt m.in. na dochody kobiet istnieje. Niniejszy tekst nie ma jednak oczywiście na celu zniechęcania do rodzicielstwa. Wręcz przeciwnie. Sytuacja dochodowa i zawodowa rodziców jest jednym z (bardzo wielu) czynników, które decydują o dzietności. Świadomość istnienia i skali zjawiska "child penalty" może być dla decydentów polityki rodzinnej podstawą do działań na rzecz poprawy sytuacji rodziców (a zwłaszcza kobiet) na rynku pracy.

Wi�cej o: