- Nie przywiozłem nawet dolara ze Stanów Zjednoczonych. Pewnie jakieś 100 dolar�w w kieszeni może miałem - żalił się w rozmowie z "Super Expresem" Jacek Kurski. Kurski, gdy stracił stanowisko w TVP, został wysłany przez szefa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapi�skiego na stanowisko dyrektorskie w Banku Światowym. Pracował tam od grudnia 2022 roku do grudnia 2023 roku, gdy odwołał go minister finansów Andrzej Domański.
Formalnie zatrudniony w Banku Światowym był do 19 stycznia 2024 roku. Ministerstwo Finans�w w komentarzu dla Wirtualnej Polski zdradziło, że rocznie Jacek Kurski otrzymywał wynagrodzenie w wysokości 236 150 dolarów. Wyliczono, że w przez cały pobyt w USA zarobił ok. 270 tysięcy dolarów, co daje ok. 1,13 mln złotych (przy kursie dolara 4,2 zł). Według byłego prezesa TVP to pieniądze, które na niewiele starczały.
- 236 tys. dolarów rocznie zarabiał każdy człowiek, który tam jest wydelegowany z jakiegokolwiek kraju, nie ma w tym żadnej tajemnicy. Po różnych odliczeniach na fundusze emerytalne i ubezpieczenie itd. na rękę wychodziło około 14 tys. dolarów - wyliczał Jacek Kurski w rozmowie z "Super Expressem". Pieniądze te miał wydawać w całości. - Wydawałem dokładnie tyle, czyli 14 tys. miesięcznie, a szczególnie moja ukochana żona, którą serdecznie pozdrawiam. Nic nie zostawało w portfelu - mówił.
Wirtualna Polska opisywała jednak, że pieniądze, które otrzymywał Jacek Kurski, były zwolnione z podatku. Ponadto poza podstawową pensją otrzymywał "składkę na emeryturę", wynoszącą rocznie 42,5 tys. dolarów (ok. 178,5 tys. zł).
Jacek Kurski już wcześniej narzekał na wynagrodzenie, które otrzymywał w Stanach Zjednoczonych. - Życie w USA jest bardzo drogie. Dolar to jest mniej więcej 1,20 zł w Polsce w przeliczeniu na koszty, więc nie jest tak różowo - mówił w rozmowie z Radiem Zet.
To samo mówił programie Fakt LIVE. - Życie w Stanach Zjednoczonych, szczególnie dla pięcioosobowej rodziny, jest bardzo drogie - tłumaczył Jacek Kurski i wyliczał, że "porządna bagietka w Stanach Zjednoczonych kosztuje 3 dol. i 89 centów. Butelka Coca-Coli, nawet malutka, półlitrowa to 2,5 dol. Wino do obiadu kosztuje dwadzieścia kilka dolarów. Metro, którym jeździłem do pracy, kosztowało z mojej stacji 5 dol. i 20 centów w jedną stronę, czyli 10 dol".